| « poprzedni wątek | następny wątek » |
141. Data: 2004-10-18 06:49:55
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowina
Iwon(k)a wrote:
> ale chce sie tego bardziej dowiedziec anzeli u czlowieka
> z czysta kartoteka. bo jest to "kobieta z przeszloscia,
> mezczyzna po przejsciach" ;)
Rownie dobrze potencjalny chlopak Twojej corki mogl sie rozstac z
kobieta po 5 latach mieszkania razem bez slubu. Moze nigdy sie o tym nie
dowiesz, a 'skaza' imho podobna jak w przypadku malzenstwa ;)
D.
--
http://de.geocities.com/dunia77de/magic_moments_pl.h
tml
http://de.geocities.com/dunia77de/jeziora.html
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
142. Data: 2004-10-18 06:55:33
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowina
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ckpom2$71l$1@news.onet.pl...
> "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> wrote in message
> news:cko3tu$njf$1@atlantis.news.tpi.pl...
>> Iwonko, a możesz sprecyzować, jaki?
> (...)
>
>> Dlatego zastanawia mnie (ale zastanawia w sensie "ciekawi", nie w sensie,
>> że uznaję ją za coś wyjątkowo negatywnego) taka postawa - jeżeli to dla
>> Ciebie nie kłopot, przybliż, jakie obawy, emocje, przemyślenia budzi w
>> Tobie słowo "rozwodnik"?
>
> pomijajac przypadki (jakies naduzycia, nalogi, porzucenie itp) kiedy
> rozwod jest wrecz wskazany, cien jaki mam na mysli, wiaze sie
> z mysla, iz rozwodka/rozwodnik nie potrafil rozwiazac problemow
> jakie zapanowaly w jego zwiazku, postawil na szybkie i latwe
> rozwiazanie, no bo "czlowiek moze sie zawsze pomylic" , wiec
> zamiast pracy nad zwiazkiem stawia na latwiejsze rozejscie.
Rozumiem. Tym niemniej oczywiście nie zgadzam się z tą generalizacją, na
najbardziej stabilnej podstawie, jaką jest moja trzyletnia walka o
czteroletnie małżeństwo. Ale masz oczywiście prawo myśleć inaczej, to też
łatwiejsze rozwiazanie, niż zadać sobie trud poznania :)
>
> > To pomoże mi inaczej spojrzeć na ludzi, którzy mają podobny pogląd do
>> Twojego - na razie po prostu go nie rozumiem.
>
> napisalam go po chinsku???
A rozumiesz wszystkie postawy grupowiczów (ich pobudki, sposób myślenia),
nawet jeśli wyrażają go w nienagannej polszczyźnie? To, że mówimy jednym
jezykiem, nie oznacza, że mówimy jednym głosem.
Margola (Nadal nie pojmująca uprzedzeń i stereotypów)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
143. Data: 2004-10-18 06:57:27
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowina
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ckposr$9ba$1@news.onet.pl...
> "Ania K." <a...@w...o2.pl> wrote in message
> news:ckp84k$p1u$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
>> Chyba niejasno się wyraziłam. Chodzi o to, że czasem jedna strona chce
>> podjąć walkę o "zepsuty" związek, ale druga strona nie chce w związku z
>> czym
>> ta pierwsza strona nie ma szans na odbudowę no i pozostaje tylko rozwód.
>> Nigdzie nie napisałam, że winna jest jedna strona.
>
> tu to napisalas.
> "Może winną stroną rozwodu byłaby druga strona,
> która odeszła (patrz ostatnie wątki)."
Dlaczego? Rozpadowi związku nie jest winna jedna osoba, to prawda, ale
rozwodowi już może - bo nie zadała sobie trudu podjęcia próby rozwiązania
kłopotów w związku, tylko po prostu uciekła.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
144. Data: 2004-10-18 06:58:04
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowinaUżytkownik "Mrówka" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:ckqtgl$mqj$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
>
>> doslwnie nie mozna. bardziej chodzi mi o to, iz
>> taka osoba imo ma juz skaze.
>
> Jaka skaze?
> Dobrze ze w moim otoczeniu nie ma osob ktore tak mysla.
W moim są. Ale to ich problem, nie mój.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
145. Data: 2004-10-18 07:01:43
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowinaUżytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ckuu4h$p4$1@news.onet.pl...
> "Jacek" <j...@w...pl> wrote in message news:ckun2t$2dm$1@news.onet.pl...
>> Iwonka ma bardzo dobrze rozwiniete postrzeganie moralnosci.
>> Kiedys ktos napisal o takim postepowaniu ksiazke jak to bylo "Moralnosc
>> Pani
>> Dulskiej" ?
>
> kto jak kto, ale ty jacku o postrzeganiu moralnosci nie powinenes pisac.
> chyba, ze mowisz o tej swojej morealnosci, kiedy trzeba
> utulic zdradzajacego, a potepic zdradzanego. pasuje nawet do twojej
> ulubionej jak widac lektury.
Wstrzymaj, dziewczyno. Wstrzymaj. Bo wszyscy zoczą, że jest z czego upleść
słomiankę i rzucą się do Twych stóp.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
146. Data: 2004-10-18 07:03:19
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowinaUzytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisal w wiadomosci
news:ckuumj$fup$1@news.onet.pl...
> "Zuza" <z...@o...pl> wrote in message news:ckumll$be5$1@news.onet.pl...
>
>>> czyli mam rozumiec, ze masz jakies kompleksy z tego powodu?
>>
>> Nie, nie mam kompleksow z tego powodu. Raczej nie lubie kiedy ktos ocenia
>> ksiazke po okladce.
>
> niestety okladka czesto mowi juz o czlowieku wiele. na pewno
> nie jest to mile, ale jest to czesto prawdziwe. warto wiec
> przyjrzec sie takiej "ksiazce" dokleniej, i o tymw sumie pisze.
A wiesz, ze to prawda? Tak sobie patrze i patrze na okladke i nie chce mi
sie zagladac do wnetrza. Odloze na górna pólke, bardzo bardzo wysoko. Im
wyzej, tym lepiej.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
147. Data: 2004-10-18 07:05:55
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowina
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cks5jn$hsg$1@news.onet.pl...
> "Mrówka" <m...@b...pl> wrote in message
> news:ckrboc$b1b$1@news.onet.pl...
>
>>> ktora to walka okazala sie nieudolna.
>>>
>> Tak bywa,ale aby zwiazek naprawic potrzebna jest wola dwojga ludzi.
>
> jasne, tyle tylko, ze tak jak "trudne dziecinstwo" ma wplyw
> na pozniejsze zycie, tak i rozwod ma sie imo podobnie.
Owszem. Trudne dzieciństwo często hartuje i poprzez negatywne wzorce wyzwala
pozytywne. Jesteś w stanie się z tym zgodzić? Że np. świadome dziecko
alkoholika nie zostanie alkoholikiem?
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
148. Data: 2004-10-18 07:12:53
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowina
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cku3db$dov$1@news.onet.pl...
> "Medea" <e...@p...fm> wrote in message
> news:cktivg$sgf$1@phone.provider.pl...
> racja, przyklad nie jest najwlasciwszy, bo dziecinstwo ma kazdy
> a rozwod nie. chodzilo mi raczej o to, iz rozwod ma wplyw
> na czlowieka i nie bedzie on juz tym samym czlowiekiem,
> jakim np byl kiedy po raz pierwszy stawal na slubnym
> kobiercu i slubowal swojemu malzonkowi milosc i wiernosc do
> smierci, i po prostu mial ta przysiege "gdzies"
Aha. A priori zakłądamy, że miał "gdzieś".
To co powiesz o rozwodnikach, których Kościół uznał za prawych i słusznych i
podzielił ich pogląd o niemożności stworzenia rodziny chrześcijańskiej z
partnerem? Załóżmy, że są takie przypadki, co nie płacą, nie kręcą i poddają
się jurysdykcji metropolitalnej, albo papieskiej, uzyskując opinię, że ich
małżeństwo z punktu widzenia prawa kanonicznego z jakichś powdów było
NIEWAŻNE (podkreślam, bo nadal pokutuje twierdzenie o rozwodzie kościelnym,
który nie istnieje. po prostu w momencie zawierania małżeństwa istniały
pzresłanki, których narzeczony/a nie był/a świadom/a, a które czyniły
małżeństwo z gruntu nieważnym) Przyjdzie taki i może wziąć ślub kościelny,
ale uczciwie Cię informuje, że ma za sobą już jeden taki ślub. I? Z punktu
widzenia moralnego? Biedny nieszczęśliwy człowiek, którego oszukał/a
mąż/żona? Czy nadal człowiek ze straszliwą skazą?
Zmierzam do tego, że jeśli instancja taka jak Kościół, twarda w swoich
poglądach na małżeństwo, zwalnia kogoś z podejrzeń o "posiadanie gdzieś"
przysięgi małżeńskiej, to taką osobę w Twoich oczach stawia wyzej niż taką,
która ma po prostu cywilny rozwód?
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
149. Data: 2004-10-18 07:20:53
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?
Użytkownik "julka" <w...@o...pl> napisał w wiadomości
news:ckuqij$j0k$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Zuza" <z...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:ckunkt$210$1@news.onet.pl...
>> julka wrote:
>
>> Mam nadzieje ze moj syn bedzie kochal, bedzie kochany i bedzie
>> szczesliwy. Z kim to nie ma znaczenia, nawet jesli zdecyduje ze kobiety
>> mu nie odpowiadaja, ze woli mezczyzn.
>
> Co???? Normalna jesteś? Z mężczyzną??? Nie wierzę, że
> istnieje matka, która tak może powiedzieć. Nie wierzę więc, że masz
> dzieci. Mówisz teoretycznie, bo chcesz uchodzić za wyzwoloną.
Ja też chcę :)
Mówię całkiem praktycznie - pewnie byłoby to bolesne dla mnie doświadczenie,
także dlatego, iż wiem, jak postrzega się u nas homoseksualistów. Ale mój
syn, to mój syn. Zaakceptuję każdy jego wybór (nie twierdzę, że bez emocji,
bez trudu - ale to będzie mój problem)
Tak, liczę sięz tym, że może układać życie zupełnie inaczej, niż uważałabym
dla niego za dobre. Sam będzie podejmował wybory, a moją rolą jest dać mu
solidne emocjonalne, moralne, etyczne podstawy i wsparcie bez względu na
wybór (także wsparcie w poszukiwaniu dobrej drogi, jeśli zbłądzi)
Małgosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
150. Data: 2004-10-18 07:22:00
Temat: Re: Jak radziliście sobie z kryzysami w rodzinie ?-pępowina
Uzytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisal w wiadomosci
news:ckv20j$nuq$1@news.onet.pl...
> "Zuza" <z...@o...pl> wrote in message news:ckv1ok$gqk$1@news.onet.pl...
>> Iwon(k)a wrote:
>>
>>> nigdy sie nie ma gwarancji, jednak jesli juz ktos zrezygnowal
>>> wczesniej z malzenstwa, drugi raz tym bardziej moze.
>>> nie ma to jak praktyka.....:/
>>
>> Sredniowiecze i ciemnota, slow brak i rece opadaja.
>
> mamy widze podobne podejscia do siebie.
>
O, jednak oceniasz?
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |