Data: 2003-11-20 12:28:55
Temat: Re: Jak zrozumieć i... ( długie)
Od: "Rafal" <rafal_1970@WYWALTO_op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Kasia" <k...@w...pl> napisał w wiadomości
news:bpi9f9$jd9$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> .
> > Wydaje mi sie że kasia to dostrzegła - po prostu mąż "poszedł na boczny
> tor"
> > jak urodziło się dziecko - kasia przyznaje sie do tego. Jeśli wiec to
> > zrozumiała to IMHO 70% sukcesu - teraz wystarczy to wcielić w życie
> zamiast
> > robić sceny
> >
> >
> Wiesz to nie były sceny z krzykami i tp ja tak nie potrafie
> po prostu jestem dośc uczuciowa i jak tylko zaczynam gadać, słowa grzęzną
mi
> w gardle - i pochlipuje - natomiast mój TZ właśnie ma głos.
No to trochę zmienia postać rzeczy - po prostu słowo "scena" kojarzy mi się
raczej z histeryczną i mało rzeczową awanturą i ogólnie wylewanie "pomyj" na
głowę.
> Poza tym na moją prośbe by mówił prawde i był ze mną szczery, to w żywe
oczy
> kłamie - wiem o tym i to najbardziej boli
IMHO jeżeli nie są to tylko oskarżenia na zasadzie "wydaje mi się", a jesteś
w stanie mu udowodnić nielojalność względem Ciebie, to to po prostu zrób: z
wyrachownaiem przygniec go "ciężarem dowodów", jasno oznajmij że nie
akceptujesz tego, traktujesz jako nielojalność i oczekujesz zmiany
postępowania i wyjaśnień. Tyle: konkretnie, rzeczowo i na zimno. IMHO tego
sie nie da zbyć ogólnikiem o osaczaniu... a jeśli tak, to znaczy że on ma
swiadomość że robił źle i ma problem z wytłumaczeniem tego ... być może nie
potrafi rozmawiać o swoich oczekiwanianch względem ciebie... Lojalność
musisz wyegzekwować. może ona być różnie pojmowana przez Ciebie i przez
niego. UIstnieją czasem inne "granice swobody" - kiedy jedno z partnerów
uważa że cos jest OK i nie rani drugiego, tymczasem drugie ma o tym zupełnie
inne zdanie - wtedy bez rozmowy i ustalenia wspólnego rozumienia sie nie
obejdze. IMHO udane małżeństwo było i jest sztuką kompromisów,
nieporozumienia i "błędy i wypaczenia" się zdażają chyba w każdym, tyle że
w jednych wobec niechęci do kompromisu stają siewielkim problemem, w innych
są szybko wyjaśniane, ktoś posypuje sobie głowę popiołem (to też trzeba
umieć) i życie toczy siędalej :)
> a na to że wiem o czymś - jestem oskarżana o to ze go osaczam, ze chce aby
> się tylką mną zajmować - a potem ja czuje się winna za to co czuje - że to
> wszystko moja wina
Z poczuciem winy to ostrożnie: faktycznie moze tak być że go zaniedbałaś,
ale może i tak byc że to tylko tłumaczenie: sama przeanalizuj na chłodno -
być moze z pomocą zaufanej i rozsądnej przyjaciółki, a najlepiej razem z
przyjaciółką i np jej mężem (mąż dlatego że warto abyć znała równiez męskie
spojrzenie na sprawę - kobiety niejednokrotnie zupełnie nie zdaja sobie
sprawy z męskich oczekiwań i preferencji i odwrotnie) - . Ale to zrób poza
świadomością męża - raczej dla zaspokojenia własnej ciekawości. Jeśli uznasz
że jednak jest coś u ciebie do poprawy - popraw to, jeśli uznasz że jest coś
u niego do poprawy, powiedz mu o tym i,- co najważniejse- wyegzekwuj.
|