Data: 2008-04-14 07:50:04
Temat: Re: NAJKRÓTSZE MAŁŻEŃSTWO - ŻONA ZAGADKA !!!
Od: "Daniel" <d...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:933ed481-5164-43b7-a0fa-8acfcbd3bf42@d1g2000hsg
.googlegroups.com...
TO BĘDZIE CHYBA NAJDŁUŻSZY POST ALE CHYBA NAJKRÓCEJ TRWAJĄCE
MAŁŻEŃSTWO !!!!!!!!!
Czytalem dluzsze...
>WIĘC PROSZE WSZYSTKICH O JAKĄŚ ODPOWIEDŹ.
>W skrócie określe nasz związek. Żona jest o rok starsza odemnie ja 29
>ona 30. Ma 7 letnie dziecko z poprzedniego związku (rozpad małżeństwa
> powodu alkoholizmu męża).
Jak przeczytalem Twoj post do konca, to juz zrozumialem dlaczego pil....
>Poznaliśmy się 2,5 roku temu, po pół roku
>zamieszkaliśmy razem w domu jej matki.
Pierwszy blad.
>Nasz związek był szczęśliwy. W
>końcu postanowiliśmy się pobrać (pażdziernik 2007), po miesiącu nie
>wiem co się stało ale stałem się intruzem dla niej. Dnia bez kłótni
>chyba nie było, czułem się jak w piekle. W takim stanie dociągłem do
>końca roku. 1 stycznia postanowiłem przeprowdzić poważną rozmowę, po
>niej znaleźliśmy pewne rozwiązania które zostały wprowadzone w życie
>(pomyślałem że wszystko się prostuje i jeszcze kilka poważnych
>dyskusji i związek wróci do stanu poprzedniego).
O co sie klociliscie?
>W tym okresie żona
>miała małe zamieszanie z pracą, jednak otrzymała ciekawą oferte około
>50 km od domu (ustaliliśmy od razu zakup samochodu z pozostałych moich
>oszczędności).
Drugi blad..
>W tej sytuacji doszliśmy do rozmowy na temat kredytu
>hipotecznego (dom był w dość kiepskim stanie) i ustaliliśmy że gdy
>tylko żona otrzyma umowe wędrujemy po bankach. TUTAJ pojawia się drugi>
>wątek. Przed małżeństwem były plany na wspólne dziecko (oczywiście po
>remoncie i z środkami finansowymi, czyli za około 2-3 lata). Od wesela
>jednak podejście żony się zmieniło, praktycznie na temat dziecka
>słyszałem tylko zdecydowane nie, nie ma takiej możliwości itp.
>Skrytykowała nawet otwarcie swoją siostrę gdy podczas świąt życzyła
>nam dziecka. Podczas kolejnej rozmowy na temat kredytu otwarcie
>zapytałem czy po remoncie domu jej podejście do wspólnego potomka się
>zmieni, gdyż dla mnie to bardzo ważne i w sumie takie były plany na
>życie, dałem żonie czas na odpowiedź gdyż wiedziałem że to poważny
>temat. Po kilku dniach usłyszałem że na dzień dzisiejszy jest pewna że
>nie będzie nas stać na dziecko, że ona chyba nie chce drugiego
Czyli przed slubem klamala z premedytacja..
>dziecka, że jeśli chcę potomka to miałem poszukać sobie młodszej
>kobiety itp (w skrócie odpowiedź brzmiała że dziecka nie będzie). W
>spokojnej rozmowie poprosiłem ją by się zastanowiła się jeszcze,
>ponieważ plany na wspólne dziecko był praktycznie powodem małżeństwa
>(żona o tym wiedziała) i szans na istnienie naszego związku. Jednak
>odpowiedź nie zmieniała się stanowcze NIE bez cienia stwierdzenia że
>będzie trzeba np odczekać jeszcze pare lat. Po tym ciosie postanowiłem
>zakończyć związek i praktycznie spakowałem walizki i wyjechałem do
>rodziców (chyba był to mój błąd ale emocje mnie poniosły).
Tutaj dobrze zrobiles.
> Po tygodniu
>podjechałem niby po reszte rzeczy w nadzieji że na spokojnie będziemy
>w stanie jeszcze coś ustalić, jednak dowiedziałem się że tydzień mej
>nieobecności był dla niej najlepszym okresem życia.
Jak czlowiek moze tak szybko sie zmienic?
>Pare dni temu
>otrzymałem pozew rozwodowy, który wniosła 3 tygodnie po moim
>wyjeździe. Jako powód podała brak opieki nad jej dzieckiem, a rozmowe
>na temat dziecka, domu, kredytu (czyli planów na dalsze życie) nazwała
>szantażem emocjonalnym.
Tutaj podales powod dla ktorego za Ciebie wyszla.
Co do jej dziecka musze przyznać że nasze
>kontakty jakby zmalały, lecz mówiłem o tym żonie już od około wakacji
>i prosiłem ją kilkukrotnie o pomoc w tej sprawie, lecz nigdy nie
>otrzymałem jakiejś rady, pozatym dziecko w tym czasie przeżywało
>fascynacje ojcem (na początku związku ojciec dziecka miał słaby
>kontakt z synem, lecz od około roku zdecydowanie się poprawił, z czego
>osobiście się cieszyłem).
>Wiem strasznie się rozpisałem ale prosze wszystkich o jakąś podpowiedź
>co mogło spowodować, nagły rozpad naszego związku. Gdyż praktycznie
>każdy znajomy któremu to mówie nie jest w stanie zrozumieć zachowania
>żony, nawet jej siostra nie wie o co jej chodzi, że tak nagle zmieniła
>zdanie.
>To wszystko bardzo prosze wszystkich którzy doczytali to do końca o
>jakieś opinie, porady bo jakoś nadal nie potrafie znaleźć sensownej
>odpowiedzi na zachowanie mej żony.
A najgorsze jest to że nadal żywie uczucia do niej.
PS. Za 2 tygodnie pierwsze spotkanie w sądzie i nie wiem czy dam rade
to przeżyć.
Spotkanie przezyjesz, mozesz nie przezyc wniosku o alimenty i ustalenia z
czyjej winy jest rozwod.
Ciezko mi cos Ci doradzic, bo masz naprawde przechlapane, no moze poza
jednym: Zalatw sobie dobrego adwokata (tutaj mowie powaznie)
Znajomego zona nie dosc ze go zdradzila, to jeszcze puscila w samych
skarpetkach (tutaj nie zartuje)
|