Data: 2003-03-07 21:21:31
Temat: Re: >>Nie dociera do mnie, że najbliżsi umarli...
Od: "Filip Sielimowicz" <s...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> W ciągu trzech ostatnich lat straciłam kilka najbliższych osób:
> Ojciec, dziadkowie, bardzo dobra znajoma...
>
> Były pogrzeby, wszyscy płakali, byli załamani...,ale nie ja...
> Nie chodzi mi tylko o łzy, które nie leciały z moich policzków, ale także o
> to, że nie docierała do mnie myśl o ich śmierci.
> I nie był to tylko kilkudniowy szok, do dzisiaj żadnej łezki...
> Czasami chciałabym z nimi porozmawiać, a wiem, że to niemożliwe.
>
> Czym różnię się od innych ludzi?
> Co wpłynęło na to, że jestem tak "uodporniona" (jeżeli tak to można
> nazwać???) na stratę kochanych osób?
> Czy ze mną jest coś nie w porządku, że nie dociera do mnie smutek po
> stracie?
> A może w podświadomości staram się być dla innych "twarda" i chcę być silna?
>
> Sorki, że to takie chaotyczne, piszcie co o tym myślicie...
Hmm... Mnie się osobiście wydaje, że być może
nie miałaś zbyt silnego związku z Tymi osobami po prostu.
Że jesteś być może bardzo niezależną, samodzielną kobietą,
która ma mnóstwo własnych spraw na głowie, a te osoby
w życiu, pomimo rodzinnych powiązań, miały rolę
marginalną (przynajmniej w ostatnim etapie).
|