Strona główna Grupy pl.sci.psychologia NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA

Grupy

Szukaj w grupach

 

NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 75


« poprzedni wątek następny wątek »

71. Data: 2006-06-26 03:51:26

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

na_poczta.onet.pl; <e7ngfp$guc$1@news.onet.pl> :

> Znamy poza tym (o ile to nie są tylko anegdoty) historie o ludziach
> niezupełnie zdrowych psychicznie, u których jednym z objawów
> jest nieopanowany chichot. W dodatku chorzy nie potrafią wskazać
> źródeł swojego częstego rozbawienia. Nazwałbyś to zjawisko
> przez analogię "hiperwspółpracą międzypółkulową"?

A dlaczego nie? Jeżeli odbierałbyś bodźce w zbyt szerokim zakresie lub
miał zbyt dobrą pamięć/zbyt wysokie moce obliczeniowe, to też byś po
pewnym okresie oszalał. ;)

> Wydaje mi się w końcu, że humor to dosyć konkretna oraz
> wyspecjalizowana funkcja typowego umysłu, a nie efekt uboczny
> czy artefakt innych jego właściwości.

Masz problem z przypisaniem Przypadkowi rzeczy Twoim zdaniem ważnych. ;)

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


72. Data: 2006-06-26 19:27:23

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Slawek [am-pm] wrote:
[...]

> [OK, ciach] Na razie nie widzę bezpośredniego udziału funkcji
> prawej półkuli w zdolności do odczuwania czy generowania
> humoru, albo inaczej - nie widzę niezbędności opisanych
> funkcji do posiadania poczucia humoru.
Pogląd uzasadnij ;-)


[...]

> Dlaczego niełatwo jest sklasyfikować humor? Co do zasady
> jego "działania" - tak jak ja to naszkicowałem, a Ty powtórzyłeś,
> jest identyfikacja śmiesznej treści, a później specyficzna reakcja
> emocjonalna. Jeśli nawet zubożony aparat poznawczy rozpozna
> potencjalnie śmieszną sytuację, nie widzę na razie przeszkód,
> aby stosowna reakcja nie mogłaby zostać uruchomiona.
>
> Jakie treści są śmieszne? Widzę dwa zasadnicze aspekty:
> element zaskoczenia (ktoś rymsnął na d...) oraz brak szkody
> lub zagrożenia (to nie mnie boli d...). Można to dalej rozwijać,
> ale na razie muszę się streszczać.
Pisma Arystotelesa dotyczące komedii
(ponoć objaśniające istotę humoru)
nie dotrwały do naszych czasów.
Zaczynam stopniowo pojmować jak wielka to strata ;-)

Pisząc swój tekst bynajmniej nie miałem nadziei że mam "algorytm"
choćby rozpoznawania (już nie mówię nawet że generowania humoru).
Rzeczywiste badanie czegokolwiek wymaga zrozumienia natury zjawiska
obawiam się, że w przypadku humoru najbardziej brakuje właśnie tego.
Szczerze mówiąc rzeczą mało interesowałem się właśnie z tego powodu.
Aby opisać mechanizm trzeba mieć badaną funkcję "rozebraną" na czynniki
pierwsze jeśli rzeczywiście chcemy coś zrozumieć.
Cóż nam da identyfikacja "że to gdzieś tu"?????

> Jak to
> kiedyś napisałem przy innej okazji, nie mam na to udokumento-
> wanych badań, mam za to udokumentowane spekulacje.
>
> Ów hipotetyczny ośrodek wydaje się podlegać dość skutecznemu
> sterowaniu, zmieniając swój próg pobudzenia tak w skali całego
> życia (dzieci częściej się śmieją, niż dorośli),
Płaczą też częściej - chodzi po prostu najprawdopodobniej
o kontrolę emocji w ogóle (zwykle uszkadza się ona
przy uszkodzeniach płatów czołowych a niekiedy skroniowych)
a zmienna w ciągu wieku kontrola odpowiada dojrzewaniu
a potem rozpadowi opisanych struktur.

> jak i w dużo krótszych
> odcinkach czasu. Niekiedy daną grupę ludzi trudno rozbawić
> nawet wyszukanym żartem, a innym razem wystarczy kiwnąć
> palcem, aby wywołać salwy śmiechu. Zatem nie mogą to być
> sugerowane przez Ciebie dalej "zaburzenia współpracy między-
> półkulowej czyli w istocie brak jednoznacznej lokalizacji". Raz
> następowałyby zaburzenia, a godzinę później już by mijały?
Stan emocjonalny może całkowicie znieść na jakiś czas
nawet objawy choroby Parkinsona ze stanami off!!!!
a co dopiero obniżyć kontrolę.
Rzecz w wydzielaniu odpowiedniego spektrum potrzebnych
neurotransmiterów. Ale ich działanie nie ogranicza się
do jednego "ośrodka"!!!!


[przestawiam]
> Myślę, że istnieje coś takiego, jak "ośrodek humoru", i gdyby
> ktoś kiedyś go namierzył i pobudzał w sztuczny sposób,
> uzyskalibyśmy śmiech na zawołanie, "bez powodu".
[i to w jedno miejsce]
> Znamy poza tym (o ile to nie są tylko anegdoty) historie o ludziach
> niezupełnie zdrowych psychicznie, u których jednym z objawów
> jest nieopanowany chichot. W dodatku chorzy nie potrafią wskazać
> źródeł swojego częstego rozbawienia. Nazwałbyś to zjawisko
> przez analogię "hiperwspółpracą międzypółkulową"?
Boszmui, litości. W ten sposób można dojśc do wniosku, że ośrodek płaczu
mieści się w gruczołach łzowych. Parę nędznych neuronów gdzieś w pniu
mózgu i móżdżku relizujących ostateczną, zewnętrzną postać reakcji
emocjonalnej nazywasz "ośrodkiem humoru"????


/Brain (2001), 124, 1708-1719
Pathological laughter and crying
A link to the cerebellum
Josef Parvizi, Steven W. Anderson,
Coleman O. Martin, Hanna Damasio and Antonio R. Damasio/


Niewykluczone, że wtrąca się w to jeszcze kora
wraz ze swoim dodatkowym polem ruchowym
realizującym wyuczone sekwencej motoryczne
/Nature (vol. 391, page 650, 1998/

Natomiast gdy rzecz dotyczy HUMORU (śmiech to nie to samo)
w funkcjonalnych badaniach neuroobrazowych
zapala się prawie wzystko w zależności od sposobu badania!


Ale nawet taka końcowa - (na wyjściu) postać /reakcja śmiechu/
rózni się w zależności od kontekstu
pobudzenia reszty mózgu - prawdopodobnie parę sieci na różnych
poziomach zajmuje się samym liczeniem róznych aspektów śmiechu
dostosowując jego rodzaj do sytuacji społecznej.
/słyszałem kiedyś taki "nieobrobiony" naśladownictwem
śmiech człowieka wiele lat instytucjonalizowanego w domu dziecka
w nieciekawych dodatkowo warunkach
- śmiech brzmiał jak śmiech automatu - zgroza nawiasem mówiąc/.

Po uszkodzeniu struktur które w naturalnych warunkach sterowały śmiechem
w zależności od pewnych (BARDZO CHCIAŁBYN WIEDZIEĆ JAKICH) wzorców
pobudzenia WIELU okolic prawej i lewej półkuli, pozbawione
typowej aferentacji struktury móżdżku (może w części pnia i okolic)
odpalają śmiech z byle powodu.

Chorzy z zespołem rzekomoopuszkowym (przymusowy płacz) rzadko kiedy
RZECZYWIŚCIE są smutni przed wybuchem płaczu . Wystarczy, że chcą
powiedzieć COKOLWIEK i zamiast tego wychodzi im płakanie.
"Płaczowi" z tego poziomu NIE TOWARZYSZY rzeczywisty smutek!!!
Wiem to z pierwszej ręki. Udało mi się znaleźć sposób porozumienia z
taką osobą mimo dysfunkcji mowy i motoryki
. Z przymysowym śmiechem nie musi być inaczej.

Owszem jeśli jest to objaw aury EPI - z ogniskiem/ami w korze,
pobudzenie może dotyczyć wyższych struktur, wyzwalać najpierw
przeżycie emocjonalne a dopiero potem reakcję.
Tylko że DOTĄD nie ma ostatecznej zgody nawet co do półkuli która
miałaby większy udział w generowaniu tegoż - bo być zresztą nie może.
Poczucie humoru to efekt skojarzonej współpracy struktur w obu
półkulach STĄD PODATNE JEST NA USZKODZENIA CIAŁA MODZELOWATEGO,
choć nie konieczne "całkowicie zniszczalne" z tego powodu.
W odizolowanej lewej i prawej półkuli wytwarzają się
częściowo w trakcie wychowania pewne aspekty
czynności półkuli przeciwległej (Agenezja jest wrodzona).

> Wydaje mi się w końcu, że humor to dosyć konkretna
konkretna to ona raczej bywa, ale niekoniecznie jest

> oraz
> wyspecjalizowana funkcja typowego umysłu, a nie efekt uboczny
> czy artefakt innych jego właściwości.
>
> Tak sobie można jeszcze długo na ten temat dywagować, ale
> do jakiegokolwiek rozstrzygnięcia potrzebne są "twarde" dane
> doświadczalne.
TAK można rzeczywiście długo.
>
>
>
>>Podejrzewałbym zaburzenia współpracy międzypółkulowej czyli
>>w istocie brak jednoznacznej lokalizacji. Najbardziej
>>wyrazisty przykład: wrodzony brak ciała modzelowatego.
>
>
>
> Już skomentowałem.
Nie rozumiem problemu w zaakceptowaniu faktu,
że niektóre funkcje bardziej
złożone konstruowane są z czynności
elementarnych rozsianych po całym
mózgu. Dlaczego tak trudno jest pogodzić się z czymś co
wykracza choćby odrobinę poza frenologię Galla???


>>/Neuropsychologia 43 (2005) 906-916 Comprehension of humor
>>in primary agenesis of the corpus callosum Warren S. Browna,
>>Lynn K. Paula, Melissa Symington, Rosalind Dietrich/
[...]
> Jeśli nie wpadło Ci w oko więcej materiałów,
Wybrałem to co najświeższe i najbardziej
obiecujące.

> to dziedzina wygląda mi
> na bardzo słabo eksploatowaną. Nie znam dokładnie specyfiki Twojej
> pracy, ale co byś powiedział na taki pomysł: przygotowujesz krótki
> test na "okoliczność" humoru, ze starannie dobranym zestawem
> żarcików i dowcipów tekstowych i rysunkowych oraz prosił
> swoich pacjentów o zakreślenie jednej z odpowiedzi na pytanie
> o stopień śmieszności każdego z nich ("bardzo śmieszny" - "śmieszny" -
> - "taki sobie" - "zero śmieszności" - "niesmaczny/wulgarny").
Odpadają ci którzy mają:
Zaburzenia orientacji przestrzennej i nie są w stanie zauważyć
części materiału bodźcowego i
ci którzy nie mogą czytać. Reszta zależeć będzie od globalnego
funkcjonowania poznawczego (dla tych lepszych, bardziej wyrafinowanych
przedchorobowo inne rzeczy będą śmieszne a da tych mniej wyrafinowanych
jeszcze inne. Część może mieć problemy z rozumieniem znaczenia tekstu
(bardzo różne w różnych lokalizacjach). Na odpowiedzi wpłyną też
czynniki osobowościowe ("a może to powinno być śmieszne?")
Projekt delikatnie rzecz ujmując ujawni różnice przedchorobowe, lub
grube problemy w rozpoznawaniu "testu".

Tak się "ni da". Poza tym patrz początek.
> Nie
> chodzi mi na razie o jakiś wielki projekt badawczy, ankiety można
> zbierać przy okazji, wrzucać do archiwum przez rok, dwa czy pięć,
> aż sytuacja dojrzeje do zebrania danych, skonfrontowania z całą
> resztą problemów zdrowotnych pacjentów i wyszukania korelacji.
> Pisząc o starannym dobraniu dowcipów miałem na myśli takie, które
> w maksymalnym stopniu będą niewrażliwe na dysfunkcje aparatu
> poznawczego. Może to być trudne zadanie, ale w razie czego dałoby
> się chyba te dysfunkcje odfiltrować przez jakieś proste pytanie kontrolne?
Tym pytaniem możesz spokojnie odfiltrować chorych z zaburzeniami
"humoru" skąd wiesz że tak nie będzie?.

pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


73. Data: 2006-06-27 11:13:40

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta.onet.pl)@tutaj.nic> szukaj wiadomości tego autora

[Zaczynam wpadać w poważny niedoczas. Nie dam rady odpisać
w całości na raz, spróbuję posuwać się małymi krokami naprzód.]


"vonBraun" <interfere@o~wywal~2.pl> napisał w wiadomości
news:e7pcev$2ise$1@news2.ipartners.pl...

>> [OK, ciach] Na razie nie widzę bezpośredniego udziału funkcji
>> prawej półkuli w zdolności do odczuwania czy generowania
>> humoru, albo inaczej - nie widzę niezbędności opisanych
>> funkcji do posiadania poczucia humoru.
> Pogląd uzasadnij ;-)


Tutaj być może niezręcznie się wyraziłem. Jeśli założymy, że
prawa półkula w istotnym stopniu odpowiada za *wszystkie*
reakcje emocjonalne, to odpowiada również za poczucie
humoru (i wtedy mój pogląd jest z miejsca niesłuszny). Miałem
na myśli *część* funkcji prawej półkuli, które sam wcześniej
wymieniałeś. Jeśli chodzi o uzasadnienie poglądu, nie przypuszczam,
abyś naprawdę oczekiwał, że cokolwiek będę w stanie tutaj,
na grupie, naprawdę rzetelnie uzasadnić.

"Idą dwie agrafki przez pustynię. Jedna mówi: - Ale mi gorąco!
Druga odpowiada: - No to się rozepnij..."

Śmieszne? Przypuśćmy, że tak. Zatem jaki związek ze śmiesznością
owego żarciku ma cokolwiek z tego, co napisałeś we wcześniejszym
poście:


> Powszechnie wiadomo o roli jaką półkula prawa odgrywa w
> tworzeniu prozodii mowy. Wydaje się że współuczestniczy ona
> zarówno w odbiorze, jak i w ekspresji tego aspektu mowy.
>
> 1.Funkcje półkuli prawej dotyczą zarówno lingwistycznych
> cech prozodii (zróżnicowania akcentu w słowie, twierdzącej i
> pytającej intonacji zdania, rozłożenia pauz w zdaniu),
> przykładowo na podstawie intonacji chorzy mogą nie wiedzieć
> czy to pytanie czy twierdzenie, jeśli treść zdania tego nie
> rozstrzyga.
>
> 2.Mają znaczenie w produkcji - a także w odbiorze intonacji
> emocjonalnej W praktyce obserwowałem pacjentów którzy
> kierowali się wyłącznie treścią zdania a nie prozodią.
> Pacjenci z uszkodzeniami prawej półkuli mają też trudności w
> ocenie stanu emocjonalnego osoby na podstawie prozodii jej
> mowy.


Przytoczony żarcik był napisany, a nie opowiedziany na głos,
zatem nie ma tu nic do rzeczy brak możliwości oceny intonacji
zdania. O to mi głównie chodziło, ale to oczywiście żaden
dowód na cokolwiek, tylko jego mglisty zarys.


>> Dlaczego niełatwo jest sklasyfikować humor? Co do zasady
>> jego "działania" - tak jak ja to naszkicowałem, a Ty powtórzyłeś,
>> jest identyfikacja śmiesznej treści, a później specyficzna reakcja
>> emocjonalna. [...]
>> Jakie treści są śmieszne? Widzę dwa zasadnicze aspekty:
>> element zaskoczenia (ktoś rymsnął na d...) oraz brak szkody
>> lub zagrożenia (to nie mnie boli d...). Można to dalej rozwijać,
>> ale na razie muszę się streszczać.


> Pisma Arystotelesa dotyczące komedii
> (ponoć objaśniające istotę humoru)
> nie dotrwały do naszych czasów.
> Zaczynam stopniowo pojmować jak wielka to strata ;-)
>
> Pisząc swój tekst bynajmniej nie miałem nadziei że mam "algorytm"
> choćby rozpoznawania (już nie mówię nawet że generowania humoru).
> [...]


Bo ja w swojej naiwności kombinowałem tak: nic nie czytałem
na temat psychologicznych czy neurofizjologicznych koncepcji
lub teorii humoru, nie grzebałem w internetowych archiwach, tylko
nieco głębiej się zastanowiłem - i doszedłem do pewnych wniosków
dotyczących tego, "skąd" i "po co" wykształcił się u naczelnych
"zmysł" humoru oraz jaka jest mniej więcej jego "zasada działania".
Będąc tylko skromnym amatorem oczekiwałem, że jest gdzieś
na świecie grupa fachowców/profesjonalistów, ludzi, którzy
wspomnianą dziedzinę mają dosłownie w małym palcu, a w swoich
badaniach i pracach dotarli do granic poznania współczesnej
filozo-psycho-ewo-neuro-fizjologii. Nie oczekiwałem, że akurat
Ty okażesz się takim profesjonalistą (mając na przykład tysiące
innych, mniej czy bardziej pasjonujących zajęć), ale liczyłem i nadal
liczę na Twoją przynajmniej ogólną znajomość literatury. W takim
razie przyjmuję Twój punkt widzenia: niewiele wiadomo na temat
zjawiska humoru, i praktycznie nikt na świecie nie jest w stanie
potwierdzić czy sfalsyfikować jakichkolwiek teorii na ten temat,
aby tylko mieściły się one w ramach przyjętych obecnie paru dygmatów
nauki, ;-) a przy okazji kanonów tak zwanego zdrowego rozsądku.

Dalszy (i mam nadzieję, ciekawszy) ciąg (chyba kiedyś) nastąpi.

--
Sławek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


74. Data: 2006-06-27 12:44:19

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Slawek [am-pm] <sl_d(na_poczta.onet.pl)@tutaj.nic> napisał(a):

(...)

> Dalszy (i mam nadzieję, ciekawszy) ciąg (chyba kiedyś) nastąpi.

I nie zapominaj, ze ja tez usycham z tesknoty za Twoja odpowiedzia... ;-)


pzdr
q-b


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


75. Data: 2006-06-27 17:47:30

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Slawek [am-pm] wrote:
w news://news.ipartners.pl:119/e7r3t5$h1a$1@news.onet.
pl
[...]

>> nie widzę niezbędności opisanych
>>>funkcji do posiadania poczucia humoru.
>>
>>Pogląd uzasadnij ;-)
[...]

> Miałem na myśli *część* funkcji prawej półkuli, które sam
> wcześniej wymieniałeś. Jeśli chodzi o uzasadnienie
> poglądu, nie przypuszczam, abyś naprawdę oczekiwał, że
> cokolwiek będę w stanie tutaj, na grupie, naprawdę
> rzetelnie uzasadnić.
Dobra, ale mogłeś chociaż napisać z grubsza o o Ci chodzi
jak tym razem.

> "Idą dwie agrafki przez pustynię. Jedna mówi: - Ale mi
> gorąco! Druga odpowiada: - No to się rozepnij..."
>
> Śmieszne? Przypuśćmy, że tak. Zatem jaki związek ze
> śmiesznością owego żarciku ma cokolwiek z tego, co
> napisałeś we wcześniejszym poście:
>
>
>
>>Powszechnie wiadomo o roli jaką półkula prawa odgrywa w
>>tworzeniu prozodii mowy. Wydaje się że współuczestniczy
>>ona zarówno w odbiorze, jak i w ekspresji tego aspektu
>>mowy.
>>
>>1.Funkcje półkuli prawej dotyczą zarówno lingwistycznych
>>cech prozodii (zróżnicowania akcentu w słowie, twierdzącej
>>i pytającej intonacji zdania, rozłożenia pauz w zdaniu),
>>przykładowo na podstawie intonacji chorzy mogą nie
>>wiedzieć czy to pytanie czy twierdzenie, jeśli treść
>>zdania tego nie rozstrzyga.
>>
>>2.Mają znaczenie w produkcji - a także w odbiorze
>>intonacji emocjonalnej W praktyce obserwowałem pacjentów
>>którzy kierowali się wyłącznie treścią zdania a nie
>>prozodią. Pacjenci z uszkodzeniami prawej półkuli mają też
>>trudności w ocenie stanu emocjonalnego osoby na podstawie
>>prozodii jej mowy.
To z mojej strony próba wskazania czynności bardziej
podstawowych, odbiór prozodii lingwistycznej i emocjonalnej
ma IMHO ułatwieć człowiekowi WYUCZENIE się tego co opisuję
dalej czyli /streszczając bo było/:

1)Integrację wielu - często odległych elementów komunikatu -
dzięki choćby 'wysłuchaniu" emocjonalnych
przeciwieństw/podobieństw
2)Organizację tekstu (podkreślenie rzeczy ważniejszych i
mniej ważnych)
3)Identyfikacji metafor, niedosłowności - zwykle
sygnalizowanych też przez minimalnie odmienny ton głosu
(zwłaszcza zupełnie nieświadomie acz zapewne wyraźniej) robi
się to wobec dzieci - gdy rodzice uczą je rozpoznawania
takich treści).
4) Owe niedosłowności obok tonu głosu, wykrywamy też
zestawiając komunikat z sytuacją społeczną, jednak
niewyszkolonej osobie często ton zasygnalizuje "coś tu nie
gra, rozejrzyjmy się w sytuacji" i pozwoli jej wykrywać to
na co warto zwrócić uwagę.


Zastanawiałeś się kiedyś, czy jeśli czytasz tekst -
zwłaszcza zawierający elementy humorystyczne - coś słyszysz?
A może tylko widzisz literki i nic ci się nie 'szłyszy'?

Weźmy to:

> Przytoczony żarcik był napisany, a nie opowiedziany na
> głos, zatem nie ma tu nic do rzeczy brak możliwości oceny
> intonacji zdania. O to mi głównie chodziło, ale to
> oczywiście żaden dowód na cokolwiek, tylko jego mglisty
> zarys.

Czy czytając wspomniany tu żarcik widzi się tylko 'literki'?

A jakim ja do cholery tonem teraz piszę????!!!! CO????!!!

Albo teraz , drogi Sławku, czy słyszysz jak, grzecznie i
łagodnie Cię pytam?

Pytam of korz o rolę prozodii w uczeniu się odbioru tych
aspektów komunikatu, które nie są przekazywalne li tylko
fonemami, elementami słownika, regułami składni i gramatyki.

Po latach można of korz nie pamiętać "skąd pewne rzeczy
wiemy", ale podejrzewam, że nadal pod czytane teksty
większość z nas 'podkłada' sobie dla ułatwienia prozodię.
Może nawet obraz mówiącego człowieka, z całym 'emocjonalnym'
'przydźwiękiem'? Dla mnie - są tu tacy którzy 'piszą/mówią'
tu z uśmiechem, inni z 'muchonosowatością', ktoś tam z
ogólnym 'napaleństwem' i błyszczącymi z podniecenia oczami,
jeszcze inny bezdusznie jak maszynka wypluwa z siebie
monotonnym głosem hiperpoprawne gadki...

Czemu potrafimy wykrywać niedosłowny sens komunikatów w
rodzaju: "Przepraszam, czy ktoś umarł?"

Spróbuj zapodać ten komunikat tonem osoby rzeczywiście
zaniepokojonej że ktoś umarł. Przestanie być śmieszne.(por
punkt 4)

Wyobraź sobie zaburzenia polegające na nieumiejętności
wykrywania niedosłowności (patrz punkt 3)

Opowiadamy dowcip, puentujemy:
"....No to się rozepnij..."

I słyszymy np. pytanie: Przepraszam, nie rozumiem, przecież
rozpięcie się agrafki nie obniży jej temperatury? O co tu
chodzi?

Lub w przypadku głębszych zaburzeń: "To niedorzeczności
jakieś, przedmioty nieożywione nie umieją chodzić, także po
pustyni, poza tym, nawet jeśli opanowują podstawy mowy, jak
tu: http://intelligent_machine_speech_synthesis.nasa.gov
.org
to zwykle są bardziej złożone niż agrafka..."

[btw. nie sprawdzaj tego linku ;-) patrz punkt 4]

Pamiętasz zabawne zadanie z "matematyki" - zresztą z
"brodą":"Jesteś pilotem samolotu pasażerskiego, dł samolotu
25 m, rozpiętość skrzydeł 30 m., aktualna prędkość 430km na
godzinę, liczba pasażerów....itd.. itp..., wiatr przeciwny
15 m/sek, Pytanie:ile lat ma pilot?"

Śmieszy (i da się rozwiązać) dzięki zestawieniu odległych
elementów tekstu (patrz p. 1) jednak pomyśl jak MOWILIBYŚMY
to zadanie dziecku któremu chcemy zwrócić uwagę na istotne
elementy:

"JESTEŚ PILOTEM.....rozpiętość skrzydeł...blablabla ..
Ile lat ma PILOT(!)"

[...]
> ale liczyłem i nadal liczę na Twoją przynajmniej ogólną
> znajomość literatury. W takim razie przyjmuję Twój punkt
> widzenia: niewiele wiadomo na temat zjawiska humoru, i
> praktycznie nikt na świecie nie jest w stanie potwierdzić
> czy sfalsyfikować jakichkolwiek teorii na ten temat, aby
> tylko mieściły się one w ramach przyjętych obecnie paru
> dygmatów nauki,
> ;-) a przy okazji kanonów tak zwanego zdrowego rozsądku.
Literaury jest od zarąbania. Jednak jak na razie brak jest
modelu zjawiska - badania w stylu "niech gość rozpozna czy
to dowcip czy nie i sprawdzamy co się wtedy dzieje mu w
mózgu" są mało wnoszące, bo i tak nie wiemy zupełnie skąd
ludzie wiedzą kiedy coś jest śmieszne a kiedy nie.
Zakładamy, że to wiedzą ot: black-box - nie wiadomo skąd.
Najpierw musimy zrozumieć SKĄD, a potem poszukać składowych
tego procesu w mózgu - taki porządek będzie rzeczywistym
wyjaśnianiem. Kilka tropów - wbrew pozorom - opisałem już
poprzednio, pisząc o funkcjach prawej półuli i porządku
uczenia. Teraz mam nadzieję napisałem bardziej szczegółowo,
mniej pozostawiając domyślności.

Masz jakiś rzeczywisty model konkurencyjny/uzupełniający(?)
- napisz - jeśli będzie przekonywający warto będzie mi kopac
w literaturze i zrobię to bardziej z sensem.

pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 7 . [ 8 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Słowo na czwartek
dla facetow...
szpital w richmond
Szpitale od siedmiu boleści
te facet co jest?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »