Data: 2005-09-03 20:36:15
Temat: Re: Nienawidzę własnych rodziców.
Od: "EvaTM" <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "tycztom" <t...@v...iem.pw.edu.pl> napisał w wiadomości
news:dfc9c9$2gj$1@julia.coi.pw.edu.pl...
> ->J.E. ... z Gormenghast<- d...@g...hc3d50d23.invalid
> naszkrobal(a):
> :))
I z czego ty się śmiejesz, Tom...?
> Proces jaki zainicjowałem - xxx lat temu ;) - zwał się 'dziadek pasuje
> do redakcji PSP jak pięść do oka -. Dzięki bogu (każdemu) dziadek wije
> się tYraz we własnoręcznie szytym fraku (pożal się p.b. i tak do u.ś.),
> po 'użyteczności' publicznej nie ma już śladu...
Nie ma już psphome?
Nawet jeśli jest, to tak jakby jej nie było.
Wiesz już Dlaczego?
Bo tylko ktoś taki, jak All był w stanie utrzymać to dzieło
i walczyć o jego Formę i trwanie przez lata.
Nikomu innemu nie wystarczy ni sił, ni zapału, ni wiary w jego sens.
> i tak się POWINNA
> skończyć każda UBecka kadencja kogoś, kto za pazuchą prezentuje UBckie
> kunszta ;) JADU i podporządkowywania sobie ludzi - pod płaszczykiem SCI
> ;)) /a lufa pisztoleta gotowa na samobójstwo ;)/.
Gdybym była Allem, musiałbyś to co piszesz wyżej publicznie udowodnić.
W przeciwnym wypadku, człowiek na twoim miejscu,
mający choćby odrobinę honoru, powinien stąd odejść.
Ale do rzeczy:
__Bez Alla i wkładu jego pracy, zarówno formalnej, codziennej (mrówczej),
jak i (zwłaszcza) organizacyjnej i strategicznej, nie_byłoby ani Redakcji,
ani tego niewątpliwego_( wspólnego_Dzieła, jakim było stworzenie psphome_
Kropka.
Jako świadek powstawania strony od początku, a nawet wcześniej,
i jako uczestnik i obserwator wszystkich edycji, aż do momentu rozłamu
i odejścia Alla, mówię to z całą odpowiedzialnością.
> Skoro już piszesz o prIVatach, to fakt - pojechałem w te Twoje góry żeby
> zajrzeć diabłu prosto w oczy... bowiem nie ma innej metody na to, aby
> diabła w sobie przezwyciężyć... To, co zobaczyłem było nadwyraz...
To co piszesz dalej, i opis twoich metod,
to już jest to, o czym piszę w drugim poście.
Poszukaj psychoterapeuty.
bracie " s_kara_masoff"....
...
poczułam się zdruzgotana tym, co tkwi w tobie
Nie będę wypowiadać się na temat metod stosowanych tutaj
przez innych. Wielu z nich nie akceptuję również, ponieważ dla mnie
żaden cel nie uświęca użycia wszystkich środków.
Widzę ile tu niezrozumienia i niepotrzebnej "krwi".
I bardzo nad tym boleję, ponieważ to nie tylko net,
jak twierdzą niektórzy. To trejażer życia w czystej postaci.
I czego się potem można spodziewać w realu?
Tego co mamy zapewne.
E.
|