Data: 2002-09-03 06:03:28
Temat: Re: Może ktoś coś podpowie
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Brian" <b...@i...pl> napisał w wiadomości
news:akv7kr$sui$1@sunsite.icm.edu.pl...
>> Mój syn udaje, że NIE MA innej części
> mojego życia, niż ta, którą zna, a ja udaję, że to mi pasuje.
Nie sądzę. Dzieci w tym wieku zwykle reagują spontanicznie. Nie są
fałszywe i zakłamane. Mam wrażenie, że to raczej Ty udajesz za Was
dwoje.
.
>
Może kilkakrotnie większa niż po stronie mojej byłej żony. A może
mniejsza. Trochę nie o to mi chodzi. To jest inna sprawa.
To nie jest inna sprawa! Jeżeli jasno nie określisz swoich uczuć do b.
żony, matki Twojego dziecka i nie przepracujesz poczucia winy,
złości, pretensji itp. dalej te problemy bedą wyznaczać jakość
kontaktów z synem. Że problemów tych nie masz "poukładanych" wynika z
dalszej części Twojego listu. Im bardziej będziesz przechodzć nad nimi
do porządku dziennego, udawać, że ich nie ma, tym bardziej zmory z
przeszłości będą dusić.
>> Teraz chodzi mi o to, żeby w sytuacji, w której się znalazłem,
zachować się
> jak najsensowniej wobec mojego syna. No i wobec mojej nowej
rodziny.
Ale wobec b. żony i swojej BYŁEJ RODZINY
nie zachowałeś się i NADAL nie zachowujesz sensownie. To też trzeba
zmienić. Dla dobra dziecka oczywiście.
>>Wyobrażam sobie, że moj syn mógłby być rewelacyjnym starszym
> bratem,
Jednak na odległość trudno określić, jak bardzo życzeniowa jest Twoja
postawa. Twój syn być może byłby rewelacyjnym starszym bratem, gdyby
to dziecko urodziła jego matka. A może nie? Może i tam traktowałby
młodsze dziecko jako zagrożenie dla swojej pozycji w rodzinie. Uważaj,
bo cóż może stać się teraz, skoro - jak piszesz -chłopiec rzekomo
ignoruje tamtą kobietę, a może nawet ją nienawidzi? Zorientuj się
najpierw co ON czuje, a potem nakręcaj sprawy w kierunku dla Ciebie
korzystnym. Nie wciskaj go w rolę, której on emocjonalnie nie będzie w
stanie udźwignąć! To naturalnie bardzo wygodne - syn zafascynowany
maluchem, Ty nie musisz okradać nowego dziecka z ilości poświęcanego
mu czasu, wspólne spacery, zabawy, ciasteczka serwowane przez
przyjaciółkę w Twoim domu itd. Tymczasem być może będzie trzeba na
długie godziny zostawić drugą żonę z wrzeszczącym dzieciakiem i gnać
na spotkanie ze starszym dzieckiem ;).Oczywiście Tobie pasuje, żeby w
NOWEJ rodzinie wszystko grało. Zawsze to mniej kłopotów, pretensji.
Tyle, że stara rzeczywistość skrzeczy.
> Moja była żona wiesza się na moim synu i chyba on jest jej bardziej
> potrzebny (emocjonalnie) niż ona jemu. Wyobrażam sobie, że przeraża
ją
> utrata kontroli nad nim. Co by jej wtedy zostało.
Uważam, że to wstrętne, co piszesz. Twoja żona nie może odnaleźć się w
samotności i ciągle dla niej bolesnej sytuacji. A Ty tak, jakbyś
chciał jej wydrzeć syna, tzn. umniejszyć jej kontrolę nad nim,
chociaż to jeszcze małe dziecko. Ta sytuacja będzie trwała i
wyrodniała w patologię, dopóki nie zniwelujesz wrogości i wyczuwalnej
w liście pogardy dla b. żony. Może Ośrodek Interwencji Kryzysowej? Ale
odnoszę wrażenie, że to Ci najmniej pasuje.
.>> I oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest jej źle, że cierpi i
> myślę sobie, że to cierpienie nadaje sens jej życiu, a to już trochę
> niedobrze.
Aleś Ty obłudny :(. Przecież taki sens jej życiu nadałeś Ty sam! I w
ogóle, jak możesz być z siebie zadowolony w takiej sytuacji? Że ktoś
płacze i cierpi przez Ciebie? A ta druga, jak się czuje? Bo chyba nie
wyobrażasz sobie, że kocha Twojego syna :). A czy jest zdolna
kiedykolwiek potraktować go jako zagrożenie dla swojego związku,
zwłaszcza, gdy jest brzydsza i ma niższą pozycję społeczną niż Twoja
b. żona? Czy podświadomie nie sądzi, że bezwzględność to Twoja druga
natura, objawiana okazjonalnie?
Dorrit
>
> Brian.
>
>
|