Data: 2010-03-16 14:59:40
Temat: Re: Niedaleko pada jabłko terroru od drzewa idealizmu.
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 16 Mar 2010 08:51:59 +0100, Stalker napisał(a):
> XL wrote:
>> Dnia Mon, 15 Mar 2010 22:48:51 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>>> XL pisze:
>>>> Dnia Mon, 15 Mar 2010 13:43:51 +0100, Ender napisał(a):
>>>>
>>>>> Po co jemu to w ogóle obiecywać?
>>>>> Musisz? Wystarczy powiedzieć, że zobaczymy, żeby dziecko było świadome,
>>>>> ze tata się będzie starał, ale może coś nie wypalić i żeby mogło się z
>>>>> tym całkowicie bezboleśnie pogodzić.
>>>>> Wtedy jak tata się nie pobawi, to dziecko nie odczuje żalu (nie ma
>>>>> ryzyka), jak się pobawi, to będzie jemu miło, jednak nie 'zależni' się
>>>>> od miłych doznań i sytuacji, których potem będzie wymagać płaczem,
>>>>> histerią, tupaniem, kładzeniem się itp.
>>>> Otóż to.
>>> Moja mama mnie nauczyła, że obietnica jest święta. Żeby się waliło,
>>> paliło obietnica się spełni. Nie spełniła się kilka razy, ale ja
>>> wiedziałam doskonale, że ona zrobiła wszystko, żeby się ze zobowiązania
>>> wywiązać i nie czułam żadnego żalu. Dlatego jestem się w stanie zgodzić
>>> z Enderem. Nie obiecuj, jeśli wiesz, że możesz nie dotrzymać słowa.
>>
>> A to ja się nie zgadzam z Enderem?
>
> Bo też Ender w ogólności ma rację, w szczególności już niekoniecznie :-)
> Albo na odwrót ma tę rację, czyli w szczególności ma, a nie w ogólności.
> Jako, że sie nie moge zdecydowć, w którą stronę ma tę rację, to się
> posłużę omówieniem.
>
> Nikt nie zaprzeczy, że są dwie sytuacje, w których można ZAWIEŚĆ czyjeś
> zaufanie:
>
> 1. Jeśli się obiecuje gruszki na wierzbie, czyli nie jest się w ogóle w
> stanie dotrzymać zobowiązania
>
> 2. Jeśli zobowiązanie jest wykonywalne, ale nie dotrzymuje się go z
> błahych powodów (ważniejsza rubryka sportowa w gazecie)
>
> Jeśli jednak tak nie jest i nie dotrzymaliśmy zobowiązania z ważnych
> powodów, a później wyjaśniliśmy całą sprawę, to IMO zaufanie nie zostało
> zawiedzione. (I to jest element, który powinniśmy ćwiczyć z dziećmi)
>
> Na wszelki wypadek dorzucę jeszcze trzecią możliwość, która nasunęła mi
> się wczoraj na początku dyskusji, a jej prawdopodobieństwo wzrastało z
> każdym postem Endera:
>
> 3. Jeśli ktoś SPECJALNIE łamie zobowiązanie, żeby nam pokazać jakie
> straszne jest życie i jakim to możemy zostać frajerem jeśli komuś zaufamy...
>
> Dodatkowo należy pamiętać, że zaufanie jest relacją dwustronną, tzn. nie
> tylko MY ufamy (patrz punkty powyżej), ale ktoś może ufać NAM.
> I ten rodzaj zaufania również może zostać "zniszczony" na podobnej
> zasadzie jak powyżej:
>
> 1. Albo ktoś obarcza nas zaufaniem ponad możliwość realizacji
> 2. Albo z powodów błahych nie dotrzymujemy zobowiązania
>
> No i Ender takimi stwierdzeniami-cegiełkami się posługuje. I o ile samym
> cegiełkom ciężko coś zarzucić, to jednak budowla, którą on z nich stawia
> jest jakaś taka koślawa i brzydka...
>
> Bo zauważcie, że pomiędzy tymi cegiełkami jest taka błotnista zaprawa
> racjonalizacji własnych(?) doświadczeń z zaufaniem...
>
> 1. Unikaj zobowiązań kiedy się tylko da. Niby oczywiście można stosować
> zaufanie w wychowaniu, ale jak się zapytaliśmy kiedy, to Ender się
> wycofał z dyskusji. Podczas kiedy, co jak co, ale przykład Redarta:
> "zjedz, a po obiedzie zbudujemy coś razem" jest najprostszym z możliwych
> do realizacji zobowiązań... Jeśli ktoś w takiej sytuacji próbuje
> wybiegów z "zobaczymy", no to ja przepraszam.
>
> 2. Kiedy tylko możesz, nie baw się w zaufanie, tylko w straszenie.
> Zaufanie jest dla frajerów
>
> 3. Nie obarczaj innych zaufaniem, bo i tak zawiodą - po co ufać córce,
> jak ona i tak zrobi co chce?
>
> Czyli, nie możesz mi ufać, ale ja ciebie też nie będę obarczał zaufaniem...
>
> To wszystko to są (mogą być) mechanizmy obronne w sytuacji, kiedy ktoś
> notorycznie spotykał się w swoim życiu z zawiedzionym zaufaniem - patrz
> pierwsze 2 (3?) punkty.
>
> Stalker
Co Ty mi tu, Stalkie, wykłady robisz.
--
Ikselka.
|