Data: 2007-10-29 07:42:19
Temat: Re: O cyckach mozna by w kolko Macieju ;) [dluzyzna]
Od: Kruszyzna <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia niedziela, 28 października 2007 20:11 wszystkim się zdawało, że to
Wojski gra jeszcze, a to Jolanta Pers nadaje:
> Spotykając kogoś, kto tego nie
> robi, człowiek odruchowo się dziwi, jak spotykając kogoś, kto nie ma
> wyższego wykształcenia. Nooo, niby wiesz, że tacy ludzie istnieją, ale...
>
To tak jak z serwisem nasza-klasa. Jedna osoba powiedziala mi, ze nie zna
nikogo, kto nie bylby tam zalogowany. Coz, ja nawet nie wlazlam na te
strone :)
Pasuje mi tutaj jeden slogan, ktory czasem slysze w TokFM: "swiat, jaki
jest, kazdy widzi, ale na szczescie kazdy widzi go inaczej". Zobacz, dzieki
takim osobom jak ja swiat ukazal sie z innej strony: nigdy nie wlezli na
Amazon i nie brakuje im piatej klepki (nie mowiac o wyksztalceniu). A zatem
jest barwnie :)
> Jeśli chodzi o odpowiedniki - raz, że dla pewnych rzeczy po prostu nie
> istnieją, np. książka niewydana w Polsce po prostu nie ma fizycznie
> zamiennika (i jestem dziwnie przekonana, że takie rzeczy jak - że
> przypomnę sobie jeden z moich pierwszych zakupów na Amazonie - "Cultures
> of Secrecy: Reinventing Race in
> Bush Kaliai Cargo Cults" - nigdy nie zostaną wydane w PL); podobnie
> trudno byłoby znaleźć zamiennik dla perfum boskiego Serge'a L., dwa, że ja
> jestem za leniwa na szukanie erzatzów, bo szkoda mi czasu na szukanie
> "nie-do-końca-tego-o-co-chodzi", skoro już znalazłam "to-o-co-chodzi".
Niescisle sie wyrazilam. Nie chodzi o szukanie rzeczy "podobnych do", bo
jasne, ze dla wiekszosci tak sie nie da. Chodzilo mi o cos takiego, ze
jesli szukam, dajmy na to, ladnego zapach, to akurat te ladne zapachy,
ktore zapokajaly moje oczekiwania, znajdowalam w Polsce, w sklepach
naziemnych. Ksiazki, ktore akurat mnie interesowaly, byly, tak sie
zdarzylo, w Polskich ksiegarniach. Slowem nie mialam nigdy potrzeby
zdobycia czegos, co byloby w prostszy sposob niedostepne. Nie wykluczam, ze
taka chwila nadejdzie, ale do tej pory tak nie bylo.
>> Moze nie trafilam do tej pory na cos tak wymarzonego, zeby zmusilo mnie
>> to do posiadania karty kredytowej. Jakos zyje i nie uwazam, zeby moje
>> zycie znaczaco na tym tracilo :)
>
> Lucky you.
No pewnie :)
>
> (W sumie to czasem myślę, że łatwiej się żyje ludziom, którzy nie mają
> potrzeb typu "X-Files The Complete Collection".)
Mam nadzieje, ze nie sugerujesz w ten sposob, ze moje potrzeby tudziez
zainteresowania sa przez to ograniczone, cos w rodzaju "dla prostego ludu".
>> Wcale nie uwazam, ze gwarancja jest wieksza niz przy placeniu karta.
>> Twierdze, ze gwarancja jest wieksza niz w przypadku dokonania sprzedawcy
>> przedplaty na konto. Raz sie tak nacielam w sklepie internetowym
>> (drogeria) i raz na Allegro. Od tej pory z takiej opcji nie korzystam.
>> Nawet na Allegro.
>
> A to nie wiem, w sklepach nie używam. Na allegro zawsze płacę przelewem,
> bo kupuję tylko od sprawdzonych sprzedawców.
No wlasnie, a caly watek rozpoczelam, by napisac o zakupach internetowych w
sklepach internetowych z bielizna. Pewnie niezrecznie sie wyrazilam z tym
pobraniem. Chodzilo mi tylko o to, ze doradzam kupujacym niekorzystanie z
opcji przedplaty na konto, bo bywa - a jest mnostwo wypowiedzi
potwierdzajacych te teze - ze sa problemy z solidnoscia internetowych
sklepow bieliznianych. Lepiej jest wiec skorzystac z innej formy platnosci,
zeby nie bylo tak, ze zaplacilismy, a potem sie okazuje, ze trzeba dwa
miesiace czekac na upragniony biustonosz, ktory w koncu przychodzi nie w
tym rozmiarze, jaki sie zamowilo.
> No i to u mnie jest rzeczywiście inaczej, bo karty przyjmuje nawet
> osiedlowy spożywczak, więc przyzwyczaiłam się do nienoszenia pieniędzy.
O, jeszcze mi sie przypomnialo. Kiedy robimy jakies wieksze zakupy, np. w
hipermarkecie, placimy karta. Bankomatowa :) Tez nie zwyklam nosic przy
sobie wiekszej ilosci gotowki. Do sklepiku osiedlowego zabieram tyle, zeby
mi starczylo na niezbedne zakupy typu pieczywo, ser itp.
> TŻ pracuje w domu, więc w 90% przypadków paczkę i tak przejmuje.
No widzisz, a my oboje pracujemy poza domem. Nie bylo szans, zeby listonosz
zastal kogos w domu miedzy 13 a 14.
> Natomiast
> wygrzebywanie kasy z bankomatu, zostawianie mu, obarczanie go wiedzą, co
> ewentualnie przyjdzie i ile za to trzeba zapłacić - nieeeee, zbyt
> skomplikowane.
W takim wypadku to rzeczywiscie zbyt skomplikowane.
> Oczywiście gdyby tak nie było, to życzyłabym sobie
> przesyłki do pracy i tyle.
To tez wyjscie.
> No to w takim układzie dyskusja jest bezprzedmiotowa, bo to oznacza, że Ty
> kupujesz wysyłkowo w ilościach zaniedbywalnych.
Oczywiscie ze tak. Zdarza mi sie to co najwyzej kilka razy do roku. Wtedy
kiedy _naprawde_ nie mozna czegos dostac naziemnie, albo kiedy w jakis
sposob jestem ograniczona (tak jak teraz) i inna forma zakupow odpada.
I tak jest z biustonoszami. Te, ktore sa przez dziewczyny polecane,
najczesciej w sklepach naziemnych nie wystepuja, a jesli juz sa, to nie w
takim rozmiarze, jakiego sie szuka. Tutaj niekiedy zakupow internetowych
nie da sie uniknac. A czasem jest tez tak, ze owszem dany stanik w danym
salonie jest tylko znacznie drozszy niz w internecie.
> Chyba bym ześwirowała musząc czekać na odbiór paczki przez 2 tygodnie. (A
> gdybym była sprzedawcą, który musiałby czekać o 2 tygodnie dłużej na kasę,
> to wciągnęłabym delikwenta robiącego takie numery na czarną listę z
> nagłówkiem "tym państwu za pobraniem nie sprzedajemy".)
Wlasnie dlatego napisalam tez, ze robie zakupy tylko wtedy, kiedy wiem, ze
bede miala czym za to zaplacic. Jeszcze mi sie nie zdarzylo, zebym odebrala
paczke pozniej niz na nastepny dzien. Ja albo maz.
> (Zresztą jak coś
> sprzedaję na allegro, to uznaję wyłącznie przelew na konto.)
Ja tez sprzedaje na Allegro i mam w opcjach przesylke za pobraniem.
Nie kupuje u sprzedawcow, ktorzy maja wylacznie przelew na konto :)
> Natomiast co do logistyki wydatków - miałam na myśli coś takiego, że,
> powiedzmy, chcę zrobić zapasy ulubionego żelu pod prysznic, i mając do
> dyspozycji kasę z tego miesiąca plus kasę z następnej pensji mogę zamówić
> podwójną porcję i zaoszczędzić na kosztach wysyłki. Ale generalnie w ogóle
> mam duszę hurtownika i różności typu bielizna, książki, filmy, kosmetyki,
> zamawiam wysyłkowo stosunkowo rzadko, ale jak już, to już, na czym
> przeważnie oszczędzam, bo koszty wysyłki mam za darmo (nie przypominam
> sobie, kiedy ostatni raz musiałam w jakimś sklepie interenetowym pokryć
> koszty wysyłki), dostaję jakieś zniżki, bonusy, takie tam.
Ja duszy hurtownika nie mam. Rozne rzeczy szybko mi sie nudza, a dotyczy to
zwlaszcza kosmetykow. Chyba zwariowalabym, gdybym miala w domu trzy
identyczne butelki zelu pod prysznic :) Zawsze cos zmieniam. Moze to tez
kwestia podejscia do rzeczy. Sa osoby, ktore maja 7-8 roznych rzeczy pod
prysznic. Ja mam jeden zel, koncze go i dopiero kupuje drugi. Tak juz mam.
Natomiast hurtowo kupujemy rzeczy chemiczno-higieniczne, typu rozne Ajaksy,
Domestosy, proszek do prania czy, po prostu, papier toaletowy. I w tym celu
jedziemy do Makro, czyli hipermarketu dla ludzi z dzialalnoscia
gospodarcza. Tam sa ceny znacznie nizsze niz w zwyklych hipermarketach i
oplaca sie kupic w ilosciach wiekszych cos, w co i tak trzeba bedzie sie
zaopatrzyc. Takie zakupy robimy raz na 4-6 miesiecy. Nie trzeba samemu
prowadzic dzialalnosci, zeby tam sie zaopatrzac. Wystarczy, ze ktos
prowadzacy dzialalnosc pozyczy swoja "wejsciowke".
> No tak, pewnie i do dziś są ludzie, którzy za potrzebą chadzają za
> stodołę. Jak im to pasuje, to super, ale chyba dziwienie się nie jest
> jeszcze zakazane?
Czy gdziekolwiek zasugerowalam, ze jest zakazane? Jestem od tego jak
najdalsza. Zdziwienie lezy u podstaw rozwoju cywilizacji ludzkiej. Bez
niego mieszkalibysmy w jaskiniach do dzisiaj :) Dziwia sie ludzie o
otwartych umyslach i ciekawi swiata. Zdziwienie to skarb :)
Krusz.
--
Kruszyzna
"Primum non stresere..."
gg 2807125
|