Data: 2007-09-27 13:12:48
Temat: Re: No i co ja mam zrobić do diaska?...
Od: Lolalny Lemur <shure1@nospam_o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Małgorzata Krzyżaniak pisze:
> Dopisz mnie do nie łapiących. Nie rozumiem sensu tego wątku - płaczesz,
> że TŻ nie jedzie
Nie. Stwierdzam fakt. Jako fakt poniekąd kłopotliwy.
> i że nie wiesz, czy pojedziesz, skoro on nie,
że zastanawiam się czy pojechać
> a na
> jakiekolwiek próby pomocy czy sugestie rozwiązania sytuacji reagujesz
> kopiąc w powietrze, bo NIE. Nikt się za Ciebie nie zdecyduje.
Droga koleżanko. Ja widzę, że koleżanka również ma problem z przyjęciem
do wiadomości, że ja mam tylko dwa wyjścia:
a) jechać
b) nie jechać
Rozwiązania podane przez siwą są o kant wiadomoczego, bo niewykonalne, gdyż
a) nie stać mnie na kolejny kredyt
b) tatuś zaproponował konkretny prezent a nie "wybierz sobie dziecko"
Ja nie prosiłam o napisanie mi, co zrobić, żeby Arab pojechał, bo to
awykonalne, tylko czy Waszym zdaniem ja powinnam jechać czy nie. Co na
moim miejscu zrobiłyście Wy.
W tym samym kontekście pisanie mi, że powinnam sobie darować, bo za
wysokie progi również jest o kant wiadomoczego, bo tutaj akurat nie
widzę problemu (dają to brać biją to uciekać).
Pozwolę sobie tematu nie rozwijać, ponieważ:
a) sama stwierdziłaś, że nie zrozumiesz
b) wątek zmierza do nieuchronnego udowodnienia mi jaka jestem be i co ja
tu w ogóle.
Tym razem nie dam się wciągnąć.
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
|