Data: 2010-03-21 17:29:10
Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
cbnet pisze:
> W realu też są takie sytuacje.
> Tylko w realu komunikacja (w tym dostęp do informacji) jest bardziej
> ograniczona, a przestrzeń zwykle mniej i o wyładowania bez ograniczeń
> jak w necie trudniej niejako z przyczyn technicznych.
Dlatego zarzut, że zachowuję się jak odbezpieczony granat, jest na wyrost.
Prosty przykład. Jeżeli mam z kimś pójść na układ, bo będę miała z tego
wymierne korzyści, ale w zamian muszę zrobić coś z czym się wewnętrznie
nie zgadam, to nie tylko nie pójdę na taki układ, ale też wprost powiem,
dlaczego tak zdecydowałam.
Trafiła mi się ostatnio dyskusja o KRK z koleżankami. Bardzo
nieprzyjemna zresztą. Próbowałam obronić tezy, że będąc członkiem KRK
(sama nie jestem) przyjmuje się wszystkie dogmaty, a nie wybiera tylko
te nam pasujące. Zostałam gremialnie zakrzyczana, nie padł ani jeden
rozsądny argument. Dlatego wolę te usenetowe szarpanie sie za jaja, bo
tutaj ludzie nawet w ferworze walki potrafią być wobec siebie krytyczni,
a jeśli się nawet przy czymś upierają, to starają się w dyskusji używać
_argumentów_ .
--
Paulinka
|