Data: 2010-03-17 13:18:22
Temat: Re: Niedaleko pada jabłko terroru od drzewa idealizmu.
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 17 Mar 2010 12:34:11 +0100, Vilar napisał(a):
Powtarzam, bo się coś wysłało przed zakończeniem, wiec musze odtworzyć i
dokończyć...
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> (...)
>> Widziało to kilkadziesiąt osób stojących przy okienkach, a po wyjściu
>> kobiety z dzieckiem komentarze były bardzo niepochlebne na jej temat - tzn
>> dotyczyły jej nieporadności jako rodzica i błędów w wychowaniu.
>
> Przepraszam, a czy ktoś ruszył dupkę, żeby jakoś jej pomóc?
A jak sobie to wyobrażasz? - jako wspólne szarpanie dziecka?
Poza tym nie jest wskazane, aby obcy go dotykali - jej ewentualne a
oczywiste pretensje byłyby uzasadnione. Poza tym ingerencja obcych osłabia
autorytet (tu jego resztki) rodzica.
> Ktoś jakoś
> zareagował?
Tak, wszyscy zgodnie i taktownie: pozorną nieuwagą, aby nie pogarszać
samopoczucia matki. Poza tym skad pewność, że za drzwiami nie czai się
bitny tatuś, skory do ingerencji wobec "pomcnika", kiedy sam nie potrafił
zareagować wobec dziecka i moze się po prostu ukrywał, gotów do reakcji
wobec dorosłego, bo ŁATWIEJ? - w ogóle sytuacja była napięta w całej hali
poczty, to stawało się nie do wytrzymania. Uważam, że ludzie ocenili
sytuację prawidłowo i zachowali się najlepiej jak można.
> Dzieci czesto uspokają się w obecności "obcych"
Tłumu obcych pomagających matce siłą podnosić dziecko? czy może
tłumaczących dziecku, że mamusia je kocha i nie powinno jej gryźć? czy coś
w tym stylu? - bo chyba tego oczekujesz pisząc, że nikt nie pomógł.
>>
>> Więc moja negatywna opinia o tym pokrywa się ze zdaniem ogółu, bo jak
>> uważam, kilkadziesiat osób losowo wznajdujących się w tym czasie na
>> poczcie
>> to jest dobra grupa reprezentatywna i nikt mi nie wmówi, ze zebrali się
>> tam
>> sami psychopaci lub inne osoby nieposiadające zdolności obiektywnej oceny
>> faktów, a ta mamusia była normą jesli chodzi o typ rodzica i wychowania.
>
> Nie przeszłaś nawet dwóch kroków w jej butach...
Nie? - to raczej Ty, bo ja wychowałam wspaniale dwoje dzieci, nie po
kwiatach też, ale dałam sobie radę. Nie będąc gryziona ani atakowana przez
nie. W jej butach szłoby mi się zupełnie inaczej, lepiej, niż jej. Nie
musze tego próbowac, aby wiedzieć.
> Mnie byłoby niepomiernie głupio, tak kategorycznie osądzać ludzi.
Mnie nie. Moja opinia, (ta w środku, bo się nie odzywałam), idealnie
pokrywała się z wyrażonymi post factum cichymi komentarzami ludzi będących
i w podeszłym wieku, i w wieku owej matki, także młodszych - też niektórych
z dziećmi.
--
Ikselka.
|