Data: 2010-05-17 10:41:03
Temat: Re: O zdradach tomy napisano...
Od: "Qrczak" <q...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W Usenecie Piotr <p...@b...pl> tak oto plecie:
>
> darr_d1 pisze:
>> On 17 Maj, 07:49, Piotr <p...@b...pl> wrote:
>>> [...]
>>>
>>> Chyba myli ci się kolego zdrada z jej wydaniem się.
>>> O ile to drugie faktycznie jest nie fajne w skutkach
>>> i w ogóle, to co tak naprawdę mógłbyś zarzucić kulturalnej
>>> i dyskretnej zdradzie?
>>
>> Nie myli. ;-)
>>
>> Pomijając fakt, że niektórzy ślubowali, przysięgali, etc. gdyż nie o
>> to tu teraz chodzi, to po kiego grzyba miałbym (ja, Ty, każdy)
>> zdradzać kogoś z kim jest mi dobrze? Przy założeniu, że obaj parnerzy
>> mają podobne upodobania, podobny temperament, nie istnieją pomiędzy
>> nimi sytuacje, że ją "boli głowa", a "on już nie może". Skoro oboje
>> tak samo się starają względem siebie (nie tylko w łóżku), każde z nich
>> chce wnieść coś pozytywnego do życia partnera, to dlaczego mielby się
>> oszukiwać nawzajem? Czy nawet w razie jakiejś chwilowej niedyspozycji,
>> choroby, czegoś tam jeszcze - istnieje też coś takiego, jak lojalność
>> partnerska.
>
> Wiesz, z tego co słyszałem, jak się kobiecie nałoży obrączkę na palec
> to już ma gdzieś starania o siebie i o swój powab.
> Nie słyszałem jeszcze, żeby po ślubie facetowi popęd opadł,
> a wiesz jak można wyleczyć nimfomankę? Poślubić ją.
> Zresztą widzę po żonach moich kumpli, jak śliczne blondynki
> zmieniły się w rude lub sztynki i w dodatku figura zgubiła się
> gdzieś na dobre. Brrr...
Masz rację, Piotruś, nie idź tą drogą. Nie żeń się.
Qra
|