Tak z ciekawości się spytam. Ot, wkurzy go kubita, obiadu nie ugotuje,
albo nie posprząta - więc czy nie powinna oberwać? Ostatecznie, jakieś
uzasadnienie "religijne" jest, wiecie, żony bądźcie posłuszne mężom,
takietam.

Do tego, państwo włażąc z butami w takiej sytuacji, też postępuje źle.
Nawet jeśli tylko przyjmuje zgłoszenie kobiety - spowodowane
niechybnie emocjami. Trzeba wszcząć śledztwo, mąż zostanie skazany,
ucierpi rodzina, kto wie - może każą mu się wyprowadzić z domu, no,
jednym słowem, rozwałka rodziny. A jakby policjant powiedział durnej
babie - "a ić pani w cholerę, wróć za tydzień", to raz, że
zrozumiałaby, że należy szanować męża, dwa, że po paru dniach poszłaby
do łóżka, a po tygodniu by jej przeszło.

Pieprzony socjalistyczny feminizm. Potem kobiety zaczynają sobie
myśleć bógwico, ubierać spodnie i zarabiać pieniądze. Nie tak, jak
Dawniej.