Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!nf1.ipartners.pl!ipartners.pl!news.nask.pl!
news.nask.org.pl!news.uni-stuttgart.de!news.belwue.de!news-zh.switch.ch!kanaga.
switch.ch!switch.ch!feeder.news-service.com!feeder.news-service.com!postnews.go
ogle.com!a10g2000vby.googlegroups.com!not-for-mail
From: p?rform?rka <m...@i...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Nowy Rok
Date: Mon, 10 Jan 2011 03:16:02 -0800 (PST)
Organization: http://groups.google.com
Lines: 241
Message-ID: <e...@a...googlegroups.com>
References: <iflia5$j62$1@node1.news.atman.pl>
<1...@j...googlegroups.com>
<ig7pe2$kj7$1@news.dialog.net.pl>
<7...@i...googlegroups.com>
<ig85pq$rpm$1@news.dialog.net.pl><9...@m...googlegroups.com>
<act09y83yir6$.g5qk593752qd$.dlg@40tude.net>
<6...@j...googlegroups.com>
<ig98oq$cma$1@news.dialog.net.pl> <ig9ff0$5lo$1@speranza.aioe.org>
<ig9fr2$6tu$1@news.onet.pl> <igc220$mbr$1@speranza.aioe.org>
<igc66o$clt$1@news.onet.pl> <igc6sv$s2u$1@news.dialog.net.pl>
<igcaoq$rnr$1@news.onet.pl> <igcgk3$14c$1@news.dialog.net.pl>
<igcjir$pb8$1@news.onet.pl>
<f...@g...googlegroups.com>
<igd6q7$qof$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: 83.28.49.128
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=UTF-8
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
X-Trace: posting.google.com 1294658163 22121 127.0.0.1 (10 Jan 2011 11:16:03 GMT)
X-Complaints-To: g...@g...com
NNTP-Posting-Date: Mon, 10 Jan 2011 11:16:03 +0000 (UTC)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: a10g2000vby.googlegroups.com; posting-host=83.28.49.128;
posting-account=bMVizgoAAAC7uHAEX-LQrOAmOKjCQ635
User-Agent: G2/1.0
X-HTTP-UserAgent: Mozilla/5.0 (Windows; U; Windows NT 6.0; pl; rv:1.9.2.13)
Gecko/20101203 Firefox/3.6.13 ( .NET CLR 3.5.30729;
.NET4.0C),gzip(gfe)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:577075
Ukryj nagłówki
On 9 Sty, 21:45, "Chiron" <c...@o...eu> wrote:
> Hmm, nie widze tego w ten sposob: czlowiek pokorny albo niepokorny. W ogóle
> byłbym daleki od oceniania kogos. Bo to stwierdzenie "czlowiek pokorny"
> zawiera jego ocene. Ja napisalem, ze jest we mnie duzo pokory: na tyle duzo,
> zeby moc sie od kazdego uczyc. Jednak nie okreslil bym siebie jako czlowieka
> pokornego (czy tez niepokornego).
> Zeby bylo jasniej: uwazam, ze czlowiek zmienia sie w czasie i przestrzeni.
> Okreslanie kogos jako pokorny czy pyszny czy tez w dowolny sposob- moze byc
> prawdziwe w danym momencie. Uzywanie pejoratywnych okreslen czesto ma tez te
> wade, ze wciska dana osobe w pewne schematy. I w ten sposob np osoba, o
> ktorej Ty sie bedziesz wyrazac jako np "niepokorna" bedzie w stosunku do
> Ciebie (swiadomie lub nie) taka role odgrywac.
Wybacz, że tak długo kazałam ci czekać na moje zdanie, ale w
argumentowaniu, (jak na moje oko w twoim
chrześcijańskoastrologicznobuddystycznym światopoglądzie) stosujesz
jakiś taki rozstrzał jak Pancernik Potiomkin i ciężko
się by się czegoś uchwycić, by myśli pozbierać.
Jest w tym co piszesz sporo prawdy. Rzeczywiście człowiek
pokorny umiei chce się uczyć od innych, ale to tylko część
sukcesu. :))))
Co ponadto.
Według wszelkich słowników j.p pokora to:potulność, posłuszeństwo,
ustępliwość, uległość, uniżoność, zgodność, uważanie drugiego za
lepszego od siebie, świadomość własnej niedoskonałości. No i co? No i
prawiono - ponieważ termin pokora pochodzi od rdzenia [hitrappés] i
niesie za sobą
znaczenie: 'ukorzyć się', 'podeptać się', 'pochylić się prze kimś'.
Jak dla mnie, taka postawa świetnie min. współgra ze słowami Lwa
Tołstoja: Wiedza daje pokorę wielkiemu, dziwi przeciętnego, nadyma
małego. I dlatego, imo w związku z wszystkim powyższym, taki człowiek,
chce i zabiega o dobro innych, potrafi i nie podkreśla swojej
wyższości, nie kieruje zbytniej uwagi na siebie i swoje osiągnięcia,
nie szafuje własnych poglądów jako jedynie słusznych. Ale jeszcze
inaczej. Pokory, nie można traktować jako odrębnego jedynie pożądanego
stanu umysłu, ponieważ sama w sobie jej przewaga nad innymi cechami,
mogłaby paradoksalnie w efekcie 'zakwitnąć pychą'.
Zatem imo, musi współgrać z takimi cechami jak rozsądek, cierpliwość,
łagodność, opanowanie, w przeciwnym razie jedyne co może z człowieka
zrobić to skrajnego ascetę, który mówiąc obrazowo: stoi po szyi w
wodzie i utopijnie chce być suchy lub nawet do tego dąży. Zachodzi
pytanie: Czy zatem człowiek pokorny, to taki, który daje się bić w
pysk jedynie za tz chęć do życia? Czy taki człowiek powinien czuć się
zobligowany wedle definicji dać się zaglanować na śmierć nie dla
jakiegoś sensownego celu czy idei a jedynie po to, żeby oprawca miał
się na kim wyżyć, zmęczyć i tym samym ustanowić pomnik pokornego
męczennika, zamiast kierować się tym by jego przejaw pokory ustanowił
jakiś wzorzec, lekcje poglądową ? To byłoby raczej kompletnie
bezmyślne i nieskuteczne. Imho, człowiek pokorny umie i chce myśleć
perspektywicznie dlatego ceni siebie i ceni drugiego człowieka,
dlatego zastanawia się jak, kiedy i co powiedzieć i jaki oddźwięk jego
słowa czy poczynania będą miały na całokształt danej okoliczności i
otaczających go ludzi. Zdecydowanie, nie chodzi mi o małomówność, ale
taka osoba na pewno zanim coś powie, starannie przemyśli co i jak
powiedzieć ponieważ stale ma w pamięci, ze raz wypowiedzianych słów,
nie da się cofnąć. Z tym wiąże się fakt, ze unika o ile to nie
konieczne oracji, ponieważ zdaje się świadom tego, że ''gdzie
dużo(często trudnych do okiełznania słów) tam i nie zabraknie
przekroczenia jakichś norm obrażających czyjeś uczucia czy
suwerenność. Rzecz jasna różnie to wychodzi, ale starać się można -
wiadomo - nic nam w życiu gorzej nie wychodzi jak ujarzmienie naszego
''gębowego bucefała'. Innymi słowy: Z cała pewnością, człowiek
pokorny nie pozostawia po sobie niesmaku, konsternacji, rozdrażnienia,
zawstydzenia, lub poczucia niższości i bezradności - w innych.
Taki człowiek, ocenia siebie i ludzi bardzo ostrożnie zarówno w
kwestii wad jak i potencjalnych superlatyw, wiedzy jak i braku wiedzy,
dalej-umiejętności jak i braku pewnych umiejętności. Ponadto człowiek
pokorny, nie popada w skrajności w poglądach czy zachowaniu. Na pewno
nie jest jak ta krowa, co to ''zdania nie zmienia choćby nie wiem
co'', podczas gdy okoliczności ewoluują i dostarczają nowych
logicznych faktów i argumentów czy zasad, na podtrzymanie jakiejś
prawdy.
Gdybym miała to przedstawić wzorową postawę człowieka pokornego, to
wyglądała by to tak.
Wyobraź sobie przykładowa sytuację.
Syn znajomego zaczął spotykać się z dziewczyna, której ojciec
zakazał tej znajomości. Przy czym wyraźnie oświadczył, że ma inne
plany co do niej i w związku z powyższym jak jeszcze raz spotka się z
jego córką, to go zamorduje. Owym ostrzeżeniem nie przejął się ani
młody ani co więcej jego ociec, traktując je jako niezbyt poważne
zachowanie. Jednak kiedy syn znów zachodzi do kobiety, jej ojciec
wyjmuje broń i strzela - chłopak ginie na miejscu. Naturalnie zostaje
słusznie skazany na trzydzieści lat wiezienia. Zycie się toczy,
osierocony ojciec próbuje przez te lata jakoś poradzić sobie ze stratą
i przetłumaczyć wewnętrznie bijące się w nim emocje. Kiedy jego życie
po woli zdaje się wracać do jakiejś normy, z wiezienia wychodzi
morderca i splot okoliczności ,,chce", że przychodzi do niego po pracę,
ponieważ po tamtych wydarzeniach, nie dość, ze wszyscy się od niego
odwrócili to jak przystało na wieloletniego skazańca jest zrujnowany i
nie ma nic. Okazuje się przy tym, ze nie rozpoznaje w przyszłym
pracodawcy ojca chłopca, którego zamordował a na pytanie o przeszłość
kryminalną zaczyna szlochać i opowiadać całą historię i to jak bardzo
tego załuje.
Powiada, ze tego feralnego lata, był pod ogromna presją.
Żona zamierzała od niego odejść z innym, harował od świtu do nocy a i
tak zarabiał za mało by zapewnić rodzinie godziwe utrzymanie, matka
umierała na raka a musiał się nia opiekować. To wszystko spowodowało
ze bezmyślnie i nieodpowiedzialnie zaczął sięgać po alkohol i
narkotyki i tego feralnego dnia był właśnie pod ich wpływem. Liczył,
że córka wyjdzie za syna bossa a co za tym idzie, ze on
będzie miał na niego większy wzgląd w interesach. Liczył, ze dzięki
temu ich rodzina się nie rozpadnie, że będzie tak jak dawniej.
I teraz... co zrobi ten człowiek? Fakt, nic nie usprawiedliwia go
w tym co zrobił.
Czy odstrzeli mu własnoręcznie łeb w odwecie?
Czy brał w rozmyślaniu przez lata o tym nieszczęściu pod uwagę
okoliczności, o których teraz wspomina tamten, czy raczej niegasnąca
chęc vendetty zaślepiła go na takie lub jakiekolwiek okoliczności
łagodzące?
Czy morderca nie odebrał już od zycia(pewnej) kary?
Czy znajomy dopuści do siebie argument, ze syna i tak nie da się już
wskrzesić - cokolwiek by mu zrobił?
A czy jeśli go przyjmie, to czy tylko po to by pastwić się na nim
do końca i tak jego marnego żywota, czy będzie w stanie zachować zimny
obiektywizm? I czy wreszcie, jeśli go przyjmie, to wspaniałomyślnie
początkowo się nie przedstawi, czy pozwoli na to, by to
sam winowajca, zreflektowawszy się przyszedł do niego na kolanach z
prośba o wybaczenie i zadecydował, czy sumienia
pozwala mu tam pracować?
Gdyby go przyjął i traktował go godnie...dla mnie...byłby to największy,
idealny, pożądany przejaw pokory.
Natomiast, gdyby się na to nie zdecydował, tez nie miałabym o tym
człowieku złego zdania - miałby do tego prawo, ale my mówimy o
pokorze. Tak to widzę. Fffiu. :))))
ps. chciałam tylko dodać, ze ja oczywiście w świetle w/w nie należę
zbytnio do osób pokornych, ale cel mam jak powyżej.
--
p?rform?rka
|