Re: Nasz pose

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1

1. Data: 2005-11-29 18:15:17

Temat: Re: Nasz pose
Od: "Tomek" <d...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "LM" <l...@g...pl> napisał w wiadomości
news:dmhtbn$vg4$1@213.17.164.114...
>
> Użytkownik "Tomek" <d...@n...pl> napisał w wiadomości
> news:dmg4kj$bqv$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> /.../
> >>
> >> Jeśli uważam, że coś jest złe, to chyba normalne, że dążę do tego, aby
to
> >> ograniczyć. Ty wyznajesz dziwną filozofię - to jest złe, ale niech inni
> > się
> >> tym zajmą...
> >
> > Nie bardzo wiem, skąd Ty wyciągasz takie wnioski?
>
> Wszak pisałeś: niech zajmą się tym inni...

Wyrwałeś zdanie z kontekstu. Dotyczyło ono jednego aspektu: ustaleń
czasowych. Uznałem, że w tym akurat bardziej kompetentni będą lekarze i
etycy. Napisałem jednak, co uważam za istotę problemu i jaka droga jego
ograniczenia bardziej mnie przekonuje.

> Gdy istnieje zakaz handlu narkotykami, sprzedaje się je po cichu, często
> podróby - ludzie giną.
> Gdy istnieje zakaz pedofilii - robione jest to po cichu, poza wszelką
> kontrolą - tragedia się wzmaga.
> etc, etc.
> Sam fakt, że zakaz powoduje zejście do podziemia, nie jest wystarczająco
> dobry powodem do tego żeby go znieść. Jest tylko powodem do tego żeby go
> UZUPEŁNIĆ o inne elementy. Podkreślę jeszcze raz - ja też jestem zdania że
> SAM zakaz niczego nie załatwia. Ale uważam, że należy go jak najprędzej
> UZUPEŁNIĆ o brakujące elementy, a nie ZNIEŚĆ ZAMIAST uzupełniać.

Pozostaję przy swoim zdaniu, bo uważam, że uzupełnienia pozostaną wtedy na
papierze. Kobieta nie będzie z nich chciała i mogła skorzystać w obawie
przed karą.

> >Kobiecie należy
> > zapewnić odpowiednią opiekę medyczną, nie tylko w zakresie usuwania
> > niechcianej ciąży, lecz przede wszystkim w zakresie pomocy
psychologicznej
> > i
> > uświadamiającej. To połączenie może wydawać się przerażające, ale prawda
> > jest taka, że jeśli psycholog czy lekarz nie odwiedzie kobiety od tego
> > pomysłu, to czy z jego pomocą czy bez ona i tak sobie ten płód wydrapie.
> > Oczywiście wiem z dalszego Twojego wywodu, co powiesz: że lepiej
połączyć
> > pomoc psychologiczną i medyczną z zakazem, a nie jego znoszeniem. Tylko,
> > czy
> > to logiczne a przede wszystkim skuteczne?
> >Czy kobieta, wiedząc, że w razie
> > odkrycia zamiaru usunięcia ciąży, zostanie ukarana, pójdzie w ogóle do
> > psychologa czy lekarza po poradę?
>
> OK - a czy kobieta, która chce usunąć ciążę, będzie w ogóle słuchała
> jakichkolwiek wywodów przeciwko, jeśli z góry będzie wiadome, że wystarczy
> nie zmienić zdania, aby móc ciążę legalnie usunąć?

Nawet jeśli zdanie miałoby zmienić tylko 10%, jest to już jakiś sukces, a
wydaje mi się, że jest szansa nawet na więcej. Wiele młodych dziewczyn ma
psychiczny problem z akceptacją odpowiedzialnego macierzyństwa, z rodziną,
której się obawia, z infamią środowiska. Wiele takich problemów jest do
rozwiązania pod warunkiem, że są znane. Jeśli kobieta ich nie ujawni, znane
nie będą.

> Przy takim założeniu
> wspomniana wizyta u lekarza czy psychologa będzie zwykłym "odfajkowaniem":
> byłam u psychologa, więc teraz usuwajcie legalnie. Ot - godzinka
> niedogodności - psycholog coś tam sobie truje, ja myślę o niebieskich
> migdałach, bo decyzję już podjęłam. A potem już można usunąć legalnie...

Niewątpliwie zdarzą się i takie przypadki, co nie zmienia faktu, że w
podziemu będzie ich dużo więcej (przykład Rumunii). Nawiasem mówięc, gdy
wprowadzamy prawo zakazujące zabiegów, kierując się zasadą ochrony życia, to
czy naprawdę jesteśmy do końca w porządku, narażając na utratę zdrowia i
życia kobiety, skoro zgodziliśmy się, że jest tylko półśrodkiem i nie będzie
skuteczne? Czy na pewno możemy mieć czyste sumienie?

> >Oczywiście, że nie pójdzie. Zło jest złem,
> > nic tego nie zmieni, ale nie każde zło ma taką naturę, by można je
> > powstrzymać jednym zakazem, ciach, od razu. Czasem jest to proces długi
i
> > bardzo trudny, a droga na skróty może tylko rzecz pogorszyć.
>
> Drogą na skróty jest zarówno samo wprowadzenie zakazu, jak i samo jego
> zniesienie. Obaj się z tym zgadzamy...
> Tyle, że ty proponujesz w zamian rozwiązanie (w skrócie): ucz się, a jak
się
> nie nauczysz (np. nie chciało Ci się nauczyć) to usuwaj.

Tak po belfersku!? Toż to dla wiekszości kobiet autentyczny, głęboki dramat.
Myślę, że jest jej potrzebna zwyczajna pomoc.

> Ja proponuję (takoż w skrócie): ucz się, bo jak się nie nauczysz, to
> będziesz musiała urodzić.

Jeśli będzie miała urodzić pod batem, to po co jej nauka? Raczej po nią nie
przyjdzie.

> Jak myślisz - co daje większą motywację?

No właśnie? Pomoc i porada czy bat?

>
> >Dotyczy to
> > także zapłodnienia pozaustrojowego. Dla wielu problem jest prosty -
> > zakazać
> > i już. Cierpienie ludzi, którzy nie mają szans na posiadanie dzieci w
> > sposób
> > naturalny jest nieistotne i już. Osoby niepełnosprawne, dla których jest
> > to
> > jedyna szansa na posiadanie dziecka, a tym samym normalnej szczęśliwej
> > rodziny niech o tym zapomną i już. Tu też pojawiaja się przecież
problemy
> > etyczne.
>
> Też - ale mimo wszystko trochę innego rodzaju.

Dlaczego? Tu też mówi się o zabijaniu niewykorzystanych zarodków?

Pozdrawiam!
Tomek

P.S. Leszku, zapewne moglibyśmy gadać jeszcze długo i dawać cenną, jak myślę
pożywkę naszym czytelnikom, ale i obowiązków też zaniedbać nie możemy, że o
kondycji fizycznej nie wspomnę. Powiedzieliśmy sobie dużo, sporo
wyjaśniliśmy, znamy swoje zdania, to cenne. Kiedyś w końcu trzeba wątek
zamknąć, bo inni nas stąd przegonią. Bardzo dziękuję za - miłe w sumie,
choć - co tu ukrywać czasem podnoszące adrenalinę - doświadczenia, zarówno
Tobie, Adamowi, jak i Jackowi, wcześniej zaś Dagmarze i innym.