Data: 2008-01-22 12:34:13
Temat: Re: Niby w małżeństwie a jednak osobno:(
Od: waspa <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 22 Sty, 13:00, "Basia Z." <bjz_(usun_toto)@poczta.onet.pl> wrote:
> Użytkownik "waspa" :
>
> > Mąż żyje swoim życiem, ja stoję z boku.
>
> A nie masz swojego życia ?
>
> B.
Może to głupie ale...chyba nie.
Jedno z dzieci wymagało przez wiele lat szczególnej opieki. To
spowodowało, że wypadłam z rynku pracy. Dyplom już dawno schowałam do
szuflady. Mąż jest typem pracoholika, zawsze miał za mało czasu na
pomoc w domu.
Drugie dziecko miało ciężki wypadek, znów ja spędziłam kilka miesięcy
przy szpitalnym łóżku...
Za nami czwarta przeprowadzka, za każdym razem "za pracą męża". Mąż
swoich znajomych przeniósł, ja swoich zostawiłam za sobą.
Jestem osobą zamkniętą w sobie. Mam kłopoty z otwartością przy
dłuższej znajomości. Znajomych na "dzień dobry" mam wielu, takich do
spotkania przy kawie już nie. Po prostu nawet nie mam kiedy ich bliżej
poznać.
Mój mąż jest osobą bardzo towarzyską. Po zmianie pracy na "wreszcie
swoją" (czyli awans) zmienił się nie do poznania.
Nigdy nie wnikaliśmy w swoje sfery prywatności. Nie blokowaliśmy
dostępów do kont mailowych, do telefonów, nie czytaliśmy maili. Tak
było i z mojej strony nadal jest. Mój mąż od jakiegoś czasu ma
założone wszelkie blokady łącznie z czytnikiem linii papilarnych. Śpi
niemal z komórką przy uchu, to czasem wygląda już śmiesznie.
Nie znam jego znajomych bo są to "tylko jego" znajomi. I tak po kolei:
znajomi z pracy tylko jego, znajomi ze starych klas też tylko jego. Z
nimi się spotyka i jemu to wystarczy.
Do tego dochodzą spotkania w ramach pracy, wyjazdy, kolacje służbowe,
bankiety, wyskoki na piwo z dawno nie widzianym kolegą...
Ja również sporadycznie wychodzę ale...też sama. Mąż otwarcie
krytykuje moich znajomych choć są to osoby życzliwe, przyjazne mnie i
mężowi.
Kiedyś mogliśmy spędzić pół nocy na przeglądaniu wspólnych zdjęć,
snuciu planów na weekend, rozmowach o starych znajomych, szkolnych
wycieczkach... Wszystko zmieniło się po jego ostatniej zmianie pracy
(10 lat temu, w między czasie mamy za sobą trzecią przeprowadzkę).
Jeden z jego znajomych powiedział kiedyś, że nieźle mu (mężowi) mózg
wyprali w tej firmie. Ale mąż nie widzi w tym nic złego. Podobno teraz
tak się żyje i pracuje.
Tylko ja do tego modelu nie pasuję.
Jestem potwornie sama w tym związku.
Nie jestem osobą, która stoi w miejscu. Mam przerwę w pracy ale nie
siedziałam przez ten czas bezczynnie. Jestem zadbana, czy
atrakcyjna...tego nie wiem.
Gdzie w takim razie tkwi problem?
|