Data: 2008-04-02 21:29:57
Temat: Re: Kryzys w małżeństwie i dziwne propozycje żony.
Od: "Dorota ***" <d...@W...op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> nie. na pewno to musi byc to. Musialas inaczej napisac...
>
:-)
>>Ale że dziecinada, to się zgadzam. W
>> pewnym momencie po prostu przestało mi zależeć na tym związku.
>
> tego nie umiem zrozumiec.
> i.
Bo nie byłaś nigdy w takiej sytuacji. Dla mnie tez nieodzywanie się do kogoś
bliskiego zawsze stanowiło dowód niedojrzałości i dziecinności danej osoby
(takie dziecięce obrażanie się jakby). No i w pewnym momencie do mnie
doszło, że w zasadzie moja druga połowa i tak nie dostrzega, czy ja jestem,
czy nie (psychicznie), czy mówię , czy milczę. Postanowiłam pół dnia się
nie odzywać. Zdziwiona przedłużyłam czas o dzień, potem następny... Gdzieś
po tygodniu wpadłam w stan, który był mieszaniną wszystkich uczuć, pozwól,
że nie będę o tym mówić, zresztą to wątek pchojnac i jego sprawy tu powinny
być na topie :-). W każdym razie, wszystko przeciągnęło się do 4 miesięcy -
mój TZ nawet nie zauważył, że ja się do niego nie odzywam, rozumiesz teraz?
On tak się mną przejmował, że nie_zauważył, że żona_się_do niego_nie_odzywa,
że coś jest nie tak.
Wiem, że zamiast milczeć, powinnam była rozmawiać, rozwiązywać problemy,
mówić , co mnie boli itd.itd.Problem w tym, że zawsze do tej pory tak
właśnie robiłam: rozwiązywanie problemów było na mojej głowie (a mieliśmy
ich trochę), mąż zawsze był bierny - ale zawsze udawało mi się jakoś dojść
do ładu. Tyle, że ja się nie nadaję do opiekowania się dorosłym facetem i
podejmowania ryzyka, wszystkich decyzji za obie osoby, do zajmowania się
wszyskim (od "co na obiad" do "sprawdzić oferty kredytowe w rożnych bankach
i podjąć decyzję"), za to bardzo chciałam, by to mąż mną się opiekował,
roztoczył taki parasol nad nami, dbał, nawet rozpieszczał itd. Choć jestem
wielka gabarytowo, zawsze chciałam mieć silnego (fizycznie i psychicznie)
chłopa ;-), który byłby dla mnie podporą.
Wiesz, pozytywny skutek tego wszystkiego jest np. taki, że po raz pierwszy
od 11 lat dostałam "za nic" kwiatka. I kilka innych, poważniejszych rzeczy,
też wróciło do stanu "sprzed ślubu".
D.
|