« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2002-04-03 13:04:10
Temat: Re: Nie cierpie Swiat !k...@k...net (Katarzyna Kulpa) napisał(a):
> nie chce sie wymadrzac w sprawie tego konkretnego przypadku, ale z moich
> obserwacji takie wymuszanie ludzie stosuja zazwyczaj wtedy, gdy przekonaja
> sie, ze skutkuje.
Oczywiście - zawsze tak wymuszała na swoim synu wszystko. Np. - ile razy
chciał się wyprowadzić z domu, wpadała w histerię, że on nie może, bo ona
jest chora, a on się musi nią opiekować, i kładła się na tydzień do łóżka.
Wyprowadził się dopiero na moje stanowcze żądanie...
> wiem, ze trudno z tym walczyc, ale mozna probowac. ja niektorym moim krewnym
> mniej lub bardziej oglednie przekazuje, ze pewnych zachowan nie lubie i
> jesli beda wystepowac przy mnie, to bedziemy sie widywac najwyzej raz w roku
> na pol godziny.
Wiesz, ale to można zrobić z kimś, kto jest wyuczalny. Moich rodziców udało
mi się w dużym stopniu ustawić - wiedzą, że wylewanie na mnie pewnych żalów,
histerie i szantaż moralny na mnie nie działają, bo po prostu mówię
uprzejmie "No to cześć", po czym "biorę i wychodzę". Z matką mojego TŻ to się
nie udało, bo ona nie przyjmowała do wiadomości, że te zabiegi przynoszą
skutek odwrotny do zamierzonego.
> mozna powiedziec, ze to pewien szantaz moralny z mojej
> strony, ale chyba usprawiedliwiony: jesli ktos jest dla mnie uparcie i z
> premedytacja nieznosny, to dlaczego ja sie mam katowac jego towarzystwem?
> jesli dana osoba jest z mojej bliskiej rodziny - wiadomo, pomoge w potrzebie
> itd., ale dlaczego z definicji mam uwielbiac jej towarzystwo? w koncu
> rodziny sobie nie wybieramy (w przeciwienstwie do przyjaciol).
Oczywiście, tylko widzisz - tu właśnie można się zastanowić, czy nie wchodzi
w to strefa "pomogę w potrzebie". No bo w sumie już niemłoda samotna pani...
Z drugiej strony, my się tymi wizytami rzeczywiście katowaliśmy, bo nas
wkurzało przede wszystkim jej podejście do sprawy - jej się te wizyty
należały jak psu buda i w związku z tym żadne starania z jej strony, żeby
jakoś sensownie wyglądały, nie wchodziły w rachubę. Więc normą było, że
byliśmy groźbą i szantażem ściągani na obiad, żeby dostać na ten obiad
makaron polany masłem. Nie chodzi o to, żeby robić z okazji naszej wizyty nie
wiadomo co, ale cały czas był to jakiś taki olew - my mamy przyjść, bo taki
mamy obowiązek, ale na co i po co - to już nie było wiadome. Nie, nie było
ani odrobiny starania, ani nawet odrobiny radości, że przyszliśmy -
my_mamy_przyjść _i_tyle.
[ciach]
> kto lubi rodzinne spotkania z kims, kto tak strasznie na nich cierpi
> (nie wierze, zeby tego nie bylo widac)?
No, mnie się przez jakieś 2-3h udaje opanować... ;->>
> nie jestem pewna, co bym zrobila w podobnej sytuacji, rozumiem, ze sugestie
> wylaczenia pudla lub zmiana tematu rozmowy na normalny nie skutkowaly?
Dokładnie - a konkretnie wyglądało to tak, że my przychodziliśmy, jak
kulturalni ludzie zaczynaliśmy konwersować, dopytywać, co słychać, co
ostatnio porabiała, co u cioci, która wczoraj była, itp., a byliśmy spławiani
półsłowkami "Nic", "A co ma być słychać", "Nic się nie dzieje", itd. Potem
jedyne teksty, jakie padały, to komentarze do tego, co działo się w telepudle
oraz wtrącane bez związku narzekania - na wszystko, jak leciało. Panią w
sklepie, sąsiadów, psa sąsiadów, montera od pralki, Żydów, komunistów, etc.
> przy
> okazji moge sie pochwalic naszym prywatnym sukcesem - ostatnie nasze
> rodzinne wizyty odbyly sie bez TV i video, choc pewne delikatne zakusy byly,
> lecz zostaly zduszone umiejetnie w zarodku :)
My pod tym względem jesteśmy ekstremistami - odziedziczony telewizor
wstawiliśmy do sąsiada i oglądamy raz na jakiś czas jakiś film, który nas
rzeczywiście zainteresował.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2002-04-03 13:22:29
Temat: Re: Nie cierpie Swiat !Użytkownik "Katarzyna Kulpa" <k...@k...net> napisał w
wiadomości news:slrnaalvm5.1d7.kkulpa@obora.slodki.domek...
> [...]
> jesli za duzo pali, to wystawic na balkon. serio :)
Nie bardzo :) Po pierwsze - kot. Po drugie - wtedy gada z
balkonu, a potem się sąsiedzi patrzą bardzo dziwnie. Więc jest
wystawiana do łazienki. Tylko nie zamyka za sobą drzwi. A jak ja
zamykam, to otwiera z powrotem. Bezpośrednia uwaga dociera na
pięć minut, potem się po prostu zapomina i apiać. Zresztą sam
dym to jedna kwestia, a suszenie ręcznika po kąpieli na oparciu
kanapy, zmiatanie popiołu, który via rękaw niechcący się
przetransportował na biały obrus i wypalona w podłodze dziura...
>
> a co do gadania, to [...]
Nie ma sposobu. Uwierz. To się ciągnie od lat i wszystkie
sposoby świata zostały wypróbowane (oprócz jednego - kiedyś się
wkurzę, oleję konwenanse i uczucia i w domu rodziców zrobię
ciotce karczemną awanturę, bo chyba inaczej się naprawdę nie da;
jak się obrazi, to trudno, dobrze, że na mnie, a nie na moją
mamę).
Ja w pewnym sensie rozumiem, skąd się bierze takie zachowanie
(mój ojciec mówi na to "choroba sieroca") i z jednej strony
współczuję, ale z drugiej nie mieści mi się w głowie, jak można
do tego stopnia nie panować nad sobą i nie rozumieć, że się
tylko pogarsza własną sytuację.
> taka
> trajkoczaca ciocia musi byc strasznie zabawna.
Ani trochę. Ale jak chcesz, to Ci mogę wypożyczyć na parę dni :)
> [...]
> a ta ciocia siedzi caly dzien? to rzeczywiscie moze byc trudne
do
> wytrzymania. a nie daloby sie ograniczyc czasu?
Całe trzy dni. Raczej nie. Kiedyś jeszcze ojciec wyciągał ciotkę
na spacery, ale od pewnego czasu jest niezbyt zdrowa (dziwne -
przy trzech paczkach papierosów dziennie...), więc nawet to
odpada. A nawet przy podziale "odsłuchu" na kilka osób jest to
nie do wytrzymania.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2002-04-03 13:26:28
Temat: Re: Nie cierpie Swiat !On Wed, 3 Apr 2002 13:51:00 +0200, Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl>
wrote:
: Użytkownik "Katarzyna Kulpa" <k...@k...net> napisał w
: wiadomości news:slrnaalqd3.137.kkulpa@obora.slodki.domek...
: > [...]
: > przepraszam za wscibstwo, ale co ta "straszliwa" ciotka
: wlasciwie robi?
: > jesli jest dobry czlowiek, to chyba nie moze byc nic
: strasznego?
:
: Krótko: pali straszliwe ilości straszliwych papierochów i bez
: przerwy bardzo głośno mówi. To wygląda niewinnie, ale w praktyce
: jest naprawdę koszmarem. Wyobraź sobie, że już tak bardzo nie
: możesz kogoś słuchać, że w połowie jego przemowy łapiesz
: najgrubszą książkę i uciekasz z nią do WC w nadziei na chwilę
: odpoczynku... a potem sobie wyobraź, że ten ktoś staje pod
: drzwiami i dalej krzyczy do Ciebie...
jesli za duzo pali, to wystawic na balkon. serio :)
wdychanie dymu jest niezdrowe i jesli ktos nie potrafi sie ograniczyc, to
niech ponosi konsekwencje, albo nie bedzie sie go zapraszac. a dobry czlowiek
powinien zrozumiec i sam przestac...
a co do gadania, to sprobowac przegadac (rozumiem, ze to trudne) albo
nie sluchac (mniej lub bardziej demonstracyjnie) albo wrecz przeciwnie -
udac ogromne zainteresowanie (niektorych to gasi na tyle, ze koncza monolog
i pojawia sie miejsce na dialog :))
trudno mi sobie wyobrazic, ze absolutnie nic nie da sie w takiej sytuacji
zrobic. a jesli sie nie da, to zawsze mozna sie probowac dobrze bawic (nie
mowie o papierosach, bo tego sie wytrzymac nie da - na balkon i juz). taka
trajkoczaca ciocia musi byc strasznie zabawna.
: Ale tak naprawdę to wszystko nie jest ani trochę śmieszne. W
: szczególności rozstrój nerwowy mojej mamy po każdych świętach w
: ogóle mnie nie bawi.
a ta ciocia siedzi caly dzien? to rzeczywiscie moze byc trudne do
wytrzymania. a nie daloby sie ograniczyc czasu?
kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2002-04-03 13:32:22
Temat: Re: Nie cierpie Swiat !On Wed, 3 Apr 2002 14:30:23 +0200, Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl>
wrote:
: Użytkownik "Katarzyna Kulpa" <k...@k...net> napisał w
: wiadomości news:slrnaalpq4.137.kkulpa@obora.slodki.domek...
: > On Wed, 3 Apr 2002 10:45:03 +0200, Hanka Skwarczyńska
: <a...@w...pl> wrote:
: > [...]
: > bede zlosliwa i nie bede wspolczuc :-)
: > od najbardziej toksycznej na swiecie cioci mozna sie uwolnic.
: twoj TZ chyba
: > jest juz doroslym chlopcem i potrafi sobie poradzic z jakas
: ciocia!
:
: Ech, gadasz jakbyś mojej cioci nie znała... ;)))
faktycznie - nie znam :)
: Tego się nie dało kulturalnie zrobić (no chyba, że znasz sposób
: kulturalnego uwolnienia się od obcej, starszej kobiety, trzymającej Cię za
: rękaw i objasniającej szczegółowo a bardzo głośno tajniki prasowania
: koszul, w sytuacji, kiedy jedyna w domu toaleta jest zajęta ;) TŻ jest
: anielsko cierpliwym facetem, znamy się już kawałek czasu i po raz pierwszy
: w życiu zdarzyło mi się usłyszeć od niego niepochlebną opinię o kimś - to
: też o czymś świadczy, nie?
przepraszam, moze nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, ale wydaje mi
sie ona raczej smieszna, niz straszna. jak sobie to teraz wyobrazam, to na
miejscu twojego TZ raczej musialabym sie powstrzymywac od parskania smiechem
na te rekawy i koszule :-))
a naprawde nie probowaliscie jej zagadywac? czymkolwiek. np.: "wie ciocia,
co ten moj kot wczoraj wyprawial, no ludzkie pojecie przechodzi..."? :)
kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2002-04-03 13:34:54
Temat: Re: Nie cierpie Swiat !> Zawsze czekalam na swieta, nie ze wzgledu na szykowanie ogromnych
ilosci
> jedzenia, bo to u Mamy codziennosc, ale ze wzgledu na spotkania z
cala
> Rodzina, choc z Siostrami widuje sie codziennie u Rodzicow, ale w
Swieta
> jest zawsze "jakos inaczej". Kraza raczej luzne tematy, ploteczki,
> anegdotki.
> Zdecydowanie lubie Swieta!
To ja sie wtracę, bo zaczęłam ten cały wątek.
Jak zyła moja mama to też lubiłam Święta, zawsze razem coś
przygotowywałyśmy.
Tylko dla siebie, bo nie mamy tu duzej rodziny, tzn my + rodzice +
brat z rodziną.
Ale Mama zmarła cztery lata temu tuż w przed świętami w Wielki Piątek.
A z ojcem zupełnie nie potrafię się zgodzić.
On jest całkiem sam, więc go nie mogłam na Święta zostawić i z mężem i
dziećmi wyjechać tak jakbym chciała.
A jednocześnie potrafi zepsuć wszystko.
Tuż przed uroczystym sniadaniem, które przygotowałam zrobił awanturę,
ze zginęło mu lekarstwo "a ja je muszę codziennie brać, bo zapadnę w
śpiaczkę" (co jest nieprawdą). "Ktoś mi je schował, ale dlaczego mi je
schował ?"
Dosłownie tak mówił i nic nie pomogły zadne tłumaczenia ze poszukamy
po sniadaniu, ze moze gdzieś spadło.
Nie chciał przyjść na śniadanie, a jak już przyszedł to demontracyjnie
nie chciał jeść.
Potem maż się nieco wkurzył i wyszedł na spacer sam.
Ojciec usiłował sie dodzwonić do swojej lekarki żeby mu to lekarstwo
natychmiast zapisała, na szczęście jej nie zastał.
A lekarstwo znalazło sie pół godziny później u ojca w torbie, sam je
tam schował kilka dni wcześniej.
No i tak mi minął pierwszy dzien Świąt, w drugi było już lepiej.
I jak tu lubić takie Święta ?
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2002-04-03 13:49:14
Temat: Re: Nie cierpie Swiat !Ech, coś się rozgałęziło... ;)
Użytkownik "Katarzyna Kulpa" <k...@k...net> napisał w
wiadomości news:slrnaam017.1d7.kkulpa@obora.slodki.domek...
> [...]wydaje mi
> sie ona raczej smieszna, niz straszna. jak sobie to teraz
wyobrazam, to na
> miejscu twojego TZ raczej musialabym sie powstrzymywac od
parskania smiechem
> na te rekawy i koszule :-))
Po pięciu minutach - tak. Po piętnastu - może. Ale po spędzeniu
dwóch godzin w pomieszczeniu, w którym nikt inny nie może dojść
do głosu, wygłaszane są albo jakieś niemożliwe komunały, albo
równie niemożliwe bzdury, w dodatku z nadmierną dawką decybeli,
powtarzane po kilka razy... Kasica, masz łaskotki? Na początku
jest zabawnie, ale jakby Cię kto smyrał przez trzy dni?
> a naprawde nie probowaliscie jej zagadywac? czymkolwiek. np.:
"wie ciocia,
> co ten moj kot wczoraj wyprawial, no ludzkie pojecie
przechodzi..."? :)
A w połowie słowa (no, ja o kocie mogę długo, sama wiesz ;)
słyszysz "a pies sąsiadki...", a potem dzieci sąsiadki, a potem
mąż sąsiadki, co ją bije, i ploty z magla, i sąsiad, co kiełbasę
kupił, i polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych w ujęciu
maglowym, i jak to drzewiej bywało... Te same opowieści dziwnej
treści od dwudziestu lat (tyle pamiętam).
No i najważniejsze: gość zjawiający się z wizyta dwugodzinną ma
prawo wymagać poświęcenia mu całej uwagi, ale jeżeli wizyta trwa
trzy dni, to nie jest chyba jakimś makabrycznym nietaktem
oczekiwanie, że gość siądzie na pół godziny z książką czy przed
telewizorem.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2002-04-03 14:37:30
Temat: Re: Nie cierpie Swiat !On Wed, 3 Apr 2002 13:04:10 +0000 (UTC), Jolanta Pers <j...@p...gazeta.pl> wrote:
: k...@k...net (Katarzyna Kulpa) napisał(a):
:
: > nie chce sie wymadrzac w sprawie tego konkretnego przypadku, ale z moich
: > obserwacji takie wymuszanie ludzie stosuja zazwyczaj wtedy, gdy przekonaja
: > sie, ze skutkuje.
:
: Oczywiście - zawsze tak wymuszała na swoim synu wszystko. Np. - ile razy
: chciał się wyprowadzić z domu, wpadała w histerię, że on nie może, bo ona
: jest chora, a on się musi nią opiekować, i kładła się na tydzień do łóżka.
: Wyprowadził się dopiero na moje stanowcze żądanie...
oh my.
no to faktycznie nieciekawiy uklad. sa ludzie, ktorzy przyzwyczaili sie
zwracac na siebie uwage w ten sposob, tzn. wpadajac w "chorobe". trudno sie
temu przeciwstawic, ale jesli sie tego w koncu nie zrobi, to przechlapane.
: > wiem, ze trudno z tym walczyc, ale mozna probowac. ja niektorym moim krewnym
: > mniej lub bardziej oglednie przekazuje, ze pewnych zachowan nie lubie i
: > jesli beda wystepowac przy mnie, to bedziemy sie widywac najwyzej raz w roku
: > na pol godziny.
:
: Wiesz, ale to można zrobić z kimś, kto jest wyuczalny. Moich rodziców udało
: mi się w dużym stopniu ustawić - wiedzą, że wylewanie na mnie pewnych żalów,
: histerie i szantaż moralny na mnie nie działają, bo po prostu mówię
: uprzejmie "No to cześć", po czym "biorę i wychodzę". Z matką mojego TŻ to się
: nie udało, bo ona nie przyjmowała do wiadomości, że te zabiegi przynoszą
: skutek odwrotny do zamierzonego.
bo moze nigdy nie pokazano jej prawdziwych konsekwencji jej postepowania?
moze nikt nie wzial i nie wyszedl w odpowiednim momencie?
: > mozna powiedziec, ze to pewien szantaz moralny z mojej
: > strony, ale chyba usprawiedliwiony: jesli ktos jest dla mnie uparcie i z
: > premedytacja nieznosny, to dlaczego ja sie mam katowac jego towarzystwem?
: > jesli dana osoba jest z mojej bliskiej rodziny - wiadomo, pomoge w potrzebie
: > itd., ale dlaczego z definicji mam uwielbiac jej towarzystwo? w koncu
: > rodziny sobie nie wybieramy (w przeciwienstwie do przyjaciol).
:
: Oczywiście, tylko widzisz - tu właśnie można się zastanowić, czy nie wchodzi
: w to strefa "pomogę w potrzebie". No bo w sumie już niemłoda samotna pani...
jest w tym nieco racji, ale z drugiej strony: fakt, ze ktos niemlody i
samotny, nie stawia go ponad wszystkimi. nie musimy sie dac wpedzac w
poczucie winy z tego powodu, ze jestesmy mlodzi i zdrowsi, zwlaszcza, ze sami
tez kiedys bedziemy starzy i chorzy.
: Z drugiej strony, my się tymi wizytami rzeczywiście katowaliśmy, bo nas
: wkurzało przede wszystkim jej podejście do sprawy - jej się te wizyty
: należały jak psu buda i w związku z tym żadne starania z jej strony, żeby
: jakoś sensownie wyglądały, nie wchodziły w rachubę. Więc normą było, że
: byliśmy groźbą i szantażem ściągani na obiad, żeby dostać na ten obiad
: makaron polany masłem. Nie chodzi o to, żeby robić z okazji naszej wizyty nie
: wiadomo co, ale cały czas był to jakiś taki olew - my mamy przyjść, bo taki
: mamy obowiązek, ale na co i po co - to już nie było wiadome. Nie, nie było
: ani odrobiny starania, ani nawet odrobiny radości, że przyszliśmy -
: my_mamy_przyjść _i_tyle.
brzmi raczej przerazajaco. ja bym sie chyba nie dala tak zmuszac.
: [ciach]
: Dokładnie - a konkretnie wyglądało to tak, że my przychodziliśmy, jak
: kulturalni ludzie zaczynaliśmy konwersować, dopytywać, co słychać, co
: ostatnio porabiała, co u cioci, która wczoraj była, itp., a byliśmy spławiani
: półsłowkami "Nic", "A co ma być słychać", "Nic się nie dzieje", itd. Potem
: jedyne teksty, jakie padały, to komentarze do tego, co działo się w telepudle
: oraz wtrącane bez związku narzekania - na wszystko, jak leciało. Panią w
: sklepie, sąsiadów, psa sąsiadów, montera od pralki, Żydów, komunistów, etc.
widocznie dla niej narzekanie bylo jedynym znanym sposobem zwracania na
siebie uwagi. i niestety nauczyla sie, ze skutkuje. podkreslam _na siebie_ -
rozumiem, ze waszymi sprawami raczej nie byla zainteresowana? niestety,
niektorym ludziom na starosc odbija straszny egoizm i jesli otoczenie im nie
uswiadomi, ze to do niczego dobrego ich nie doprowadzi, to ma przechlap.
: > przy
: > okazji moge sie pochwalic naszym prywatnym sukcesem - ostatnie nasze
: > rodzinne wizyty odbyly sie bez TV i video, choc pewne delikatne zakusy byly,
: > lecz zostaly zduszone umiejetnie w zarodku :)
:
: My pod tym względem jesteśmy ekstremistami - odziedziczony telewizor
: wstawiliśmy do sąsiada i oglądamy raz na jakiś czas jakiś film, który nas
: rzeczywiście zainteresował.
_my_ tez jestesmy ekstremistami, dzialajacego tv od lat nie mamy. nasza
rodzina natomiast posiada :)
kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2002-04-03 14:42:09
Temat: Re: Nie cierpie Swiat !On Wed, 3 Apr 2002 15:22:29 +0200, Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl>
wrote:
: Użytkownik "Katarzyna Kulpa" <k...@k...net> napisał w
: wiadomości news:slrnaalvm5.1d7.kkulpa@obora.slodki.domek...
: > [...]
: > jesli za duzo pali, to wystawic na balkon. serio :)
:
: Nie bardzo :) Po pierwsze - kot. Po drugie - wtedy gada z
: balkonu, a potem się sąsiedzi patrzą bardzo dziwnie. Więc jest
: wystawiana do łazienki. Tylko nie zamyka za sobą drzwi. A jak ja
: zamykam, to otwiera z powrotem. Bezpośrednia uwaga dociera na
: pięć minut, potem się po prostu zapomina i apiać. Zresztą sam
: dym to jedna kwestia, a suszenie ręcznika po kąpieli na oparciu
: kanapy, zmiatanie popiołu, który via rękaw niechcący się
: przetransportował na biały obrus i wypalona w podłodze dziura...
;-)))))))))
rozumiem, ze wam do smiechu nie bylo, ale to jest niesamowite :)
zwlaszcza to gadanie z balkonu i biedni sasiedzi...
: Nie ma sposobu. Uwierz. To się ciągnie od lat i wszystkie
: sposoby świata zostały wypróbowane (oprócz jednego - kiedyś się
: wkurzę, oleję konwenanse i uczucia i w domu rodziców zrobię
: ciotce karczemną awanturę, bo chyba inaczej się naprawdę nie da;
: jak się obrazi, to trudno, dobrze, że na mnie, a nie na moją
: mamę).
myslisz, ze awantura poskutkuje? bo z tego co piszesz wynika,
ze to raczej niereformowalne.
: Ja w pewnym sensie rozumiem, skąd się bierze takie zachowanie
: (mój ojciec mówi na to "choroba sieroca") i z jednej strony
: współczuję, ale z drugiej nie mieści mi się w głowie, jak można
: do tego stopnia nie panować nad sobą i nie rozumieć, że się
: tylko pogarsza własną sytuację.
a ktos ciotce powiedzial wprost i stanowczo (i odpowiednio glosno), zeby
mowila o dwa tony ciszej i zamykala te lazienke? bo moze sama nie zdaje
sobie sprawy, jak jest odbierane jej zachowanie.
: > taka
: > trajkoczaca ciocia musi byc strasznie zabawna.
:
: Ani trochę. Ale jak chcesz, to Ci mogę wypożyczyć na parę dni :)
o nie, dziekuje bardzo :)
: > a ta ciocia siedzi caly dzien? to rzeczywiscie moze byc trudne
: do
: > wytrzymania. a nie daloby sie ograniczyc czasu?
:
: Całe trzy dni. Raczej nie. Kiedyś jeszcze ojciec wyciągał ciotkę
: na spacery, ale od pewnego czasu jest niezbyt zdrowa (dziwne -
: przy trzech paczkach papierosów dziennie...), więc nawet to
: odpada. A nawet przy podziale "odsłuchu" na kilka osób jest to
: nie do wytrzymania.
zrobcie z tych trzech dni jeden. w koncu wasze zdrowie tez sie liczy!
kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2002-04-03 14:51:39
Temat: Re: Nie cierpie Swiat !On Wed, 3 Apr 2002 15:49:14 +0200, Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl>
wrote:
: Ech, coś się rozgałęziło... ;)
:
: Użytkownik "Katarzyna Kulpa" <k...@k...net> napisał w
: wiadomości news:slrnaam017.1d7.kkulpa@obora.slodki.domek...
: > [...]wydaje mi
: > sie ona raczej smieszna, niz straszna. jak sobie to teraz
: wyobrazam, to na
: > miejscu twojego TZ raczej musialabym sie powstrzymywac od
: parskania smiechem
: > na te rekawy i koszule :-))
:
: Po pięciu minutach - tak. Po piętnastu - może. Ale po spędzeniu
: dwóch godzin w pomieszczeniu, w którym nikt inny nie może dojść
: do głosu, wygłaszane są albo jakieś niemożliwe komunały, albo
: równie niemożliwe bzdury, w dodatku z nadmierną dawką decybeli,
: powtarzane po kilka razy... Kasica, masz łaskotki? Na początku
: jest zabawnie, ale jakby Cię kto smyrał przez trzy dni?
no coz, jestem w stanie uwierzyc, ze sluchanie glupot, nawet
smiesznych, przez 2 h moze byc meczace.
: > a naprawde nie probowaliscie jej zagadywac? czymkolwiek. np.:
: "wie ciocia,
: > co ten moj kot wczoraj wyprawial, no ludzkie pojecie
: przechodzi..."? :)
:
: A w połowie słowa (no, ja o kocie mogę długo, sama wiesz ;)
: słyszysz "a pies sąsiadki...", a potem dzieci sąsiadki, a potem
: mąż sąsiadki, co ją bije, i ploty z magla, i sąsiad, co kiełbasę
: kupił, i polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych w ujęciu
: maglowym, i jak to drzewiej bywało... Te same opowieści dziwnej
: treści od dwudziestu lat (tyle pamiętam).
jesli ciagle te same, to kiepsko. bo jesli ciagle nowe, to nie
jest moze tak zle? ja mam malo okazji posluchac o polityce
"w ujeciu maglowym" i szczerze mowiac to sama jestem ciekawa,
co tacy bywalcy magli sobie o swiecie mysla. rozumiem, ze wy
juz wiecie az nadto duzo na ten temat :)
: No i najważniejsze: gość zjawiający się z wizyta dwugodzinną ma
: prawo wymagać poświęcenia mu całej uwagi, ale jeżeli wizyta trwa
: trzy dni, to nie jest chyba jakimś makabrycznym nietaktem
: oczekiwanie, że gość siądzie na pół godziny z książką czy przed
: telewizorem.
te trzy dni to makabra, nawet ze spokojniejsza ciocia. dla
wlasnego dobra postarajcie sie to skrocic. rozumiem, ze nie
macie jeszcze innej rodziny, ktorej mozna by ciocie wypozyczyc
na chocby 1 dzien? a telewizorem tez sie jej nie da zahipnotyzowac
na jakis czas? dziwne... telewizor najczesciej dobrze dziala :)
kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2002-04-03 18:00:27
Temat: Re: Nie cierpie Swiat !
Użytkownik "Basia Zygmańska" <j...@s...gliwice.pl> napisał w wiadomości
news:a814so$vmm$1@news2.ipartners.pl...
> Chciałam się podzielić z grupowiczami takimi swoimi odczuciami.
>
> Otóz ja nie cierpię tak zwanych "Świąt rodzinnych".
Ja KOCHAM Swieta i wszystko, co jest z nimi zwiazane.
Sprzatanie nie jest zadnym problemem, bo juz wiele lat temu przyjelismy
z mezem zasade, ze codziennie robimy "cos dla domu", chocby to miala byc
jakas drobna czynnosc, na przyklad umycie drzwi od lodowki, przetarcie
parapetu czy odkurzenie trzech ksiazek. Jesli sprzata sie systematycznie, to
przed Swietami robota nie jest straszna. Piec ciasto takze lubie, mam
mnostwo dobrych przepisow i sprawia mi to przyjemnosc. Jednakze wszystkie
przedswiateczne czynnosci staram sie ze 3 tygodnie przed swietami dobrze
zaplanowac. Zapisuje na kartce caly jadlospis, a na innej kartce robie liste
skladnikow , ktore mi do tego beda potrzebne . Potem te liste realizuje
jednorazowo w czasie wizyty w Suprmarkecie.
W Wielkim Tygodniu chodzimy z dziecmi do kosciola. Staramy sie w tym
czasie kupic jakies produkty zywnosciowe "dla ubogich", ktore potem wkladamy
do kosza umieszczonego w kosciele. W tym czasie wysylamy takze pieniadze na
hospicjum dla dzieci. Zwykle z powodow pedagogicznych w celu wyslania
pieniedzy na poczte wyprawiany jest starszy syn. Oboje z mezem bardzo
staramy sie, zeby nasze dzieci nie wyrosly na egoistow i zeby wiedzialy, ze
musza sie dzielic z innymi tym, co maja. Bardzo dbam takze o to, zeby w
czasie Swiat dzieci spotykaly sie z rodzina, zarowno moja jak i meza.
Siedzimy godzinami przy stole, spacerujemy , zartujemy, opowiadamy sobie,
co u was, co u nas. Jest to okazja, zeby umacnialy sie wiezy pomiedzy moimi
dziecmi a ich ciotecznym rodzenstwem. Mam nadzieje, ze te kontakty rodzinne
beda procentowac w przyszlosci, dadza dzieciom swiadomosc, ze nigdy nie beda
same, bo zawsze beda mogly liczyc na kogos z rodziny, tak jak ja moge w
kazdej sytuacji liczyc na moich braci i na braci meza. Dlatego kocham
Swieta.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |