« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-12-08 10:37:57
Temat: [OT]Czy da się wychować kulinarnie męża?No własnie. Mieszkamy już 4 lata i myślałam, że coś się zmieni w kwestii
kulinarnej u mojego męża ale niestety jest tak samo jak było.Ja gotuje
dobrze.Jedzenie jest urozmaicone, robie wszystko sama- pyzy, pierogi itp.,
wszystko jest właściwie doprawione.Nie wydziwiam- króluje tradycyjna kuchnia
polska, troche włoskiej, francuskiej i węgierskiej. Wszystko palce lizać.
Ostatnio były pyzy drożdżowe, mięsko w sosie i kapusta z grzybami a mąż
stwierdził , że to takie sobie. Dwoje się i troje a on ciagle niezadowolony. Je
ale nie chwali, nie zajada się, marudzi. Chwali tylko jak sa schabowe,
golonki,kurczak pieczony, pizza, zapiekanka, kiełbasa gotowana lub smażona plus
jajecznica. No i to by jadł dosłownie ciągle.Ciągle!! Zresztą nie dziwie sią bo
wyniósł to z domu. Matka nigdy nie nauczyła sie gotowac i piec. Wołowine robi
twardą jak kamień, większość rzeczy kupuje gotowych. Robi jedynie pieczonego
kurczaka - obrzydliwego zresztą, żeberka w sosie i sałatke jarzynową.Nawet jak
sa święta to robi pieczonego kurczaka.Ciągle jedzą tam to samo.Nigdy nie zrobiła
potrawki z kurczaka, dobrego gulaszu,jakiś zrazików, dobrych mielonych, kaczki,
modrej kapusty, pyz, pierogów itp. Dobrze, ze ja lubie dobrze zjeść i gotuje i
pieke bardziej dla siebie niż dla niego, bo inaczej bym sie chyba załamała.
Tylko, ze ja ciągle mam nadzieje, ze tego mojego męża rozsmakuje. Jak myślicie -
da sie go zmienić czy jednak marne moje nadzieje?
pozdrawiam
bebekot
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2005-12-08 10:59:39
Temat: Re: [OT]Czy da się wychować kulinarnie męża?
"bebekot" <b...@v...pl> schrieb im Newsbeitrag
news:1ab2.00000013.43980d04@newsgate.onet.pl...
> Jak myślicie -
> da sie go zmienić czy jednak marne moje nadzieje?
>
> pozdrawiam
> bebekot
>
No wiesz, zastosuj odruch Pawlowa. Tylko go do pradu nie podlaczaj, ale
podawaj jedzonko w ladnej bieliznie. Pare razy i jedzonko bedzie mu sie
kojarzyc z przyjemnoscia.
Andy
:)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2005-12-08 11:13:25
Temat: Re: [OT]Czy da się wychować kulinarnie męża?>
> "bebekot" <b...@v...pl> schrieb im Newsbeitrag
> news:1ab2.00000013.43980d04@newsgate.onet.pl...
> > Jak myślicie -
> > da sie go zmienić czy jednak marne moje nadzieje?
> >
> > pozdrawiam
> > bebekot
> >
> No wiesz, zastosuj odruch Pawlowa. Tylko go do pradu nie podlaczaj, ale
> podawaj jedzonko w ladnej bieliznie. Pare razy i jedzonko bedzie mu sie
> kojarzyc z przyjemnoscia.
>
> Andy
>
> :)
>
O kurcze. Na to nie wpadłam. Tylko gdzieś starsze dziecko musze upchnąć, żeby
nie widziało no i najpierw urodzić, bo jestem w 30tyg. ciąży aktualnie. Ale jak
wróce do formy to wypróbuje. Tylko boje się, ze zamiast zjeśc w pierwszej
kolejności to najpierw rzuci sie na mnie i nic z tego jedzenia znowu nie bedzie.
bebekot
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2005-12-08 11:27:36
Temat: Re: [OT]Czy da się wychować kulinarnie męża?Dnia Thu, 08 Dec 2005 11:37:57 +0100, bebekot <b...@v...pl>
napisał:
> No własnie. Mieszkamy już 4 lata i myślałam, że coś się zmieni w kwestii
> kulinarnej u mojego męża ale niestety jest tak samo jak było.
[.....]
> Tylko, ze ja ciągle mam nadzieje, ze tego mojego męża rozsmakuje. Jak
> myślicie -
> da sie go zmienić czy jednak marne moje nadzieje?
To tak trwa mniej wiecej do dziesięciu lat po ślubie,
wiem z własnego doświadczenia, jak z maminej kuchni przestawiałem się
na kuchnię żony. Jest jeszcze coś...może nie kuchnia ,
tylko kucharka mu nie odpowiada?
Od ukochanejkobiety to i truciznę z ręki można jeść.
Może problem nie w tym CO,tylko w tym KTO gotuje...
Pozdrawiam,
G
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2005-12-08 11:37:30
Temat: Re: [OT]Czy da się wychować kulinarnie męża?Golo wyklikał(a):
> To tak trwa mniej wiecej do dziesięciu lat po ślubie,
> wiem z własnego doświadczenia, jak z maminej kuchni przestawiałem się
> na kuchnię żony. Jest jeszcze coś...może nie kuchnia ,
> tylko kucharka mu nie odpowiada?
Czas przystosowania kubków smakowych może trwać krócej lub dłużej.
W naszym przypadku mąż zaczął doceniać moją kuchnię po ok 5 latach.
Teraz to nawet kartoflankę zje a kiedyś tylko rosołek czysty w szklance -
teściowa z podziwu nie może wyjść :-p
> Od ukochanejkobiety to i truciznę z ręki można jeść.
> Może problem nie w tym CO,tylko w tym KTO gotuje...
Taaaaaa - ja wiem, że mamusina kuchnia jest naj..., ale do czasu ;-)
--
Pozdrawiam *gdaMa* (Magda)
Marek (27.02.2000) i Majka (22.04.2005)
adres nadawczy to spampułapka - odbieram z mmmki(małpa)wp(kropka)pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2005-12-08 11:38:38
Temat: Re: [OT]Czy da się wychować kulinarnie męża?On 8 Dec 2005 11:37:57 +0100, "bebekot" <b...@v...pl>
wrote:
>No w?asnie. Mieszkamy ju? 4 lata i my?la?am, ?e co? si? zmieni w kwestii
>kulinarnej u mojego m??a ale niestety jest tak samo jak by?o.Ja gotuje
>dobrze.Jedzenie jest urozmaicone, robie wszystko sama- pyzy, pierogi itp.,
>wszystko jest w?a?ciwie doprawione.Nie wydziwiam- króluje tradycyjna kuchnia
>polska, troche w?oskiej, francuskiej i w?gierskiej. Wszystko palce liza?.
>Ostatnio by?y pyzy dro?d?owe, mi?sko w sosie i kapusta z grzybami a m??
>stwierdzi? , ?e to takie sobie. Dwoje si? i troje a on ciagle niezadowolony. Je
>ale nie chwali, nie zajada si?, marudzi. Chwali tylko jak sa schabowe,
>golonki,kurczak pieczony, pizza, zapiekanka, kie?basa gotowana lub sma?ona plus
>jajecznica. No i to by jad? dos?ownie ci?gle.Ci?gle!! Zreszt? nie dziwie si? bo
>wyniós? to z domu. Matka nigdy nie nauczy?a sie gotowac i piec. Wo?owine robi
>tward? jak kamie?, wi?kszo?? rzeczy kupuje gotowych. Robi jedynie pieczonego
>kurczaka - obrzydliwego zreszt?, ?eberka w sosie i sa?atke jarzynow?.Nawet jak
>sa ?wi?ta to robi pieczonego kurczaka.Ci?gle jedz? tam to samo.Nigdy nie zrobi?a
>potrawki z kurczaka, dobrego gulaszu,jaki? zrazików, dobrych mielonych, kaczki,
>modrej kapusty, pyz, pierogów itp. Dobrze, ze ja lubie dobrze zje?? i gotuje i
>pieke bardziej dla siebie ni? dla niego, bo inaczej bym sie chyba za?ama?a.
>Tylko, ze ja ci?gle mam nadzieje, ze tego mojego m??a rozsmakuje. Jak my?licie -
>da sie go zmieni? czy jednak marne moje nadzieje?
>
>pozdrawiam
>bebekot
Da sie. Roznymi metodami, ale da sie. I czas to zabiera...poza
tym, jak mi ktos wydziwial, to sie obarzalam. Wyjatkiem sa
dzieci...ale z drugiej strony, jak ktos nie lubi grzybow na
przyklad i sie go przymusza to nienawidizi ich jeszcze bardziej.
Moje dzieci wydziwialy, ale to maja wybaczone -> skomplikowane :)
Dzieci moje wielu rzeczy po prostu nie chcialo jesc i tyle.
POzwalam na to, bo ja ludzi z zasady rozpuszczam...teraz jedno
gotuje sobie i drugiej osobie vege (ba! on nawet chleb od zera
zrobi i swietne sosy/sa;sy do makaronu, je wszystkie jarzyny, a
dawniej to tylko ...kukurydza i czasem marchew....)
Ale jak poce sie w kuchni nad saganami, staram sie i potem albo
komentarzy albo "takie sobie" to bym jednak wrzasnela i tupnela
nozka....w Twoim wypadku moze nie tupanienozka ale racjonalne
wytlumaczenie slubnemu....
ale, tak prawde mowiac, jak go rozpuscilas do niekomentowania od
4 lat to bedzie pod gorke...
inna metoda to zostawic go w kuchni (moze zamknac na
klucz?)/wyjechac zostawiajac mu rozne rzeczy w kuchni, z ktorych
nalezy skonstruowac posilek....moze podrzuc ksiazki kucharskie z
napisami "proste", "z obrazkami"...a moze on po porstu je, zeby
zyc i juz
Pierz, co ma slubnego, co chwali nawet gnioty rozne, bo mi nie
chce przykrosci zrobic :)
K.T. - starannie opakowana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2005-12-08 11:39:04
Temat: Re: [OT]Czy da się wychować kulinarnie męża?Dnia Thu, 08 Dec 2005 12:13:25 +0100, bebekot <b...@v...pl>
napisał:
> Ale jak
> wróce do formy to wypróbuje. Tylko boje się, ze zamiast zjeśc w pierwszej
> kolejności to najpierw rzuci sie na mnie i nic z tego jedzenia znowu nie
> bedzie.
Zaoszczędzisz na gotowaniu:))))
G
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2005-12-08 11:41:44
Temat: Re: [OT]Czy da się wychować kulinarnie męża?Użytkownik "bebekot" <b...@v...pl> napisał w wiadomości
news:1ab2.00000013.43980d04@newsgate.onet.pl...
> No własnie. Mieszkamy już 4 lata i myślałam, że coś się zmieni w kwestii
> kulinarnej u mojego męża ale niestety jest tak samo jak było.Dwoje się i
> troje a on ciagle niezadowolony. Je
> ale nie chwali, nie zajada się, marudzi. Chwali tylko jak sa schabowe,
> golonki,kurczak pieczony, pizza, zapiekanka, kiełbasa gotowana lub smażona
> plus
> jajecznica. No i to by jadł dosłownie ciągle.Ciągle!! Zresztą nie dziwie
> sią bo
> wyniósł to z domu. Matka nigdy nie nauczyła sie gotowac i piec.
Wiesz co, moj facet tez tak ma. To co mamine to najlepsze i zeby bylo
zupelnie niejadalne to i tak to bedzie rarytas. Matka mojego TZ kompletnie
nie umie gotowac a i tak wszystko co zrobi jest przez niego uwazane za
najpyszniejsze i zachwalane pod niebiosa. Tego co ja zrobie nigdy nie
pochwali... A juz jak zrobie cos co kiedys jadl u swojej matki to na pytanie
jak smakuje zawsze mi odpowie ze jego matka robi lepsze. Wiem ze to przykre,
ale tez uwazam ze to kwestia nie samej kuchni a kucharki. Ja wiem ze zawsze
bede na ktoryms tam miejscu za jego matka i wiesz co? Przestalam sie juz
nawet starac. Robie byle co i byle jak zeby sie tylko zapchal. Przynajmniej
nie jest mi przykro... Na dluzej w kuchni zatrzymuje sie tylko dla swojej
rodziny i dla gosci, bo wiem ze oni potrafia docenic moje wysilki. A jak
facetowi nie odpowiada to niech sie wynosi do mamuni...
Pozdrawiam,
znieczulona juz kompletnie Magda...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2005-12-08 11:42:55
Temat: Re: [OT]Czy da się wychować kulinarnie męża?bebekot napisał(a):
> No własnie. Mieszkamy już 4 lata i myślałam, że coś się zmieni w kwestii
> kulinarnej u mojego męża ale niestety jest tak samo jak było.Ja gotuje
> dobrze.
Dobrze to pojecie wzgledne. Twoj maz ma prawo miec o tym inne zdanie.
> Jedzenie jest urozmaicone, robie wszystko sama- pyzy, pierogi itp.,
Moze nie lubi? Moj tak ma - nie lubi wlasnie macznych - pyz, piergow,
nalesnikow, wiec robie je tylko wtedy, gdy sama mam jesc. Poza tym
obiady to kompromis - nie upieram sie na sile przy swoich ,,smakach'',
ale tez nie do konca wszytsko jest pod gust mezowski.
> Dwoje się i troje a on ciagle niezadowolony. Je
> ale nie chwali, nie zajada się, marudzi. Chwali tylko jak sa schabowe,
> golonki,kurczak pieczony, pizza, zapiekanka, kiełbasa gotowana lub smażona plus
> jajecznica.
No widzisz. Jesli chcesz miec zadowolonego meza gotuj to, co lubi. Jesli
chcesz gotowac to, na co ty sie upierasz, trudno, zje (ciesz sie, ze
je;) ), ale na pochwaly nie licz.
> Robi jedynie pieczonego
> kurczaka - obrzydliwego zresztą, żeberka w sosie i sałatke jarzynową.Nawet jak
> sa święta to robi pieczonego kurczaka.
Pewnie jej to smakuje. I z tego, co wiem, nie ma zakazu przyrzadzania
drobiu na swieta.
>Nigdy nie zrobiła
> potrawki z kurczaka, dobrego gulaszu,jakiś zrazików, dobrych mielonych, kaczki,
> modrej kapusty, pyz, pierogów itp.
A niby dlaczego miala to robic? Moja mama tez pewnie w zyciu nie zrobila
kaczki, a tesciowa nie umie robic pierogow. I naprawde o niczym to nie
swiadczy, poza tym gotuja calkiem niezle.
> Tylko, ze ja ciągle mam nadzieje, ze tego mojego męża rozsmakuje. Jak myślicie -
> da sie go zmienić czy jednak marne moje nadzieje?
A wlasciwie dlaczego chcesz go zmieniac? Nie pomyslalas, zeby zmienic
sie sama? Albo ustalic jakis kompromis?
th
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2005-12-08 11:59:57
Temat: Re: [OT]Czy da się wychować kulinarnie męża?bebekot napisał(a):
> No własnie. Mieszkamy już 4 lata i myślałam, że coś się zmieni w kwestii
> kulinarnej u mojego męża ale niestety jest tak samo jak było.Ja gotuje
> dobrze.Jedzenie jest urozmaicone, robie wszystko sama- pyzy, pierogi itp.,
> wszystko jest właściwie doprawione.Nie wydziwiam- króluje tradycyjna kuchnia
> polska, troche włoskiej, francuskiej i węgierskiej. Wszystko palce lizać.
Smak jest subiektywną opinią. Dla Ciebie to palce lizać, a dla niego -
kurczak pieczony mamusi, choć dla Ciebie niejadalny.
> Tylko, ze ja ciągle mam nadzieje, ze tego mojego męża rozsmakuje. Jak myślicie -
> da sie go zmienić czy jednak marne moje nadzieje?
Na Twoim miejscu bym te nadzieje porzuciła.
--
Ania, która ma męża schabożernego i już się z tym pogodziła.
"Early to rise, early to bed, makes a man healthy, wealthy and dead"
http://www.aniared.blog.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |