Data: 2010-11-05 19:06:46
Temat: Re: Nienawiść
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2010-11-05 10:43, zażółcony pisze:
> jak idą przez wieś na obcym terenie - też w dziouchach nie przebierają.
> A u nastolatków pod wpływem hormonów wiele barier jest obniżonych.
> Znasz określenie "zamoczyć" ? Znasz powiedzenie: "są kobiety, które
> się kocha i kobiety, które się pieprzy" ? Znasz popularność ston
> internetowych
> z tzw. twardąpornografią, którą trudno uznać za estetyczną ?
Widzę, że ta historia zaczyna niebezpiecznie nabrzmiewać, a w istocie
ona nie była taka zwulgaryzowana. Tamci chłopacy nie opowiadali na prawo
i na lewo o swoich wyczynach z koleżanką, a wręcz miałam wrażenie, że z
niejaką nawet nieśmiałością przyznają się do tych kontaktów, kiedy w
jakiś sposób wychodziły na jaw. Natomiast brzydota tej dziewczyny była w
tamtych kręgach niemal przysłowiowa i to nie tylko wśród chłopaków. Sama
koleżanka zresztą była poza swoją "anty-urodą" nietuzinkowa. Na pewno
nie czuła się wykorzystywana, nie robiła tego wbrew swojej woli, po
prostu miała taką ochotę i już. Nie była typem chorągiewki miotającej
się na wietrze, miała wbrew pozorom (i może to dla niektórych wyda się
dziwne) swoją wewnętrzną dumę. BTW Przez ten wątek cały dzień dzisiaj o
niej myślę, cholerka, pewnie ją uszy pieką ;) Znałam ją bardzo dobrze. W
podstawówce od 5 klasy przyjaźniłyśmy się. Miałyśmy swój tajny
szyfr-pismo, które ona wymyśliła, i którym porozumiewałyśmy się na
lekcjach. Nikt nas nie rozgryzł, chociaż wystarczyłaby odrobina
wyobraźni, żeby go odkryć. W kropki (nie wiem, czy zpamiętacie taką
grę?) ogrywała mnie regularnie, czym doprowadzała mnie nieraz do łez
bezsilności, ale byłam po niej zaraz na drugim miejscu taką mi dała
szkołę. ;) Poza tym była prawdziwym matematycznym talentem i gdyby
znalazł się jakiś sensowny i wrażliwy nauczyciel, który potrafiłby pomóc
jej to wykorzystać (taka na przykład XL), to mogłaby coś sensownego w
życiu osiągnąć (pewnie mogłaby być informatykiem, chociaż w tamtych
czasach o tym się nie śniło nawet). Matematyczkę miałyśmy niestety
beznadziejną.
Ja ją ciągnęłam do liceum, ale ona się nie dała. Poszła do jakiejś
zawodówki. Tak jakby nie wierzyła, że w życiu może coś osiągnąć, że coś
się może udać.
Ewa
|