Data: 2004-03-08 09:42:59
Temat: Re: Nie dajcie się oszukać przez...Policję!!!
Od: Scalamanca <z...@N...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
dianaza pisze w news:c2fujp$lbj$1@atlantis.news.tpi.pl
> zawsze uwazalam i uwazam ,ze praca uszlachetnia czlowieka i tez kiedys
> zamienilam rente na prace,ale tez uwazam,ze placa rowniez powinna byc
> adekwatna do wykonywanej pracy.
No pewnie, że powinna. Ale IMHO to utopia. Pomijając same
pieniądze na płace, które na drzewach nie rosną, to kto miałby tę
pracę wyceniać?
U mnie w byłej pracy np. dodatek za studia wyższe wynosił 20zł.
To nawet na autobus nie starczało. A opiekę zdrowotną w pracy
odebrano nam (pracownikom) po roku. Przywilejów nie mieliśmy więc
żadnych, żadnych dopłat, a moje 600zł to była płaca _razem_ ze
wszystkimi możliwymi premiami. Bez premii wynosiła mniej niż
renta socjalna.
W pracy oczywiście miałam status osoby sprawnej, nie ON, a więc
żadnej taryfy ulgowej.
Pracowałam jako tłumacz, a wiadomo powszechnie, że tym się nie
opłaca pracować na etat. Za ilość stron, jaką tłumaczyłam,
powinnam była dostawać kilka tysięcy zl miesięcznie licząc po
ówczesnych średnich stawkach w Wawce. Za nadgodziny też mi nie
zwracano. Dodatkowych urlopów czy L4 jako ON nie miałam, bo
formalnie ON nie byłam. ;)
Dla idei też nie pracowałam. Stanowiska pracy przystosowanego też
nie miałam (gdybym miała, mogłabym pracować dłużej). Ale przecież
nie było tak źle. Miałam stale kontakt z ludźmi, miałam kontakty,
wychodziłam z domu (to naprawdę da się zorganizować, zawsze ktoś
z L-wa do pracy jechał, więc mogłam się zabrać; a nawet jeśli nie
odstawiano mnie na miejsce, to metro przecież jest przystosowane
i ma windy). Tego się nie da przeliczyć na pieniądze, bo warte
jest dużo więcej. Za friko zapewne bym nie pracowała, bo utrzymać
się z czegoś trzeba, ale jeśli płaca jest tyle warta, co renta,
czy niewiele mniej, to nie widzę sensu siedzenia w 4 ścianach.
Ale rozumiem, że można mieć różne upodobania i można lubić
izolowanie się.
Mnie praca, poza korzyściami niematerianymi, pozwoliła na kupno
pierwszego w życiu własnego komputera i opłacenie studiów, a
także na douczanie się języka. O zdobytym doświadczeniu i
pozycjach, które teraz mogę wpisać do CV nie wspomnę. ;) I gdybym
tylko fizycznie była w stanie pracować, jak pracowałam, nie
wahałabym się nawet przez moment.
Pozdrawiam,
Scally
|