Data: 2005-09-03 12:10:03
Temat: Re: Nienawidzę własnych rodziców.
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"tycztom" w news:df2gi9$6f7$1@julia.coi.pw.edu.pl...
/.../
> Nie bądź taki cFany Dziaduniu ;)
Nie wnikając w zbyt głęboko ukryte i zbyt prywatne, aby je czynić
przedmiotem publicznych dociekań przyczyny przeobrażenia, jakie tu,
a przede wszystkim w dalszych popisach zademonstrowałeś z użyciem
łopatki, własnego śliniaczka i własnych odchodów - przeobrażenia
z gorąco i przez lata manifestowanego przywiązania do własnego mitu
"gurmenfasta" z gorzką w tle, w rozkapryszone i pozbawione moralnego
kręgosłupa dziecko, oceniające własne imaginacje na mój temat -
chcę wyjść na przeciw twej ewidentnej potrzebie i krótko wyjaśnić, dlaczego
uważam cię za "kopistę technologii kopania", a nie za człowieka wyzwolonego
z kajdan ubranego szympansa.
Niezależnie od tego, to, co zademonstrowałeś w stosunku do mnie z użyciem
prywatnie i w bezpośrednim, zaufanym kontakcie zdobytych informacji -
ewidentnie posługując się szantażem ich ujawniania, jest poniżej jakiego-
kolwiek poziomu ze względów etycznych, koszmarną w moim odbiorze
kumulacją FAŁSZU,
a jako klasyczny przykład _projekcji_ ze skutkiem w postaci potencjalnej
eskalacji wrogości, jest również jaskrawym przejawem Twej głupoty -
dokładnie tym, o czym piszę w dzisiejszym poście o papugach i wszystkich
innych, ubranych atrapach rozumu.
Wartość z powielania wyuczonych dóbr (zawsze względnych) płynie nie
z rozumienia samej metody oddziaływania (w tym wypadku używania słowa
wzbudzającego emocjonalne uniesienie adresata), a z rozumienia całości
procesu zanurzonego w obserwowanej rzeczywistości.
Zwróć więc baczniejszą niż dotychczas uwagę na arcy dyskretne w porównaniu
do twojej rozbudowanej i barwnej epitetomanii, oddziaływania JeTa - skoro
go uważasz za swego super guru fasta, kopiując zaledwie ułamek tego, co
niosą jego posty. I to ten ułamek, który bez żadnej argumentacji w twoim
własnym wykonaniu, nie jest nic wart.
Jasne jest, że argumentacja bez własnego rozumienia pojawić się nie może.
Jest tylko pseudo zabawą w kotko-myszki.
A jeśli - jak oświadczasz z wnętrza tego szamba, które wykopałeś - przez
pomyłkę tylko chciałeś brać przykład ze mnie, to przyjrzyj się dokładnie
skutkom mojego działania dla mnie samego.
Nie można zjeść ciasteczka i mieć je nadal.
Zwróć też uwagę na drobiazg w postaci przyznawania się wspomnianego autora
do własnej nieskuteczności na przestrzeni lat. Dostrzeżenie tego, jest co najwyżej
potencjałem służącym budowie autonomicznego sposobu reagowania,
ZNACZNIE różniącego się od już znanego (i względnie nieskutecznego).
Jeśli ktoś nie posiada potencjału umożliwiającego przemówienie WŁASNYM
językiem - a odnajduje siebie w eksponowaniu "słownego ataku" na upatrzoną
"ofiarę losu", zbliżonego jedynie z pozorów do wzorca - nie może bezkarnie
eksponować swej ignorancji, a oskarżenie o manipulację z premedytacją staje
się całkowicie uzasadnione.
Twoje dwa publiczne przypadki "egzaltowanego napadu werbalnego",
na Trenera i na driadę leśną, niczym się od siebie nie różnią. A postaci
do jakich kierowałeś te posty są krańcowo różne - w pierwszym przypadku
masz dorosłego, ukształtowanego człowieka, w drugim młodą dziewczynę
u progu swego życia. Radosne i z doskoku emitowanie w jej kierunku
epitetów typu "gąska" jest _wyłącznie_ karykaturą typu "zrób stres - może
coś z tego będzie".
Gdybyś rozumiał gdzie leży cel takiego działania, usiłowałbyś go przekazać
własnymi słowami, i wcale niekoniecznie z użyciem bulwersujących epitetów.
Po trzecie - ktoś, kto wycofuje się, jawnie do tego wycofania zachęcając innych,
również daje dowód nierozumienia istoty rzeczy. Istotą rzeczy bowiem, jest
ODMIENNOŚĆ oraz akceptacja tej odmienności, wraz z całym aparatem
służącym potrzebie zrozumienia drugiego człowieka i otaczających nas wszystkich
od najdrobniejszej cząsteczki po cały wszechświat zjawisk.
Namawianie do wycofania się (bądź zatrzymania na literce M) jest tylko
i wyłącznie świadectwem wyczerpania własnych możliwości - a w tym wypadku,
co do istoty sprawy możliwości nie zostaną wyczerpane NIGDY.
/.../
> P.S. Czuję do czego waści zmierzasz - ale żebyś się bardzo nie oszukał
> ;) TYM razem.
Nigdy nie zmierzałem i nie zmierzam do niczego innego niż to, co jest jasno
określane w moich deklaracjach. A Ty w końcu stałeś się dla mnie jak
za przeproszeniem - bolesny wrzód na tylnej części ciała.
Kiedyś, dzięki zachowaniu obiektywizmu i zdrowego rozsądku byłeś mi
pomocny - czego wolałem nie uznawać za wdzięczność z tytułu wyrwania
ci bananów z uszu, za podanie ci palca i zawrócenie cię z drogi Barbi i Kena,
ale co zobowiązywało mnie do nadprogramowej tolerancji w Twoim kierunku.
Ale Ty poszedłeś znacznie dalej - uznałeś siebie za uprawnionego do naśla-
dowania tej samej, własnej drogi wobec innych - własnym językiem, z domyślnym
powoływaniem się na twoje autorytety, w tym formalnie bez wątpienia na mnie.
Dzięki takim Twoim działaniom niektórzy, co mniej uważni nie byli w stanie
rozróżnić z kim rozmawiają, a Twoje popisy werbalne dokładały niezmiennie
ciężaru na moje plecy.
Daj sobie więc spokój i skoncentruj się na tym, w czym jesteś dobry.
All
|