Data: 2006-07-19 13:17:44
Temat: Re: Leki - pytanie głównie do pacjentów
Od: Piotr <e...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
1.
Oczywiście, że nie ma darmowych obiadów. Podobnie, jak nie ma darmowych
leków, ani darmowej ochrony zdrowia.
Nie jestem ani urzędnikiem, ani ekonomistą. Stwierdzam tylko fakt, że
jeśli biedny Kowalski przyjdzie do lekarza, to może czasem dostać
miesięczną kurację jakimś lekiem za darmo (za darmo w sensie, że
Kowalski w danej chwili dostaje coś, co jest mu w danej chwili potrzebne
i Kowalski w danej chwili za to nie płaci). Oczywiście kilkudziesięciu
innych pacjentów musi na to zapracować kupując dany lek. W ten sposób
ci, którzy mogą, wspierają tych, którzy nie mogą.
Nie znam się na marketingu, szczególnie dużych międzynarodowych
koncernów. Coś mi się obiło o uszy, że oni z góry ustalają procent
dochodu, który jest przeznaczany na reklamę i jest on w miarę stały, o
ile firma nie notuje dramatycznych zmian kondycji finansowej. Może by
tak zaprotestować przeciwko reklamie proszków do prania? Albo
degustacjom w supermarkecie? Albo zdrapkom z wycieczkami? Produkty
byłyby wtedy tańsze?
2.
Jak pisałem, nie znam się, ale podobno budżety reklamowe dużych firm są
ustalane z góry, i czy ktoś pojedzie na wycieczkę, czy nie, nie będzie
miało wpływu na cenę produktu.
3. Nie, nie udaję, ani nie jestem naiwny. Wybór leku OCZYWIŚCIE zależy
od starań przedstawicieli farmaceutycznych. Jeśli na rynku jest
kilkanaście odpowiedników danego leku, to oczywiście największą sprzedaż
będzie miał lek najaktywniej promowany. I chodzi tutaj nie tyle o
wartość przekazanych "prezentów", ile o częstotliwość przychodzenia
przedstawiciela i przypominania nazwy leku. Ale nie o tym przecież pisałem.
Przychodzi na oddział przedstawiciel i przyjmujemy układ: dwa miesiące
przepisywania leku X, zamiast innych odpowiedników, w zamian za, dajmy
na to, nowe ciśnieniomierze, czy kafelki do łazienki. No i pacjentom,
którzy I TAK MUSZĄ DOSTAĆ jakiś lek z tej grupy, przepisujemy lek X.
Pacjent nic na tym nie traci, a oddział zyskuje nowy sprzęt. Zapewniam
Cię jednak, że jeśli pewna grupa pacjentów z jakichś przyczyn powinna
dostać inny lek, to dostanie inny. Koncern farmaceutyczny tego nie
odczuwa, bo "niedotrzymanie układu" dotyczy małej grupki pacjentów. Nie
ma tu ze strony koncernu żadnej bezinteresowności.
Niniejszy post wynika z mojego osobistego doświadczenia. Nie mam
najmniejszego zamiaru negować istnienia patologii. Są lekarze, którzy
"na siłę" ustawiają pacjenta na określonym leku, albo zmieniają
skuteczną, wypróbowaną terapię na "tę właściwą". Takie przypadki należy
piętnować. Nie można się jednak oburzać na mechanizmy rynkowe, które
działają w branży farmaceutycznej, jak w każdej innej.
Pozdrawiam
Piotr
|