Data: 2014-01-20 11:15:31
Temat: Re: Modlitwa Jezusowa
Od: anioł śmierci <7...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hanka
"
Kultura i cywilizacja, w której żyjemy, nie sprzyjają miłości. Pod tym względem
system ekonomiczny, moralność i obyczaje, a nawet dominujący sposób poznawania świata
sprzysięgły się i solidarnie występują przeciwko niej. Trudną do przecenienia,
szkodliwą rolę odegrała w tej mierze religia chrześcijańska ze swoim stosunkiem do
kobiet, potępieniem ciała i ludzkiej seksualności. Święty Augustyn nauczał, że
niewiasta jest bestią ani trwałą, ani stałą i zawiścią swą wstyd przynosi mężowi,
podsyca zło, jest początkiem wszelkich sporów i waśni. Inny ojciec Kościoła,
Tertulian, zwrócił się do kobiet, określanych przez niego osobliwym mianem janua
diaboli z następującym pouczeniem: Niewiasto, powinnaś zawsze chodzić w łachmanach i
żałobie, ze łzami skruchy, aby ci zapomniano, żeś zgubiła rodzaj ludzki! Niewiasto,
ty jesteś wrotami piekieł!
Tymczasem prawdziwa miłość jest również, a może przede wszystkim, miłością ciała.
Może się wyrażać w matczynej czułości, wzruszeniu na widok zmarszczek starzejącego
się rodzica, w zachwycie uśmiechem ukochanej kobiety lub w pożądaniu obudzonym
kształtem jej pośladków. Ciało i tak zwana dusza, czyli nasza psychika, stanowią z
punktu widzenia miłości nierozerwalną całość. Niemożliwa jest również miłość samego
ciała, ciało bowiem - żywe ciało - zawsze wyraża pragnienia i emocje. Potępienie tak
zwanego seksu bez miłości oznacza opowiedzenie się za moralnością, która w swej
istocie w miłość godzi. Biologicznym i psychologicznym sensem ludzkiego seksualizmu
jest przecież (poza prokreacją) podtrzymywanie bliskiej więzi między mężczyzną i
kobietą. Współżycie seksualne równie łatwo prowadzi do miłości, jak miłość do seksu.
Miłość - powtórzmy - jak inne uczucia, dla swej pełni potrzebuje fizycznego wyrazu.
Tłumiąc, co jest codziennym doświadczeniem nas wszystkich, potrzebę okazania komuś
pożądania lub czułości, tłumimy w samym zalążku rodzące się uczucie.
Miłość przychodzi łatwiej, gdy nie wymagamy od niej za dużo; gdy nie żądamy, by
rozwiązała wszystkie nasze problemy i była tym, czy nie jest i być nie może:
narkotykiem i źródłem euforii, która wypełnić ma pustkę w naszym życiu.
Częściej przydarza się nam miłość nie-wielka i nie-szalona, co nie znaczy
bezwartościowa. Żeby jej wartości doświadczyć, trzeba jednak uznać jej prawo do
istnienia, trzeba się zgodzić, że zasługuje ona na miano miłości. Nie oczekujmy w
każdym przypadku, że wokół niej będzie się obracać całe nasze życie. Miłość może być
sympatycznym epizodem, ciepłym przywiązaniem lub przejściową namiętnością. Może też
być podobna do przyjaźni - i tylko od czasu do czasu, przy muzyce i winie, rodzić
nastrój, o jakim opowiadają piewcy romantycznych uniesień.
Pokochać kogoś jest łatwiej, gdy nie oczekujemy, że musi to być ten jedyny lub ta
jedyna na całe życie. Łatwiej wtedy przychodzi miłość mniejsza, ale i ta wielka:
trwała i głęboka, która może zdecydować o tym, z kim spędzimy całe życie. Odkrycie i
uznanie wartości miłości niewielkiej uwalnia nas bowiem od fałszywych wyobrażeń,
oczekiwań i napięć, które każdą miłość - wielką i niewielką - utrudniają lub wręcz
uniemożliwiają. Miłość wolna od ciężaru złudzeń staje się naprawdę - jak to ujął Śri
Rajneesh - lekka jak oddech."
|