Data: 2004-10-18 07:12:53
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowina
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cku3db$dov$1@news.onet.pl...
> "Medea" <e...@p...fm> wrote in message
> news:cktivg$sgf$1@phone.provider.pl...
> racja, przyklad nie jest najwlasciwszy, bo dziecinstwo ma kazdy
> a rozwod nie. chodzilo mi raczej o to, iz rozwod ma wplyw
> na czlowieka i nie bedzie on juz tym samym czlowiekiem,
> jakim np byl kiedy po raz pierwszy stawal na slubnym
> kobiercu i slubowal swojemu malzonkowi milosc i wiernosc do
> smierci, i po prostu mial ta przysiege "gdzies"
Aha. A priori zakłądamy, że miał "gdzieś".
To co powiesz o rozwodnikach, których Kościół uznał za prawych i słusznych i
podzielił ich pogląd o niemożności stworzenia rodziny chrześcijańskiej z
partnerem? Załóżmy, że są takie przypadki, co nie płacą, nie kręcą i poddają
się jurysdykcji metropolitalnej, albo papieskiej, uzyskując opinię, że ich
małżeństwo z punktu widzenia prawa kanonicznego z jakichś powdów było
NIEWAŻNE (podkreślam, bo nadal pokutuje twierdzenie o rozwodzie kościelnym,
który nie istnieje. po prostu w momencie zawierania małżeństwa istniały
pzresłanki, których narzeczony/a nie był/a świadom/a, a które czyniły
małżeństwo z gruntu nieważnym) Przyjdzie taki i może wziąć ślub kościelny,
ale uczciwie Cię informuje, że ma za sobą już jeden taki ślub. I? Z punktu
widzenia moralnego? Biedny nieszczęśliwy człowiek, którego oszukał/a
mąż/żona? Czy nadal człowiek ze straszliwą skazą?
Zmierzam do tego, że jeśli instancja taka jak Kościół, twarda w swoich
poglądach na małżeństwo, zwalnia kogoś z podejrzeń o "posiadanie gdzieś"
przysięgi małżeńskiej, to taką osobę w Twoich oczach stawia wyzej niż taką,
która ma po prostu cywilny rozwód?
Margola
|