Data: 2010-11-09 07:57:38
Temat: Re: Nienawiść
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "zażółcony" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:ib98pe$475$...@n...onet.pl...
Użytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
news:ib8vfd$4b5$1@news.onet.pl...
> Jakbyś Ty, zadeklarowany buddysta- widział to w kontekście karmy zbiorowej
> tej rodziny? Czy uważasz, że to może mieć głęboki sens (ta jej choroba)-
> czy jest to kwestia "przypadku", złego losu?
Moim zdaniem tworzenie, rozwijanie idei karmy w oderwaniu od idei
współczucia
sprowadza na manowce. Idea karmy jest ciekawa w momencie, kiedy
wspomaga proces rozwijania współczucia, wspiera człowieka na drodze
nie tworzenia cierpienia w stosunku do innych istot, kiedy wspomaga
poczucie związku między Tobą, a innymi istotami i w ten sposób pozwala
przekraczać granice własnego ego.
Natomiast używana w sensie jakiegoś prawa, za pomocą którego
dystansujemy się do innych istot, oceniamy innych, kiedy
bawimy się w badanie cieżaru 'cudzej karmy', by tworzyć podziały
ja-inni - wtedy idea ta staje się bezużyteczna. Staje się wtedy filozofią
dystansu do 'gorszych, nieodpowiedzialnych' czy co tam.
Podsumowując: mam generalnie w poważaniu teorie karmiczne dot. tej
dziewczynki. Dla mnie istotna jest jakość mojego osobistego związku
z nią - poprzez wszystkie więzi, jakie razem tworzymy - jej i moja
rodzina. Istnieją związki, jest więc wspólna karma. A reszta to fantastyka,
która czasem sięprzydaje, ale generalnie lepiej sobie nią za dużo
głowy nie zawracać.
====================================================
=================
Z jednej strony- można się pod tym podpisać. Przynajmniej pod większością
tego- jeśli chodzi o mnie. Oczywiście- mając kogoś koło siebie, kto cierpi-
pięknie jest podejść do niego z sercem. Po prostu- połączyć się z nim w
cierpieniu- i być z nim. Przecież wręcz nieludzkie było by pokazywanie
takiej osobie, że to jego życie doprowadziło go do tego miejsca. W
szczególności- dziecku. Nie daję się wciągnąć w takie dysputy- kiedyś
znajomi, wiedząc, że uważam, że praktycznie każdą chorobę każdy sobie sam
wypracowuje - zapytali, dlaczego ich dziecko urodziło się, wzięło głęboki
oddech- popatrzyło na świat-i umarło? Oczywiście- musiał bym zupełnie
wypruty z uczuć, żeby im mówić o karmie, o tym, co oni ze sobą niosą, etc.
Tym bardziej, że niczego sensownego z tą informacją uczynić nie byli w
stanie. Mogli by tylko pogrążyć siebie.
Jednak_tutaj_jest_grupa_dyskusyjna. Zadałeś pytanie:
"
Jaką byś zaproponował w tym wypadku osobistą definicję odpowiedzialności dla
tej dziewczynki ?
Taką, która by nie uznawała terminu 'nieszczęście' w tym przypadku ?"
a ja starałem się odpowiedzieć. Krótko, rzeczowo. Za niewłaściwe uznaję
Twoje odwoływanie się w tej sytuacji do emocji- a Twoje wnioski dotyczące
tego miały by sens, gdybym próbował w ten sposób podejść do realnej osoby
(dla mnie) mówiąc coś takiego jej czy jej bliskim. Jeśli chodziło Ci o
otrzymanie "głasków" od grupy- to ok- Vilar już Cię pogłaskała.
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
|