| « poprzedni wątek | następny wątek » |
511. Data: 2009-12-20 22:20:48
Temat: Re: No więc gdzie te Wasze kary i nagrody?Dnia Sun, 20 Dec 2009 23:01:36 +0100, tren R napisał(a):
> nie masz czasami wrażenia, że żyjemy w kraju, który wiele wysiłku wkłada
> w udowodnienie obywatelowi, że jest złodziejem? ja mam.
Napisałabym tak:
"nie masz czasami wrażenia, że żyjemy w kraju, który wiele wysiłku wkłada
w udowodnienie obywatelowi, że TO ON jest złodziejem?"
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
512. Data: 2009-12-20 22:23:15
Temat: Re: No więc gdzie te Wasze kary i nagrody?Chiron pisze:
> Czy uważasz, że państwo może mnie przymusić do zapinania pasów (zamiast mieć
> szansę- i przeżyć, mogę spłonąć- bo tak się zdarzało ludziom przypiętym
> pasami), nakładania kamizelki jak zmieniam koło (ma to wejść w życie- teraz
> weszło dla "tirowców"), czy zabraniać mi uczyć syna jeździć autem? To
> faszyzm, medeo.
Chironie, może nie powinno Cię do tego zmuszać ani zabraniać niczego. No
to odwróćmy sytuację - czy uważasz, że państwo może zabronić kobiecie
usuwać ciążę?
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
513. Data: 2009-12-20 22:27:05
Temat: Re: No więc gdzie te Wasze kary i nagrody?Dnia Sun, 20 Dec 2009 23:03:48 +0100, Paulinka napisał(a):
> XL pisze:
>> Dnia Sun, 20 Dec 2009 22:30:25 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>>> XL pisze:
>>>> Dnia Sun, 20 Dec 2009 22:07:14 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>
>>>>> XL pisze:
>>>>>> Dnia Sun, 20 Dec 2009 21:41:40 +0100, Chiron napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> Jeśli chodzi o Twój kontakt z rodzicami...zakładając nawet, że byli źli jako
>>>>>>> rodzice- to Ty teraz też nie jesteś dobrą dorosłą córką....ale to Twoja
>>>>>>> sprawa.
>>>>>> Dokładnie: "kontakt" to coś, co działa w obie strony.
>>>>> Sama przyznałaś, że nie miałaś pomimo szacunku dobrego kontaktu ze
>>>>> swoimi rodzicami.
>>>> Emocjonalnego dobrego nie mialam - z ojcem. Ze względu na Jego stosunek do
>>>> kobiet i do mnie jako tej gorszej, bo kobiety, córki-pielęgniarki, przy
>>>> zerowych wymaganiach wobec syna-króla, niczego więcej.
>>>> Z matką miałam wybitnie dobry, pomimo że to mój brat był dla niej tym
>>>> ukochanym syneczkiem. A fizycznie - z obojgiem świetny. Smierć mamy
>>>> podziałała na mnie skrajnie destruktywnie. Śmierć ojca mniej. Co nie
>>>> znaczy, że nie był dla mnie bardzo ważny.
>>> Jednak rozumiesz, że rodzice z założenia nie są święci, pracują na swój
>>> szacunek i miłość.
>>
>> Bardzo ich kochałam, choć pracowali mniej na moją miłość, zdecydowanie
>> mniej, niz ja na miłość moich dzieci.
>> Wiedzieli, że nie muszą aż tak się starać, znali mnie. A ja się jednak
>> bardziej staram, choć też nie muszę , bo też znam swoje dzieci. Ale chcę,
>> aby one wiedziały na pewno, że je kocham. Moi rodzice mi nie okazywali
>> swojej miłości wprost, a jesli, to dosyc specyficznie czasem, w sposób
>> dosyć trudny do odczytania dla dziecka/dziewczyny. Dziś oczywiście to
>> wszystko jest dla mnie proste i jasne, bo sama mam dzieci..
>
> Ja zawsze zazdrościłam tż-towi, bo ma tylko mamę, że potrafią sobie
> okazywać czułość, mówić kocham cię. Mi tego zawsze brakowało. Pewnie
> dlatego jestem taka dosadna, w moim domu zawsze musiałam walczyć o głos.
> Pewnie dlatego jestem taka głośna ;)
Okazywania uczuc w sposób jasny i po prostu - nauczylam się w domu MŚK.
Zaznaczam - okazywania. Nie samych uczuć.
Na początku mnie to u nich drażniło i krępowało. Uwżałam to za przesadę -
przecież wiadomo, że się kochamy!
Ale wsiąkłam w to jak w gąbkę, bo to było piekne, dawało mi spokój i
poczucie akceptacji. Potem było tak, ze moje zachowanie w domu moich
rodziców byo przyjmowane ze zdziwieniem. Mamie powiedziałam, że ją kocham,
dopiero kiedy była już bardzo chora. Powiedzałam je też, że zawsze była dla
mnie oim skarbem i najwazniejsż osobą.
O dziwo - nie zdziwiła się już wtedy, że się do niej przytulam i mówię te
słowa. Jakby zawsze na ne czekała, tylko nie mogła się przełamać, żeby i
mnie je mówić. Mnie tych słow nie brakowało, bo wiem, ze mnie kochała, ale
jednak słowa są wazne, oczywiście poparte właściwymi emocjami i
postępowaniem.
Ja zdążyłam, a mój brat i ojciec nie.
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
514. Data: 2009-12-20 22:27:20
Temat: Re: No więc gdzie te Wasze kary i nagrody?Chiron pisze:
> weszło dla "tirowców"), czy zabraniać mi uczyć syna jeździć autem? To
> faszyzm, medeo.
Aha, a co do nauki jazdy - jeśli Twój syn nie wyhamuje i zabije dziecko,
to dasz mu za to klapsa?
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
515. Data: 2009-12-20 22:28:22
Temat: Re: No więc gdzie te Wasze kary i nagrody?Chiron pisze:
> Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:hgm28o$l31$2@nemesis.news.neostrada.pl...
>> A ja spytałam konkretnie - jakie kryteria stosujesz i w jaki sposób syna
>> uczysz, czego należy przestrzegać, a czego nie. I co byś zrobił, gdyby
>> okazało się, że Twój sąsiad owszem też ma swój na to pogląd i chętnie
>> pożyczy sobie Twój samochód na dziś wieczór?
>>
>> Ewa
>
> Napisałem konkretnie: uczciwość, honor- to jest prawo. Pisałem o ważnym
> prawie zwyczajowym.
Kazda subkultura ma swoja uczciwosc i honor. Jak sasiad nalezy do tej
samej, to w porzadku. Jak do innej - to raczej problem.
I.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
516. Data: 2009-12-20 22:32:08
Temat: Re: No więc gdzie te Wasze kary i nagrody?Chiron pisze:
> Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
> wiadomości news:hglt40$8ql$1@inews.gazeta.pl...
>> Chiron pisze:
>>> Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
>>> wiadomości news:hgkobb$hhu$7@inews.gazeta.pl...
>>>> Chiron pisze:
>>>>> Przygotowując syna do jego przyszłej roli społecznej- należy go tego
>>>>> nauczyć. Dziewczynkę- niekoniecznie.
>>>> Nie trzeba przygotowywac dziewczynki do jej "przyszlej roli spolecznej"
>>>> (cokolwiek to u Ciebie znaczy...)?
>>>> Moj ojciec uczyl mnie kierowac autem, jak mialam jakies 8-10 lat. Nigdy
>>>> mnie przy tym nie bil. Moze po prostu dlatego, ze jezdzilismy na
>>>> zupelnym pustkowiu?
>>>> I.
>>> Do roli kobiety- dziewczynki przygotowuje matka. Mężczyzna zwyczajnie
>>> może nie umieć.
>> Zaryzykowalabym stwierdzenie, ze ojciec jest wazniejszy dla emocjonalnego
>> rozwoju dziewczynki, niz matka.
>> I co to wlasciwie jest ta "rola kobiety" wg Ciebie? Zwlaszcza w
>> dzisiejszych czasach.
>>
>>> Jak Cię tata uczył jeździć i Cię nie bił- to ok. Ja też syna nie biłem.
>>> Jednakże- on wiedział, że jakikolwiek "wyskok" spotka się z moją ostrą
>>> reakcją. Ty nie miałaś takich sygnałów ze strony taty?
>> Niestety, mialam. I uznaje to za wielka porazke moich rodzicow. Dzisiaj
>> mamy dosc marny kontakt.
>> I.
>
> Nie potrafię czegoś powiedzieć, na Twój konkretny temat- no bo skąd? Chcę Ci
> tylko powiedzieć, że raczej kobieta nie musi być przygotowywana do roli, w
> której po prostu bezbłędnie i bezmyślnie ma wykonać polecenie- mężczyzna
> powinien.
Nie bardzo pojmuje. To jest jakas "rola kobieca" czy jej w koncu nie ma?
> Podałem przykłady takich sytuacji- innym przykładem, w dorosłym
> życiu- może być np dowódca statku: część statku jest zalana, są tam ludzie.
A co to ma do stosowania kar cielesnych?
> Jeśli chodzi o Twój kontakt z rodzicami...zakładając nawet, że byli źli jako
> rodzice- to Ty teraz też nie jesteś dobrą dorosłą córką....ale to Twoja
> sprawa.
Tak, jak napisales wczesniej: "Nie potrafię czegoś powiedzieć, na Twój
konkretny temat" - i to jest Twoja prawda o mnie.
I.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
517. Data: 2009-12-20 22:33:15
Temat: Re: No więc gdzie te Wasze kary i nagrody?XL pisze:
> Dnia Sun, 20 Dec 2009 23:01:36 +0100, tren R napisał(a):
>
>> nie masz czasami wrażenia, że żyjemy w kraju, który wiele wysiłku wkłada
>> w udowodnienie obywatelowi, że jest złodziejem? ja mam.
>
> Napisałabym tak:
> "nie masz czasami wrażenia, że żyjemy w kraju, który wiele wysiłku wkłada
> w udowodnienie obywatelowi, że TO ON jest złodziejem?"
Zdaje się, że to Ty przed chwilą coś pisałaś o dobrej woli.
Ja trenera dobrze zrozumiałam.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
518. Data: 2009-12-20 22:34:19
Temat: Re: No więc gdzie te Wasze kary i nagrody?XL pisze:
> Dnia Sun, 20 Dec 2009 23:03:48 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> XL pisze:
>>> Dnia Sun, 20 Dec 2009 22:30:25 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>> XL pisze:
>>>>> Dnia Sun, 20 Dec 2009 22:07:14 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>
>>>>>> XL pisze:
>>>>>>> Dnia Sun, 20 Dec 2009 21:41:40 +0100, Chiron napisał(a):
>>>>>>>
>>>>>>>> Jeśli chodzi o Twój kontakt z rodzicami...zakładając nawet, że byli źli jako
>>>>>>>> rodzice- to Ty teraz też nie jesteś dobrą dorosłą córką....ale to Twoja
>>>>>>>> sprawa.
>>>>>>> Dokładnie: "kontakt" to coś, co działa w obie strony.
>>>>>> Sama przyznałaś, że nie miałaś pomimo szacunku dobrego kontaktu ze
>>>>>> swoimi rodzicami.
>>>>> Emocjonalnego dobrego nie mialam - z ojcem. Ze względu na Jego stosunek do
>>>>> kobiet i do mnie jako tej gorszej, bo kobiety, córki-pielęgniarki, przy
>>>>> zerowych wymaganiach wobec syna-króla, niczego więcej.
>>>>> Z matką miałam wybitnie dobry, pomimo że to mój brat był dla niej tym
>>>>> ukochanym syneczkiem. A fizycznie - z obojgiem świetny. Smierć mamy
>>>>> podziałała na mnie skrajnie destruktywnie. Śmierć ojca mniej. Co nie
>>>>> znaczy, że nie był dla mnie bardzo ważny.
>>>> Jednak rozumiesz, że rodzice z założenia nie są święci, pracują na swój
>>>> szacunek i miłość.
>>> Bardzo ich kochałam, choć pracowali mniej na moją miłość, zdecydowanie
>>> mniej, niz ja na miłość moich dzieci.
>>> Wiedzieli, że nie muszą aż tak się starać, znali mnie. A ja się jednak
>>> bardziej staram, choć też nie muszę , bo też znam swoje dzieci. Ale chcę,
>>> aby one wiedziały na pewno, że je kocham. Moi rodzice mi nie okazywali
>>> swojej miłości wprost, a jesli, to dosyc specyficznie czasem, w sposób
>>> dosyć trudny do odczytania dla dziecka/dziewczyny. Dziś oczywiście to
>>> wszystko jest dla mnie proste i jasne, bo sama mam dzieci..
>> Ja zawsze zazdrościłam tż-towi, bo ma tylko mamę, że potrafią sobie
>> okazywać czułość, mówić kocham cię. Mi tego zawsze brakowało. Pewnie
>> dlatego jestem taka dosadna, w moim domu zawsze musiałam walczyć o głos.
>> Pewnie dlatego jestem taka głośna ;)
>
> Okazywania uczuc w sposób jasny i po prostu - nauczylam się w domu MŚK.
> Zaznaczam - okazywania. Nie samych uczuć.
> Na początku mnie to u nich drażniło i krępowało. Uwżałam to za przesadę -
> przecież wiadomo, że się kochamy!
> Ale wsiąkłam w to jak w gąbkę, bo to było piekne, dawało mi spokój i
> poczucie akceptacji. Potem było tak, ze moje zachowanie w domu moich
> rodziców byo przyjmowane ze zdziwieniem. Mamie powiedziałam, że ją kocham,
> dopiero kiedy była już bardzo chora. Powiedzałam je też, że zawsze była dla
> mnie oim skarbem i najwazniejsż osobą.
> O dziwo - nie zdziwiła się już wtedy, że się do niej przytulam i mówię te
> słowa. Jakby zawsze na ne czekała, tylko nie mogła się przełamać, żeby i
> mnie je mówić. Mnie tych słow nie brakowało, bo wiem, ze mnie kochała, ale
> jednak słowa są wazne, oczywiście poparte właściwymi emocjami i
> postępowaniem.
> Ja zdążyłam, a mój brat i ojciec nie.
Czołg czy jak to było.
--
Paulinka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
519. Data: 2009-12-20 22:38:00
Temat: Re: No więc gdzie te Wasze kary i nagrody?Chiron pisze:
> Jednak to matka
> będzie uczyć córkę o podpaskach, kosmetykach, naleśnikach, etc.
Niekoniecznie. Sa rozni ojcowie i rozne matki. To, co piszesz, to zwykle
stereotypy.
I.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
520. Data: 2009-12-20 22:39:48
Temat: Re: No więc gdzie te Wasze kary i nagrody?Dnia Sun, 20 Dec 2009 23:34:19 +0100, Paulinka napisał(a):
> XL pisze:
>> Dnia Sun, 20 Dec 2009 23:03:48 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>>> XL pisze:
>>>> Dnia Sun, 20 Dec 2009 22:30:25 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>
>>>>> XL pisze:
>>>>>> Dnia Sun, 20 Dec 2009 22:07:14 +0100, Paulinka napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> XL pisze:
>>>>>>>> Dnia Sun, 20 Dec 2009 21:41:40 +0100, Chiron napisał(a):
>>>>>>>>
>>>>>>>>> Jeśli chodzi o Twój kontakt z rodzicami...zakładając nawet, że byli źli
jako
>>>>>>>>> rodzice- to Ty teraz też nie jesteś dobrą dorosłą córką....ale to Twoja
>>>>>>>>> sprawa.
>>>>>>>> Dokładnie: "kontakt" to coś, co działa w obie strony.
>>>>>>> Sama przyznałaś, że nie miałaś pomimo szacunku dobrego kontaktu ze
>>>>>>> swoimi rodzicami.
>>>>>> Emocjonalnego dobrego nie mialam - z ojcem. Ze względu na Jego stosunek do
>>>>>> kobiet i do mnie jako tej gorszej, bo kobiety, córki-pielęgniarki, przy
>>>>>> zerowych wymaganiach wobec syna-króla, niczego więcej.
>>>>>> Z matką miałam wybitnie dobry, pomimo że to mój brat był dla niej tym
>>>>>> ukochanym syneczkiem. A fizycznie - z obojgiem świetny. Smierć mamy
>>>>>> podziałała na mnie skrajnie destruktywnie. Śmierć ojca mniej. Co nie
>>>>>> znaczy, że nie był dla mnie bardzo ważny.
>>>>> Jednak rozumiesz, że rodzice z założenia nie są święci, pracują na swój
>>>>> szacunek i miłość.
>>>> Bardzo ich kochałam, choć pracowali mniej na moją miłość, zdecydowanie
>>>> mniej, niz ja na miłość moich dzieci.
>>>> Wiedzieli, że nie muszą aż tak się starać, znali mnie. A ja się jednak
>>>> bardziej staram, choć też nie muszę , bo też znam swoje dzieci. Ale chcę,
>>>> aby one wiedziały na pewno, że je kocham. Moi rodzice mi nie okazywali
>>>> swojej miłości wprost, a jesli, to dosyc specyficznie czasem, w sposób
>>>> dosyć trudny do odczytania dla dziecka/dziewczyny. Dziś oczywiście to
>>>> wszystko jest dla mnie proste i jasne, bo sama mam dzieci..
>>> Ja zawsze zazdrościłam tż-towi, bo ma tylko mamę, że potrafią sobie
>>> okazywać czułość, mówić kocham cię. Mi tego zawsze brakowało. Pewnie
>>> dlatego jestem taka dosadna, w moim domu zawsze musiałam walczyć o głos.
>>> Pewnie dlatego jestem taka głośna ;)
>>
>> Okazywania uczuc w sposób jasny i po prostu - nauczylam się w domu MŚK.
>> Zaznaczam - okazywania. Nie samych uczuć.
>> Na początku mnie to u nich drażniło i krępowało. Uwżałam to za przesadę -
>> przecież wiadomo, że się kochamy!
>> Ale wsiąkłam w to jak w gąbkę, bo to było piekne, dawało mi spokój i
>> poczucie akceptacji. Potem było tak, ze moje zachowanie w domu moich
>> rodziców byo przyjmowane ze zdziwieniem. Mamie powiedziałam, że ją kocham,
>> dopiero kiedy była już bardzo chora. Powiedzałam je też, że zawsze była dla
>> mnie oim skarbem i najwazniejsż osobą.
>> O dziwo - nie zdziwiła się już wtedy, że się do niej przytulam i mówię te
>> słowa. Jakby zawsze na ne czekała, tylko nie mogła się przełamać, żeby i
>> mnie je mówić. Mnie tych słow nie brakowało, bo wiem, ze mnie kochała, ale
>> jednak słowa są wazne, oczywiście poparte właściwymi emocjami i
>> postępowaniem.
>> Ja zdążyłam, a mój brat i ojciec nie.
>
> Czołg czy jak to było.
Hołg :-)
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |