Data: 2007-09-27 12:13:01
Temat: Re: No i co ja mam zrobić do diaska?...
Od: Adam Moczulski <a...@p...neostrada.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Lia pisze:
>>> Dla mnie to trochę obsys, a nie wakacje. No ale.
>> No, w głuchej komunie nie wbyło wizji na nic więcej. Z przyjemnością
>> wymieniłam wersję pielgrzym na turysta ;)
>
> Obsys, że nawet na wode butelkowana nie stac na wakacjach. Niekoniecznie od
> razu Perrier, prawda.
> No są pewne granice oszczedzania, jak dla mnie.
Życie potrafi je zweryfikować. Czasem bardzo okrutnie. Cytat z bloga
http://wspomnienia.salon24.pl/ :
Owa kobieta - sprawczyni tragicznego czynu, już nie żyła. Nawet
umierając nie miała spokoju. Ona konała, podczas gdy milicjanci ciągnęli
ją na posterunek. Zaledwie przed kilku laty była piękna, młoda,
szczęśliwa i bogata. Pochodziła z Płoskirowa, z rodziny zamożnych
mieszczan. Jej rodzice i rodzeństwo zginęli pierwsi jako ,,pomieszczyki"
- wyzyskiwacze, czy jakoś w tym rodzaju. Ocalała wtedy, tylko dlatego,
że wyszła za mąż na wsi i zapomniano o niej. Czy warto było męczyć się
jeszcze kilka lat i umrzeć śmiercią głodową?
Jej teść, bogaty gospodarz z naszej wsi, nawet nasz niedaleki sąsiad,
pan Łoza był bardzo zamożny. Miał nawet młyn wodny. On również zginął
wraz z synami jako kułak. Synowa z Płoskirowa znów ocalała z tego
rodzinnego pogromu. Opiekowała się chorą teściową i dwojgiem własnych
dzieci. Po śmierci teściowej wyrzucono ją na bruk. Oprócz dwóch małych
dziewczynek nie miała już nikogo i nic. Bez dachu nad głową, bez środków
do życia tułała się po cudzych kątach. Żyła na łasce całej wsi.
Opiekowaliśmy się nią dopóki sami nie staliśmy się nędzarzami. Kiedy
nadeszła wiosna, a ludzie zaczęli umierać z głodu - zniknęła.
Prawdopodobnie żebrała po innych miastach i wsiach. W końcu wróciła do
nas i umarła razem z młodszym dzieckiem. To dziecko już nie żyło, kiedy
ona je gotowała. Przeżyła piekło na ziemi...
--
Pozdrawiam
Adam
|