Data: 2004-06-08 06:06:08
Temat: Re: Nowotwór trzustki
Od: "WOJSAL" <w...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Marek Bieniek" <a...@s...re.invalid> napisał w wiadomości
news:dpqxshsvpsts$.dlg@always.coca.cola...
> A przecież przyczyna jest oczywista.
> Każdy producent leku przed wprowadzeniem go na rynek z określonych
> wskazań przeprowadza cały szereg prób klinicznych, ukoronowaniem których
> jest badanie na ludziach, przeprowadzone w sposób o jakim wcześniej
> pisałem. Skoro firma produkujące "elementy" które polecasz nie
> przeprowadziła takiego badania, to albo dlatego, że nie jest nimi
> zainteresowana (czyli nie jest zainteresowana udowodnieniem skuteczności
> swojego produktu z tych wskazań), albo nie ma na to pieniędzy. I tyle.
>
Albo nie ma mozliwosci by takie badania przeprowadzic.
No bo jak mozna przeprowadzic badania kliniczne, skoro
z gory wiadomo, ze to jest nic nie warte? Skoro
zaden dyrektor kliniki na to sie nie zgodzi.
Nie zastanawia Ciebie dlaczego nie przeprowadzono
takich badan? Dlaczego dyrektorzy klinik nie wystapili
z taka inicjatywa? A moze wystapili? Jakie powody
merytoryczne staly by sie tym preparatem jednak nie
zainteresowac?
Niestety ale czesto chore ambicyjki przyslaniaja
zdrowy rozsadek i interes pacjenta.
> Na razie retoryka jaką się posługujesz przypomina tą, którą stosują
> dystrybutorzy cudownych pigułek na otyłość. "Pani Kowalska schudła 35
> kilo w 2 tygodnie! Relacje naocznych świadków! Przełom w medycynie!
> "Aktywne spalacze tłuszczu! Sprawdzone w naszych laboratoriach w
> Szwajcarii!..." I tak dalej...
Owszem masz racje. A mowie tak tylko dlatego, ze ja nie
przeprowadzalem zadnych badan naukowych. Nie mam wiec podstaw do
stawiania tez typu "sprawdzone i potwierdzone naukowo".
Moge zas mowic, ze sprawdzilo sie (lub nie sprawdzilo) w tych
przypadkach, jakie znam. Jesli takich glosow jak moj jest
wiecej, to chyba jest to przeslanka za tym, by dany
preparat zbadac naukowo, w taki sposob jak mowisz.
>
> Nie neguję relacji, które przytoczyłeś, ale statystyczne rzecz biorąc
> nie mają one żadnego znaczenia. A nowoczesna medycyna opiera się miedzy
> innymi na statystyce.
>
Tu sie zagalopowales. Zeby tak stwierdzic nalezaloby
wlasnie najpierw zrobic badania: ilu osobom podano,
ilu pomoglo, ilu nie. Dopiero wtedy mozna mowic tu
o statystyce i wnioskach jakie z plyna z takiego
statystycznego badania.
> > A jestes zwolennikiem stosowania lekow, o ktorych
> > pacjent nie wie, ze maja skutki uboczne a za pare
> > lat zostana wycofane z obiegu?
>
> A niby w jaki sposób mam o tym wiedzieć? Nie jestem jasnowidzem, nie
> wiem, czy jakiś lek zostanie wycofany z obiegu za jakiś czas.
Przeciez to bylo pytanie retoryczne.
Chodzi mi o to, by zdawac sobie sprawe z tego, ze
latwo jest krytykowac innych, a o wiele trudniej
dosztec jest wady czy to u siebie czy w metodach,
ktore sie samemu stosuje.
Chodzi o to bys wiedzial, ze przypisujac jakis
oficjalny lek, nie wiesz jak on zadziala; nie
wiesz czy pomoze czy bardziej zaszkodzi.
Oczywiscie nie chodzi o to, by popadac w skrajnosc
i nie podawac zadnego leku. Chodzi tylko o
pewna doze pokory - lek ktory przypisujesz
nie musi byc lekarstwem. Wtedy tez inaczej
patrzy sie na inne leki, ktore nie spelnily
oczekiwan.
>
> > Czy pacjenci tez to wiedza?
> A nie wiem.
Domagasz sie rzetelnej informacji dla pacjentow o preparatach typu
mikroelementy Podbielskiego a nie wymagasz takiej
informacji o lekach konwencjonalnych?
>
> > Czy informujesz pacjenta o liczbie lekow wycofanych
> > z obiegu oraz przyczynach?
> Nie, bo i po co? Jeśli nie zlecam choremu leku, który jest wycofany (bo
> i nie mogę) to po cholerę mam mu snuć opowieści o tym, że jakieś leki
> wycofano?
Po to zeby pacjent wiedzial ze nie kazdy lek ktory, dopuscil
pan minister, a ktory zapisal pan doktor musi byc
lekarstwem, musi dzialac tak jak to sobie wyobraza
nieswiadomy pacjent - jak lekarz cos zapisze, to na pewno pomoze.
Po to zeby pacjent wiedzial, ze tak jak leki medycyny
wschodniej bywaja zawodne tak i leki konwencjonalne
rowniez bywaja zawodne, a czasami moga wrecz szkodzic.
Po to zebysmy wiedzieli, ze o skutecznosci leku
nie musi decydowac pieczatka ministra.
> A jeśli pacjent jest zainteresowany, to o wycofaniu leku przeczyta w
> prasie codziennej (tak było choćby kilka lat temu przy okazji pewnego
> specyfiku stosowanego w otyłości)
Nie kazdy przeczyta. Z roznych, czasami smutnych, powodow.
>
> > Jestem jak najbardzej za rzetelna informacja o leku.
> > O kazdym leku: i tym bazujacym na idei medycyny
> > wschodu jak i tym wykorzystujacym osiagniecia
> > medycyny zachodniej.
> I w przypadku leków skrócona rzetelna informacja znajduje się w ulotce,
> a informacja pełna dostępna jest na życzenie. Problem w tym, że
> monografie leków to dokumenty o objętości kilkuset stron (efekt
> ogromnych sum przeznaczonych na badania nad lekiem i wielu lat pracy
> wielu ludzi - z reguły anonimowych), których pacjent nie przeczyta, bo
> za długie, a nawet jeśli zechce przeczytać, to często nie zrozumie, bo
> nie ma odpowiedzniego przygotowania.
To oczywiste.
Mialem na mysli informacje strawna dla pacjenta, bez wyksztalcenia
medycznego.
Jak dobrze wiesz w ulotkach reklamowych, w reklamach
- nie znajdziesz informacji o dzialaniu niepozadanym leku
(zajrzyj do aptek, do TV i zwroc uwage na reklamy).
I dotyczy to i preparatow medycyny zachodniej
jak i wschodniej.
Dlatego lekarz jest rowniez od tego by te luke
wypelnic. I dobrze byloby gdyby umial powiedziec
jakie zalety i wady kryja sie w leku konwencjonalnym
a jakie zalety i wady kryja sie w leku medycyny wschodniej.
--
Pozdrawiam
WOJSAL (Wojciech Sałata)
http://www.wojsal.prv.pl
|