Data: 2003-02-27 18:14:36
Temat: Re: O potrzebie kochania samego siebie i o potrzebie niekochania samego siebie [było: Re: Seks z 17...]
Od: "patrycja." <p...@K...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Marek N>
> Hm... Jak plynna jest granica "poradnika"...
> Sądzę, że każdy sam ponosi odpowiedzialność za siebie. Za swoje czyny,
> słowa, myśli.
no niby tak.. ale musimy pamiętać o coraz popularniejszym zjawisku jakim
jest manipulacja.. nie, nie twierdzę że każdy pisarz jest paskudnym
manipulatorem, mówię tylko że ja z takimi się spotkałam /sami
przystojniacy;)/ i na nich się teraz koncentruję
> Uważam, że do niniejszego wątki pasuje fragment z "poradnika" ;-) Ojca de
> Mello:
jego słowa są niewątpliwie bardzo mądre, jednak nie zgadzam się z nimi, wg
nich /chyba że coś źle zrozumiałam, ale szybko mnie o tym poinformujesz:)/
człowiek nie musi brac odowiedzialnośc za "drugą istotę", taka koncepcja
_mi_ się w ogóle nie podoba
poza tym zwróć uwagę na to.. czy tu czasem nie pojawia sie rodzaj
'manipulacji'. autor najpierw mówi że to Twoja sprawa, czy go posłuchasz czy
nie, i nic go to nie obchodzi bo w końcu masz prawo do własnego poglądu na
...
a chwilę póżniej mówi dokładnie tak:
>"Jeśli potraficie uzyskać coś
> dla siebie z tych moich roważań, to bardzo dobrze; jeśli nie, tym gorzej
dla
> was! "
czy coś sugeruje w ten sposób? nie... on _twierdzi_ że ma rację, nie
pozostawia Ci żadnej wątpliwości bo, jak mu nie uwierzysz.. "tym gorzej dla
Ciebie"
być może nie o to mu chodziło, ale chyba zgodzisz się ze mną że znajdzie się
ktoś, kto nie będzie przyglądał się słowom i jego mózg odbierze właśnie taki
sygnał
kierując słowa do ludzi musisz wziąć pod uwagę co do za ludzie.. i jak to
odbiorą.. wkraczasz w och świadomość więc w jakiś sposób bierzesz na siebie
odpowiedzialność za nich.. a jak nie.. to tak jakbyś do muchy strzelał z
działa..
> Być może tak Ty odbierałaś książki <poradniki> czytane przesz Ciebie?
> Ja nie doszedłem do wniosku, na podstawie przeczytanych, przeanalizowanych
z
> dystansem, <poradników>,
o czym to świadczy? na pewno nie o tym że ja jestem jedyną osobą która je
tak zrozumiała, ani tez o tym że Ty jesteś jedyną osobą która tak ich
_nie_zrozumiała. do czego zmierzam? jest wielu wielu ludzi.. i wśród nich
znajdą się tacy jak Ty i tacy jak ja /mam na myśli rozumowanie/. autor
jakiejkolwiek treści musi brać pod uwagę wszystkich potencjalnych odbiorców,
to MZ
>że "że sposobem na 'wszystko' jest bycie pewnym
> siebie...". <Poradniki> pisane są przez ludzi o tak róznych orientacjach,
o
> różnych doświadczeniach np. w pracy z małżenstwami, w terapii
indywidualnych
> osób, że jestem bardzo ostrożny z uogólnieniami.
ja też, naprawdę :)
zacznę od tego że bardzo.. sama nie wiem co :) pisząc "poradniki" miałam na
myśli wszystko co "radzi" w sposób pośredni lub trafiający do
_podświadomości_
a to moje 'wszystko' zostało wywołane tym, że już nie wiem który to temat
kiedy słyszę że 'mam uwierzyć w siebie'
musisz się bardziej zdystansować do moich wypowiedzi. przepraszam że używam
skojarzeń które najwyraźniej nie są klarowne, popracuję nad tym :)
> Dobrze jest wiedzieć, o czym się dyskutuje :-)
ale _ta_ książka była tylko podstawa na której rozbudowałam temat :)
ja nie mówię tylko o niej ale o koncepcji 'akceptowania siebie'
:)
> Może jednak warto rozmawiać o tym, co mówią konkretne pojęcia. To, że
znamy
> osoby, które zdecydowanie inaczej "praktykują" różne definicje, nie
znaczy,
> że mamy się skupiać na tych "przekręceniach".
dlaczego?
człowiek to człowiek? takich 'przekrętów' jest wielu... są tak samo warci
uwagi jak wszyscy inni :)
no nie?
> Nawet, gdy w rozmowach pojawiają się czasowe trudności w komunikowaniu
się,
> to sadzę, iż przy dobrej woli rozmówców, takie dyskusje nieść mogą
korzyści
> dla każego :-)
no ba ;]
> Dlaczego tak zakładasz? Ja dokładam starań, by rozumieć rozmówców :-)
doceniam to, ale niestety /stety?/ rozmówca też musi się postarać żeby
został zrozumiany :)
> Pozostaje mi powtórzyć słowa Ojca de Mello:
> "...Naprawdę, nie moja to sprawa, że śpisz..."
i to kolejny (jestem pewna że nie_celowy) przykład na "narzucanie swojego
zdania"
czytając Twoje słowa.. moja mała biedna główka dostaje sygnał że to TY masz
rację, więc ja się mylę.. więc miłość jest.. wiec zmieniam zdanie.. więc
_była_ pewna manipulacja ;)
na szczęście ja się nie dam mojej główce, wiem co wiem i szukam znaczeń a
nie tylko obrazów :) (mówiłam teraz o treściach jakie przedstawiają nam
autorzy.. tu, o Twoich literkach:)
> > tak więc musisz zrozumieć, że dla kogoś
> > kto nie wierzy w miłość te słowa musiały znaczyć coś innego niż dla
> >Ciebie.
> Muszę? ;-) Hm...
czepialski ;))
> Wiem, że różne słowa znaczą tak różnie dla poszczególnych ludzi. Nie tylko
> te o miłości.
no.. np. ile zamieszania może wywołać niewinne użycie słówka "musisz" :)
> > nie mędrkuj tu ;)
> I to jest argument w dyskusji !!! ;-) ;-)
patrz kilka linijek wyżej.. podpowiem że na "cz********" ;))))
> > miłego rozwoju ;D
> Jak to czytać?
od lewej do prawej :)
> Zastanawiam się, czy gdybym był np. synem Twojej koleżanki, której
> specjalnie nie darzysz sympatią, czy nie byłoby pasujące do takiej
sytuacji,
> Twoje odezwanie się ;-)
oj.. a tego naprawdę nie zrozumiałam :) powaga, możesz wyjaśnić bo to mnie
intryguje...?
> No tak - ale to jest tylko internet, gdzie mamy literki, bez mozliwości
> słuchania intonacji głosu i oglądania mimiki twarzy :-)
to ma też swoje zalety.. ale o tym to już cicho sza.... ;)
|