Data: 2002-06-21 13:04:23
Temat: Re: Mistycyzm vel myślenie _ABSTRAKCYJNE_
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jerzy w news:aetp5h$l3$2@news.tpi.pl...
/.../
:))
Śmieszek na powitanie...
A jako drugie zdanie, dam Ci przekąskę małą
dla zdrowia doskonałą ;).
Cały Twój wytwór piękny, merytoryczny wielce,
choć jak zwykle zaklęty w cudotworne skręty,
widzi mi się jak odlew z powidoku zdjęty
flagi, którą w mym dziele wstawiłem naprędce,
ale nie przypadkowo. Jak hak wystawionej,
ku Twej czujnej lunecie w horyzont wpatrzonej.
I cóż więc widzisz? Zarzut bezzasadny,
bluźnierczy, niecny, prostacki, nieładny.
Gorącą plamą na twarz się przypina
słowami: "o czym autor zapomina" :).
No dobrze. Mówiąc wprost wyjaśniam, że Cię nie posądzam
o zapominanie, a jedynie o niedoskonałe terenu łowów rozpoznanie,
jak tez stosowanie nie tych zanęt co trzeba, by osiągnąć cele.
A swoja skromną rolę jako przybocznego widzę, gdyż nie zdarzył
się jeszcze śmiałek coby jednym językiem Wieżę Babel zbudował
ku ludzkości chwale. Nie boję się Ci służyć - czynię to od roku
stąpając w kilwaterze Twych wywodów mętnych, z nadzieją
i z ufnością, że to me stąpanie uczyni z Twojej misji bardziej strawne
danie. Jeśli chcesz to atakuj - gnieć ciemnotę moją. Nie straszne są
mi razy z Twojego języka. Nie dlatego, że ciężką otoczonym zbroją,
lecz dlatego, że pusta. Ja gdzieś obok fikam ;).
Cóż więc nam tu dajesz mój nauczycielu.... szczerze ulubiony.
> Temat "okołomistycyzmu" wrze, wrze i wrze... w garnku ludz-
> kich umysłów (co najmniej od kilku tysięcy lat) a właści-
> wej potrawy na talerzu w zwykłej (a nie ekskluzywnej dla
> wybranych) knajpce dalej nie uświadczysz... W normalnych
> knajpkach można co najwyżej SAMEMU się ugotować w kłębach
> przegrzanej pary buchających z 'garnuszka'...
Czy więc Twoim celem jest wystawić GARNEK pro publico bono?
Dlaczego? Z rozpaczy? Z odtrącenia i osamotnienia? To ludzkie
uczucia i nic w tym złego nie widzę. Wręcz przeciwnie. Niech więc
i tak będzie.
> Główny problem/pytanie (źródło/przyczynę owej niemożliwo-
> ści dogotowania tego... łykowatego gnata do stanu _pow-
> szechnej_ zjadliwości) można wskazać słowami Feynmana/Gib-
> bona ~"Nauczanie rzadko okazuje się prawdziwie skuteczne,
> za wyjątkiem tych szczęśliwych jednostek, wobec których
> jest w zasadzie zbędne".
> To nie jest tylko stwierdzenie faktu, ale PRZEDE WSZYSTKIM
> PYTANIE, _DLACZEGO_tak_jest_ ????
Oczywiście zgoda. Nic innego nie mówię. A więc ...
Dlaczego tak jest?
> (powtórzę z jeszcze większym naciskiem):
> DLACZEGO tak jest, z czego ów skutek wynika ?
> Jak musi _DZIAŁAĆ_ owe 'meritum', by dawało wła-
> śnie TAKI skutek ?
Nic innego nie mówię. A więc ... Dlaczego tak jest?
> Alfredzie, zastanów się i dobrze popatrz, kto takim wnio-
> skiem podsumował swoją edukacyjną... porażkę i po wtóre
> odpowiedz, dlaczego TAK wielu ludzi uważa WBREW SAMEMU
> Feynmanowi, że jego "Wykłady" stanowią najlepszy WZORZEC
> do... kopiowania... w ogóle nie zauważając, iż jest to
> wzorzec... PORAŻKI ?
Pytanie drugie jest prostsze - gdyż na uogólnieniu się zasadza. A więc
jest tak dlatego, że nadrzędną potrzebą umysłu ludzkiego wydaje się
być stan homeostazy w przeciwieństwie do stanu niekoherencji,
powodowanego pojawieniem się danych całkowicie nieprzystających
("poprzecznych") do aktualnego status quo umysłu. ... ;).
Co do pierwszego się nie wypowiem gdyż widzę klęsk edukacyjnych
więcej niż jedną, w tym również swoją własną ;)).
> Odnoszę się tu do Twojego 'podsumowania':
> > I to właśnie, moim zdaniem, usprawiedliwia epitety typu
> > idiota, głupol - o ile teksty te są MANIPULACJĄ wg wyżej
> > cytowanej klasyfikacji autora. Jako takie, wymagają od
> > słuchaczy zwiększonej tolerancji i odporności na stres
> > (o czym autor zapomina). Inaczej, szanse na ich zrozumie-
> > nie zdecydowanie maleją.
> Robisz w tym miejscu KLUCZOWY błąd, zresztą ten sam błąd
> popełniał Feynman i... wszyscy wielcy twórcy
No dobrze. Zobaczmy więc jak ten błąd wygląda w Twojej
interpretacji i jak się ma do odpowiedzi na kluczowe pytanie.
> Mogę napisać, że "wszyscy"... - bo po prostu - gdyby choć
> jeden z nich tego NIEZNANEGO jeszcze błędu nie popełnił
> (raczej - popełniał) to tajemnica 'oślego mostu Gibbona'
> mogłaby przestać być problemem, a przynajmniej byłoby
> wiadomo, jak i jakim kosztem (jeśli ktoś zechce) ową ba-
> rierę można pokonać.
To jest ciągle wstęp.... czytajmy dalej.
> Tymczasem jak dotychczas najcelniejszym przepisem
> jest w dalszym ciągu "szukajcie a znajdziecie"
!! CZYŻBY TO BYŁO WŁAŚNIE TO !?
> i w dalszym ciągu owo stwierdzenie pozbawione
> jest najwyraźniej niewyrażalnej (jak dotychczas) odpowie-
> dzi na pytanie "Jak szukać?" Ów 'przepis' może zabrzmi
> pełniej jeśli nieco go 'uzupełnię': "Szukajcie JAK SZU-
> KAĆ, a znajdziecie"...
A więc odpowiedzi "jak szukać" mi nie podasz... No dobrze -
przecież chyba niczego innego spodziewać się jednak nie można...
No to posłuchaj kilku moich cytatów z najbliższych tematowi wątków:
***
To, do czego namawiam (o ile namawiam ;)), to zachowanie spokoju,
nie usztywnianie karku ani w jedną, ani w drugą stronę, pozostawienie
sobie otwartego okna w ciemność, a równocześnie możliwie twórcze
dreptanie po znanych terytoriach
***
Naszym celem, /.../ jest zgoda co do istnienia granicy między faktami
(ustaloną w drodze postępów nauk ścisłych porcją fundamentalnej
wiedzy o świecie) a obszarem stałych na dzień dzisiejszy poszukiwań,
przechodzącym płynnie w obszar zagadek czekających na rozwiązania.
***
Przyznanie się do niewiedzy boli - a pokonanie tego bólu i zniesienie go
z majestatycznym spokojem, jest moim zdaniem cechą Mistyka /.../.
Jeśli zaś sugerujesz, że ja sam wieszam tu jakąś makatkę to uświadom
sobie, że na tej mojej nie ma nic! Jest to przestrzeń otwarta, pusta,
czarna dziura, niczym nie wypełniona i dlatego tak przerażająca.
***
Jawi się tu więc jakaś oś ciągłości poznawczej, na której zwykle
odbywają się zażarte boje wyznawców fragmentarycznych prawd,
z których jedni doskonale zdają sobie sprawę z względności wszechrzeczy,
a inni (patrz wspominany przez JeT'a imć Góra, jak podejrzewam),
usilnie uciekają od tej OTWARTEJ zawsze przestrzeni poznawania,
i chowaja się w przerażeniu we własnych, dobrze już rozpoznanych
kątach. W kątach, do których zdążyli już za przeproszeniem nasiusiać,
aby się w nich lepiej czuć oczywiście.
***
Czy powyższe świadczy o odmienności moich poglądów na sprawę?
Czy ja nie mówię iż najważniejsze jest szukać sposobów dotychczas
nieznanych? Albo jeszcze gorzej - czy namawiam do ucieczek w znane
i rozumiane zamiast trwać wiecznie w tym stanie permanentnego
wzburzenia "poprzeczno-podłużnego" w umyśle?!;))
Powiedz mi tylko, kto to wytrzyma i jak długo?
I z jakim skutkiem ubocznym w przejawach własnego życia?
> Wszyscy robią dokładnie taki sam
> błąd, szukają tego, o czym JUŻ WIEDZĄ że chcą to znaleźć
> (dążą do tego, co JUŻ jakoby znają bo mają w podświadomo-
> ści), a wcale nie szukają dla siebie zupełnie nieznanych/
> NOWYCH... _sposobów_szukania_, o których nawet nie przy-
> puszaczają, że takowe istnieją.
Jerzy - oczekiwałbym tutaj, że podasz choć jeden taki sposób, ale
wiem przecież (mam nadzieję, że wiem), że on dotychczas nie istnieje
nawet w Twojej głowie! I wcale się z tego nie cieszę, nie nabijam!
Staram się rozumieć, jednak żadnego praktycznego wniosku nie
jestem w stanie wygenerować. Być może Mistycyzm to jest właśnie
ten stan, w którym człowiek oddala się w całkowitą abstrakcję
ucinając tym samym (jak sugerował Flyer) możliwość ZWROTNEGO
przekazania sygnałów tym, którzy pozostali z lewej strony mostu
Gibbona?
> "Brudną tapetę" dokładam od tak dawna, tak namolnie i tak
> uporczywie ignorując m.in. Twoje "o czym autor zapomina"
> & maniowe 'skręty kiszek', że albo mam w tym miejscu głę-
> boko przedszkolnie zwichnięty mózg, albo PERFEKCYJNIE
> wiem, dlaczego/z jakiego KLUCZOWO WAŻNEGO
> powodu WŁAŚNIE tak robię.
Ignorując zbyt pośpiesznie cokolwiek, przyznajesz się jedynie
do popełniania tych samych błędów, przed którymi przestrzegasz.
Co mam nadzieję już dowiodłem. A to niebezpiecznie przechylać
może szalę prawdy ku pierwszej hipotezie.
> Liczyłem na to, iż mój ośli upór skłoni Cię do SAMODZIEL-
> NEGO wywnioskowania, jakie są te moje motywy i z czego
> one wynikają, ale jak widać, jest to poza Twoimi możliwo-
> ściami.
:))). Dziękuję Ci bardzo. I proszę o więcej ;)).
Szczególnie proszę o odpowiedź na postawione pytanie kluczowe,
gdyż umiejętność zadawana pytań posiadam również. Gorzej jest
z odpowiedzią, gdyż - cytuję :
> w dalszym ciągu owo stwierdzenie pozbawione jest najwyraźniej
> niewyrażalnej (jak dotychczas) odpowiedzi na pytanie "Jak szukać?"
I pozostańmy w tym miejscu, gdyż dalsza część Twego tekstu
wyraźnie jest pastwieniem się na chorągiewce, albo jak kto woli
na płachcie dla byka, na jaką dałeś się nabrać.
Errare humanum est.
> Trzeba WSZYSTKO zrozumieć, a nie całkowicie instynktownie
> podzielić świat na "przemiłe i jakże pożądane dobre" i oz-
> naczone "czerwonymi", widocznymi z daleka chorągiewkami
> "to obrzydliwe i przerażające złe"...
> Oznaką Zrozumienia jest stan, w którym ten podział znika,
Będę Ci więc wdzięczny, za dokonanie wysiłku poznawczego
i zniwelowanie podziałów tam gdzie je sam tworzysz namiętnie,
choć w sposób pozbawiony umiaru.
> Zrozumiałeś wreszcie, gdzie tkwi haczyk a raczej wielkie
> jak wszechświat... haczysko ?
> c.d. jutro...
Jeśli nie podasz odpowiedzi na kluczowe pytanie przez Ciebie
zadane - to możesz już sobie darować...
> JeT.
>
z harcerskim pozdrowieniem :).
All
|