Data: 2011-10-03 15:09:54
Temat: Re: Jedzmy karaluchy, jedwabniki i świerszcze.
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Dnia Mon, 03 Oct 2011 16:40:05 +0200, Paulinka napisał(a):
>
>> Przestań udawać, że nie wiesz o co chodzi. Twój paprykarz pytający 'jak
>> żyć' mógł ubezpieczyć swój warsztat pracy, czyli swój majątek.
>
> Oczywiście - i kiedy stracił plony, to do następnego sezonu będzie wbijał
> zęby w ścianę.
Jak się chce osiągnąć dochód, to trzeba też ponieść odpowiednie koszty.
paprykarz, który zarabiał krocie i jeden sezon jest w plecy, bo
>> Stoczniowiec swoje ubezpieczenie zapłacił ze swojej pensji,
>
> Nie on, tylko jego pracodawca. I nie z pensji stoczniowca.
Ok. FP i FGŚP niech Ci będzie, że jesteś bardziej ścisła.
>> dlatego ma
>> prawo do zasiłku dla bezrobotnych.
>
> Przez rok.
> Tylko ja się pytam, do czego ma prawo stoczniowiec po tymże roku.
A do czego ma mieć? Do dożywotniego zasiłku?
> Po drugie każdy zdrowy na umysle badylarz też płaci sobie ubezpieczenie -
> zdrowotne, rentowe, emerytalne. Stoczniowcowi to samo płaci pracodawca.
Za jego pracę, a nie za nicnierobienie. Chyba z konia spadłaś.
> Tymczasem jakoś nie są równi wobec prawa w zakresie zabezpieczenia
> egzystencji po utracie pracy - w zakresie owdgo zasiłku. Bo potem to już...
> mają równo.
> :-/
W jaki sposób paprykarz traci pracę? Ziemię mu zabrali? Stracił plony,
trudno, mógł się ubezpieczyć.
--
Paulinka
|