Data: 2002-12-20 11:00:47
Temat: Re: Miałam rodzinę...
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
[ciach]
Wiesz, jeśli Cię to w jakimś stopniu pocieszy - to ja miałam tak przez
dobrych kilka lat.
Starałam sie jak mogłam żeby dogodzić całej rodzinie, a potem i tak
było wszystko do dupy.
Zreszta mozna odszukać w archiwum taki mój post z przed roku pod
tutyłem "Nie cierpie świąt".
A wszystko przez to ze mój ojciec nie cierpiał mojego męża i nie
potrafili zasiąść ze sobą przy wigilijnym stole.
Siadali - owszem, ale po kolei, a nie razem. Było to wręcz
humorystyczne, bo mąż czekał kiedy ojciec pójdzie do siebie i wtedy
dopiero składalismy sobie zyczenia. Mężowi sie zresztą wcale nie
dziwię, bo wcześniej - kiedy jeszcze z nami siadał komentarze mojego
ojca przy stole były takie że nic tylko wstać i wyjsć.
A ja w tym wszystkim miedzy młotkiem a kowadłem :-(((, żal mi było
tylko dzieci, bo to przede wszystkim dla nich miały byc radosne
Święta.
Były takie dopóki żyła moja Mama, bo ona potrafiła jakos wszystkich
pogodzić i przynajmniej zebrać do kupy na te 1/2 godz.
Mój maż też nie chciał robić jej przykrosci i przełamywał się na ten
czas.
Teraz ojciec wyprowadził sie do Domu Kombatanta, ja mam cały czas
wyrzuty sumienia, ze nie spędzi z nami Świąt.
Pojadę tam w niedzielę a potem w drugi dzień Świat razem z dziećmi,
ale to nie to samo :-((.
A na dodatek razem z mężem dopadła nas pilna robota (no ale, dobrze że
jest taka) i część Świąt spędzimy przed komputerem (chyba przepychajac
sie wzajemnie).
Gdyby nie to - na pewno wyjechałabym w góry (mamy dokąd), bo o takich
Świętach marzę od kilku lat. Może wreszcie w przyszłym roku się uda -
spędzić Święta tylko we czwórkę w chatce zagubionej wśród śniegu ?
No tak to już jest że te wszystkie rodzinne konflikty, które się jakos
przez cały rok omija - kumulują sie w czasie Świąt i skutkują chandrą.
Pozdrowienia.
Basia
|