Data: 2015-10-10 13:52:01
Temat: Re: Kastrowanie kobiet polskich
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2015-10-10 o 13:20, krys pisze:
> FEniks wrote:
>> Pomogę. Nigdzie czegoś podobnego nie zasugerowałam nawet. Na Twoją
>> opowieść jedynie zapytałam:
>> "I uważasz, że to obecnie norma lub coś powszechnego w związkach
>> małżeńskich?"
>> Dalej uznałam takie zachowanie wręcz za "brak szacunku i pomiatanie żoną."
>> Na pewno to pamiętasz.
>
> Pamiętam. Odebrałam to j.w.
I źle bardzo.
>>> Wolę marudzić, nia być cool, trędi i happi, bez wzgledu na to, co dzieje
>>> się dookoła.
>>
>> Nikt nie broni wybrać jednej ze skrajności.
>> Można jednak mieć odrobinę rozsądku i zachować balans w ocenie sytuacji.
>
> Nie mozna być trochę w ciąży.
Wyjątkowo głupie porównanie.
W myśl tej zasady zawsze też kochasz lub nienawidzisz? Nie ma innej opcji?
Życie to sztuka kompromisu. A tu to nawet nie o kompromis chodzi, a o
rzetelność obserwacji lub świadomość własnych obserwacyjnych ograniczeń.
Wynikających choćby z wielkości i jakości obserwowanej próby.
>>>> Zdarza mi się. Ba! Mam nawet paskudnego sąsiada trzydziestoparolatka,
>>>> który niemal codziennie drze mordę na żonę (z wzajemnością). Od jakiegoś
>>>> czasu w ogóle już z nimi nie rozmawiam. Zdawkowe "dzień dobry" i to
>>>> wszystko.
>>>
>>> Czyli jednak się zadajesz.
>>
>> Nie miałam wpływu na wybór sąsiadów. I żałuję tego bardzo.
>> Obserwację jakąś na ich podstawie mam, ale nie przenoszę jej na obraz
>> całego pokolenia.
>
> Po co więc wtręty - "nie zadaję się z takimi"?
Z tego samego powodu, co Twoje "z autopsji" i inne tego typu przycinki.
>>> Oczywiscie, ze nie norma. Tyle, że w moim pokoleniu takie relacje były
>>> marginesem nie były powodem do chwalenia się, a dziś coraz częściej nie
>>> budzą zdziwienia i są uznawane za normę.
>>
>> Nie wiem przez kogo są uznawane za normę. Może przez niebieskiego, coś
>> takiego wtrącił w tym wątku.
>
> Niebieski to akurat był po tej samej stronie normy co ja XL
No, był. I to on stwierdził, że takie zachowanie to norma wśród
dzisiejszej "młodzieży".
> Widać mamy inne doświadczenia. Ja nie widziałam powszechnie w starszych
> pokoleniach pomiatania żonami i mania ich w dupie. Wręcz przeciwnie.
> A owszem - schamienie obyczajów uważam za powszechne, dlatego bardzo mnie
> cieszą te okruchy, które pozostają.
Czyli jednak też uważasz, że to norma. Więc nie ruszyłyśmy się z miejsc
ani na krok. Trudno. Ja wolę widzieć szklankę do połowy pełną, nawet
jeśli uważasz to za "naiwność, trędi, hepi" czy co tam jeszcze.
Ewa
|