Data: 2009-12-15 12:51:18
Temat: Re: Jest całkiem nieźle
Od: "Sakujami" <s...@n...gmail.to>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "R e d a r t" <n...@o...pl> napisał w wiadomości
news:hg7pe1$ao3$1@news.onet.pl...
> No dobra, ale czy jesteś w stanie, bez mieszania w to Boga, powiedzieć,
> dlaczego
> żadna Cię nie chce ? Dziewczyny jak wybierają faceta to nie pytają Boga o
> zdanie,
> tylko po prostu patrzą na kandydata i oceniają. Co je odpycha od Ciebie ?
Może dlatego że nie nadaję się do małżeństwa. Odkąd zacząłem dojrzewać
seksualnie zacząłem patrzeć na kobiety w sposób przedmiotowy. Zaczęła się
masturbacja. Gdy miałem bierzmowanie nie powiedziałem o samogwałcie
zwłaszcza że w konfesjonale był ksiądz który mnie uczył religii. Zaczął się
nałóg, gdyby to trwało tylko we wczesnej młodości to jeszcze, ale zacząłem
studia a to nadal trwało. Patrzyłem na kobiety w sposób seksualny,
potrafiłem patrzeć w sposób pożądliwy na własną Siostrę gdy ta była w
najbardziej cielesnym wieku 18-tu lat. Liczyło się ciało; z drugiej strony
odpychały mnie starsze kobiety, może dlatego że miałem zły kontakt z Matką.
Jeżeli chodzi o starszych mężczyzn to nic przeciwko nim nie mam, mam Ojca
którego podziwiam natomiast jeżeli chodzi o kobiety to musi być laska, nie
może być w ciąży, nie lubię mieć kontaktu z małymi dziećmi, więc małżeństwo
jest nie dla mnie, cieszyło by mnie tylko przez pierwszy rok. Potem nie
chcąc zostać prawiczkiem do końca życia zacząłem korzystać z usług agencji
towarzyskich, ale nie podobało mi się to, onanizm był sto razy
przyjemniejszy niż wizyta u oziębłej kobiety, która robi to nie dlatego że
chce mieć seks ze mną ale tylko dla pieniędzy, przyjemność była wręcz
ujemna. Po każdej wizycie obiecywałem sobie że to juz ostatni raz, a jednak
byłem uzależniony i powtarzało się to.
Onanizm trwał, przekroczyłem trzydziestkę a nadal to robiłem - dorosły facet
a się onanizuje. Korzystałem też cyber-seksu, to jedyny seks na który
udawało mi się namówić kobiety.
Zaczęła się choroba. Psychotropy wycięły mi libido, tak że mimo ochoty nie
mogłem się onanizować ani nawet podniecać się wyobraźnią, chyba że w półśnie
na ranem.
W ten sposób Bóg wyleczył mnie z onanizmu, w ten sposób że skoro nie było
innego wyjścia wykorzystał niedoskonałość psychotropów; inaczej chyba bym
się onanizował do końca życia, chyba że ze starości libido by całkiem
znikło.
A więc jest całkiem nieźle i chciałem ostrzec że onanizm może doprowadzić
do schizofrenii.
|