Data: 2002-11-07 17:18:20
Temat: Re: KOBIETKI MIKOŁAJ ZA MIESIĄC A DALEJ ŚWIĘTA:))))))))
Od: Ewa Pawelec <e...@f...hell.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Kruszynka <m...@p...onet.pl> wrote:
> Wlasciwie to nie tylko otoczki marketingowej, ale calej przedswiatecznej
> atmosfery: zabiegania, zdenerwowania, stania w kolejach, przepychania sie w
> tlumie ludzi, nerwowosci w domu (bo musi byc na czas, bo musi wyjsc, a
> jeszcze tyle jest do roboty), urobienia sie po pachy (no bo swieta),
Ale po co ten cały cyrk, tak w ogóle? Przecież potem i tak człowiek
połowy tego wszystkiego nie zje. U nas jest zupa (głównie grzybowa),
barszcz uszaty, ryba, trochę ciast. I oczywiście pierogi z kapustą,
które moja siostra pożera wyłącznie. Bo mamie się chce, w zimie nie ma
roboty w ogródku a ona sobie to powolutku robi. Ja robię zazwyczaj
pierniki, trochę ciast robi też jedna z ciotek (też na emeryturze jak
moja mama, uwielbia piec ciasta, na święta piecze więcej).
Warto się postarać na coś więcej, ale po co wpędzać się w taką całą
nerwówkę, żeby potem nie lubić świąt? Bez sensu.
> nie meczyc. CHcialabym przezyc swieta choc raz w sposob zupelnie
> niekonwencjonalny, np. wyjechac w gory, zaszyc sie w jakims schronisku, nie
> robic super-hiper kolacji wigilijnej, tylko np. siasc przy kominku, zlozyc
> sobie zyczenia i najzwyczajniej w swiecie spedzic czas razem. Pogadac z
No to czemu nie? My tak robimy w domu. I głownie to zjadamy klasycznie
dobraną kolację o "pojemności intelektualnej" niedzielnego obiadu, a
potem siadamy rodzinką przy stole i się gada. Odpędzając piesę siostry
bo podżera ciastka.
> No a druga rzecz, to juz zalezy, kto jakie ma zycie. Ja nie znosze
> przymilania sie do siebie przy stole wigilijnym i udawania, ze jest wszystko
> ok, a po swietach jest jak dawniej, czyli piekielko, bo ludziom latwiej jest
> zachowywac pozory (mnie wysilku to wymaga). No, ale to juz kwestia jakichs
> tam osobistych zranien i doswiadczen.
A tak. I tu się nie wypowiem, bo ja rodzinę lubię.
>> Ja tam lubię święta, ale dla mnie to one trochę coś innego znaczą...
> A co? Podziel sie ;)))
No właśnie podałam, nieco większy zjazd, do pogadania, prezenty czasem
dajemy, czasem nie - z forsą bywa różnie, więc zasadniczo główne
prezenty idą w stronę dzieciów rodzinnych, chyba, że akurat na coś
trafimy dobrego (ja tak dostałam od siostry śliczny łańcusze, często go
noszę). Ale u mnie rodzina spotyka się często, a wigilia i tak jest
imprezą małą i w gronie najbliższych - takie duże imprezy, z
kuzynostwem, to się w lecie robi, pod gołym niebem :)
EwaP HF FH
--
Ewa Pawelec, Zakład Fizyki Plazmy UO
Power corrupts, but we all need electricity
Linux user #165317
|