Data: 2012-06-23 00:06:53
Temat: Re: MSZYCE - wszędzie i powracajace
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisała:
>> Ja sprawdzałem czosnek i muszę powiedzieć że czarne się wyniosły ale
>> zielonych jest jeszcze sporo.
>> Zrobię jeszcze z pokrzywą.
>
> Nasiałam wszędzie dużo nasturcji, bo je lubię. Mszyce teraz rezydują na
> niej, zamiast na różach.
Też lubie nastrurcje. Wizualnie i kulinarnie. Znam też teorię ochrony
przed mszycami za pomocą nasturcji. Brzmi ona przekonująco -- jak mszyca
ma do wyboru przypadkowego badyla i smakowitą nasturcję, to wiadomo co
wybierze.
Ale znana jest też metoda walki opryskami wodnymi. Chodzi o to, by
silnym strumieniem wody postrącać owady na ziemię. Ta teoria też
wygląda sensownie -- mszyca jest przystosowana do jedzenia i mnożenia
się, a nie do wspinania się po łodygach, więc przyjdzie jej sczeznąć,
a na liście sama nie wróci.
I tutaj się pogubiłem. Tak to sobie wyobrażam, że mszyce rosprzestrzeniają
się na zasadzie przypadku. Los rzuci mamuśkę-mszycę na w miarę jadalną
roślinę, a wtedy tam rozwija się lokalna kolonia. Co zatem sprawia, że
gdy na nasturcji tuczą się kolejne pokolenia tłuściutkich mszyc, to na
sąsiedniej róży pastwiska pustoszeją? Różane mszyce patrzą z daleka i z
zazdrości jeść im się odechciewa?
> A ja szukam wciąż i wciąż sposobu na kreta.
> Kooperacja wygląda tak, że krety drążą i robią kopczyki, a jeden z
> naszych psów w ich poszukiwaniu robi wielkie wykopy. Dzieje się to tam,
> gdzie mam "grządki", bo tylko tam jest nawieziona ziemia, pewnie w
> pozostałym piachu krety nie mają restauracji i skupiły się w żyznej ziemi.
> W efekcie zamiast wychuchanych roślinek mam wielkie pobojowisko.
Czy to jest jeden z tych przypadków, kiedy lekarstwo jest gorsze od
choroby? Może wystarczy poszukać sposobu na psa?
Jarek
--
Piszesz mi w liście, że kiedy pada,
kiedy nasturcje na deszczu mokną,
Siadasz przy stole, wyjmujesz farby
i kolorowe otwierasz okno.
|