Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Ostateczne pozegnania

Grupy

Szukaj w grupach

 

Ostateczne pozegnania

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-11-24 22:14:25

Temat: Ostateczne pozegnania
Od: Joanna <c...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie,

Jak sobie poradzic z ostatecznoscia, z koncem malego kociego istnienia?
Jak spojrzec kotu w oczy i odwiezc go tam skad juz nie wroci?
Czy zrobilibyscie to sami, czy poprosilibyscie innych?
Tak bardzo boli kazda godzina... jeszcze kilka dni, moze tydzien. Wydluzam
pozegnanie, ale to nie staje sie w zaden sposob latwiejsze.

Jeszcze jest. Patrzy, mruczy...
Chcialabym, zeby sam odszedl, ale to trwa zbyt dlugo...
nie umiem mu patrzec w oczy...
przepraszam
Jo.
:(((

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-11-24 23:31:28

Temat: Re: Ostateczne pozegnania
Od: "EvaTMKGSM" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Joanna" :

> Jeszcze jest. Patrzy, mruczy...
> Chcialabym, zeby sam odszedl, ale to trwa zbyt dlugo...
> nie umiem mu patrzec w oczy...
> przepraszam
> Jo.
> :(((

Dopiero teraz to czytam, Joasiu..
Po wysłaniu listu do Ciebie w tamtym wątku..
Jeśli chcesz, możesz go tu upublicznić.
Eva


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-24 23:52:41

Temat: Re: Ostateczne pozegnania
Od: "Piotr Wolowik" <p...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


="Joanna" <c...@p...onet.pl> wrote in message
news:B825E861.21273%chironia@poczta.onet.pl...
=> Witajcie,
=>
=> Jak sobie poradzic z ostatecznoscia, z koncem malego kociego istnienia?
=> Jak spojrzec kotu w oczy i odwiezc go tam skad juz nie wroci?
=> Czy zrobilibyscie to sami, czy poprosilibyscie innych?
=> Tak bardzo boli kazda godzina... jeszcze kilka dni, moze tydzien.
Wydluzam
=> pozegnanie, ale to nie staje sie w zaden sposob latwiejsze.
=>


to taka z jednych z madrzejszych (wg mnie) osob kiedys napisala i moze
troche ma wspolnego z topiciem a moze nie....jakkolwiek warto przeczytac


O zabijaniu psa

Nie pamietam, czy to nalezalo do treningu SS, czy innej nazistowskiej
organizacji... Zolnierz dostawal psa, szczeniaka, którego wychowywal,
tresowal, z którym sie zaprzyjaznial... zas na koncu musial go
zastrzelic.

Wszyscy, którzy to slysza, oburzaja sie o ten nieludzki pomysl. Ale
bede bluLnierca, i powiem, ze w tym byl sens. Moge tylko miec
zastrzezenie do pozbawienia zycia zywej istoty. Wybór psa wynikal
zapewne z tego, ze oni nie przywiązaliby sie tak silnie do kwiatka
hodowanego od nasionka... Ile razy, gdy wlozylismy w coswiele pracy,
emocji, marzen, ego, nie potrafilismy sie od tego oderwac wtedy, gdy
lepiej byloby dla nas juz to opuscic? Wielkie i szkodliwe zniewolenie.
Uznalismy cosza nasze, za czesc nas. Bylo nam szkoda tego nie z
milosci do tego, ale z wlasnego egoizmu, z niemoznosci oderwania sie
od tego, co z siebie - jak sie nam wydaje - dalismy. Moze to dotyczyc
związku, pracy, czegokolwiek...

Co robisz dobrze? Kazdy ma jakieszdolnosci w jakiejsdziedzinie
sztuki, albo przynajmniej sklania sie wewnetrznie do którejes z nich.
Namaluj obraz, napisz opowiadanie, wyhaftuj cos,zrób rzezbe, zrób
piekne naczynie z gliny, cokolwiek, do czego czujesz zapal, cokolwiek,
z tego, w czym kiedykolwiek skrycie marzyles, aby byc mistrzem. Daj
sobie czas na te prace. Niech trwa miesiac, dwa, trzy. Gdy dzielo
bedzie gotowe, zniszczysz je, ale poswiec mu maksimum czasu, energii i
serca. Gdy bedziesz pracowac z takim nastawieniem, i pamietajac, ze
ono i tak zostanie zniszczone, mozliwe, ze wyjdzie ci cos bliskiego
doskonalosci, cos, czego bys sie po sobie nie spodziewal. I wtedy
zapragniesz to ocalic, a cwiczenie powtórzyc na czym innym. To próba,
i przejdL ja. Zniszcz fizycznie swoje dzielo. Gdy to cwiczenie jest
robione pod kierunkiem nauczyciela, niektórzy proszą o mozliwosc nie
niszczenia tak, jakby prosili o zycie swojego dziecka. Mówią, ze
podarują komus, ze porzuca na ulicy, w lesie - pytaja: "gdzie w tym
bede ja, skoro nikt nie bedzie wiedzial, ze to moje?". Ale slyszą, ze
problem lezy w ich dumie z powolania tego do istnienia, bez wzgledu na
to, kto sie dowie i kto bedzie podziwial, i to musi zostac zniszczone,
przez nich samych. Przez praktykowanie tego cwiczenia swiat stracil
sporo naprawde ciekawych rzeczy, moze nie wybitnych dziel, ale rzeczy,
obok których wiele osób nie przeszloby obojetnie. Tak, jak kiedys
zostalo zabitych wiele psów.

Duma stwarzania jest wieksza i grozniejsza od dumy z posiadania. Ta
druga jest przynajmniej realnie przemijająca, i latwo te przemijalnosc
dostrzec. Gdy raz cos stworzymy, nic nie zmieni juz faktu, ze byl w
tym nasz udzial. NASZ. Atak na to uznamy za atak na nas. Dobrze jest
umiec przerwac te nic. Pamietajmy, ze to my tworzymy wlasne demony, i
my tworzymy zle dla nas sytuacje. Potem nie umiemy ich zniszczyc,
odejsc od nich, bo gdzies w podswiadomosci tkwi przekonanie: z tym sie
wiąze tak wiele MOICH emocji, MOICH cierpien, MOJEGO czasu, to jest
czesc MNIE.

Oszczedzaj zywe istoty, ale... przejdz choc raz przez to zabijanie
psa. I zadbaj o to, aby przywiązanie do psa bylo dostatecznie silne.
To jest doswiadczenie, które tworzy czlowieka zdolnego do wszystkiego,
równiez do wszystkiego, co dobre.

(C) 1999 Szams ad-Din




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-25 00:10:57

Temat: Re: Ostateczne pozegnania
Od: "Wilczek" <w...@i...com> szukaj wiadomości tego autora

> Jak sobie poradzic z ostatecznoscia, z koncem malego kociego istnienia?
> Jak spojrzec kotu w oczy i odwiezc go tam skad juz nie wroci?
> Czy zrobilibyscie to sami, czy poprosilibyscie innych?
> Tak bardzo boli kazda godzina... jeszcze kilka dni, moze tydzien. Wydluzam
> pozegnanie, ale to nie staje sie w zaden sposob latwiejsze.

Przezywalem to w zeszlym roku, tez przed gwiazdka.
Czekalem tak dlugo jak sie dalo, w koncu pies przestal chodzic...
trzeba bylo podjac ta decyzje ale bolalo bardzo... nigdy bym nie przypuszczal,
ze az tak...

> Jeszcze jest. Patrzy, mruczy...
> Chcialabym, zeby sam odszedl, ale to trwa zbyt dlugo...
> nie umiem mu patrzec w oczy...

Chcialem sam pojechac, czulem ze jestem mu to winien, ze mi ufa
i nie moge o zawiesc. Zdanie sie na kogos innego sprawiloby mu bol.
I mnie - za moj egoizm wynikajacy z tego ze sam sie boje.
Najgorszy moment kiedy jest juz po... ja wiem ze to koniec a on
jeszcze nie... patrze w jego oczy i widze ze powoli sie zamykaja...
Ostatni uscisk i placz. Prawdziwy, szczery. Jeszcze z kwadrans
siedzialem w samochodzie zanim bylem w stanie ruszyc i jechac
bez celu.

Wydaje sie, ze to "tylko pies" ale to "az przyjaciel, zywa, czyjaca istota,
ktora przez lata towarzyszy codziennym sprawom, radosciom i smutkom...

> przepraszam

Musisz to zrobic sama, jesli wiesz ze to juz konieczne.

> Jo.
> :(((

--
-=Pozdrowionka=-

Wilczek
w...@w...pl <|> http://www.wr.pl
ICQ: 4017758 <|> GG: 75722


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-25 00:10:57

Temat: Re: Ostateczne pozegnania
Od: "Wilczek" <w...@i...com> szukaj wiadomości tego autora

> Jak sobie poradzic z ostatecznoscia, z koncem malego kociego istnienia?
> Jak spojrzec kotu w oczy i odwiezc go tam skad juz nie wroci?
> Czy zrobilibyscie to sami, czy poprosilibyscie innych?
> Tak bardzo boli kazda godzina... jeszcze kilka dni, moze tydzien. Wydluzam
> pozegnanie, ale to nie staje sie w zaden sposob latwiejsze.

Przezywalem to w zeszlym roku, tez przed gwiazdka.
Czekalem tak dlugo jak sie dalo, w koncu pies przestal chodzic...
trzeba bylo podjac ta decyzje ale bolalo bardzo... nigdy bym nie przypuszczal,
ze az tak...

> Jeszcze jest. Patrzy, mruczy...
> Chcialabym, zeby sam odszedl, ale to trwa zbyt dlugo...
> nie umiem mu patrzec w oczy...

Chcialem sam pojechac, czulem ze jestem mu to winien, ze mi ufa
i nie moge o zawiesc. Zdanie sie na kogos innego sprawiloby mu bol.
I mnie - za moj egoizm wynikajacy z tego ze sam sie boje.
Najgorszy moment kiedy jest juz po... ja wiem ze to koniec a on
jeszcze nie... patrze w jego oczy i widze ze powoli sie zamykaja...
Ostatni uscisk i placz. Prawdziwy, szczery. Jeszcze z kwadrans
siedzialem w samochodzie zanim bylem w stanie ruszyc i jechac
bez celu.

Wydaje sie, ze to "tylko pies" ale to "az przyjaciel, zywa, czyjaca istota,
ktora przez lata towarzyszy codziennym sprawom, radosciom i smutkom...

> przepraszam

Musisz to zrobic sama, jesli wiesz ze to juz konieczne.

> Jo.
> :(((

--
-=Pozdrowionka=-

Wilczek
w...@w...pl <|> http://www.wr.pl
ICQ: 4017758 <|> GG: 75722


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-25 00:12:16

Temat: Re: Ostateczne pozegnania
Od: "poranna mgla" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Uzytkownik "Joanna"

> Jak sobie poradzic z ostatecznoscia, z koncem malego kociego istnienia?
> Jak spojrzec kotu w oczy i odwiezc go tam skad juz nie wroci?
> Czy zrobilibyscie to sami, czy poprosilibyscie innych?
> Tak bardzo boli kazda godzina... jeszcze kilka dni, moze tydzien. Wydluzam
> pozegnanie, ale to nie staje sie w zaden sposob latwiejsze.

Witaj Joanno,
Mam 16-letnia terrierke, niewidzaca, nieslyszaca, ledwo poruszajaca sie z
powodu zwyrodnien stawow. Dziasiaj wieczorem podeszla do mnie i jak nigdy,
stojac polozyla lepek na mojej stopie. Schylilam sie i ja poglaskalam.
Miekko polozyla sie u moich stop. Pierwsza mysla jaka mi przyszla do glowy
bylo, ze przyszla sie pozegnac. Zeganalam sie z nia juz w czasie wakacji,
kiedy bylam pewna, ze nie wylize sie z wypadku jaki miala. Wylizala sie.
Dzisiaj wlaczylam dziecku bajke, a z nia usiadlam na fotelu, wtulila sie we
mnie jak dziecko, a ja ja glaskalam, glaskalam, glaskalam....
Kiedys bylam wielka zwolenniczka eutanazji, plotlam cos o prawie kazdego
czlowieka do godnej smierci. Niedawno na innej grupie rozmawialam z
czlowiekiem, ktory z racji swoich zainteresowan i doswiadczen byl w stanie
mi wytlumaczyc czym jest smierc w nieswiadomosci tej waznej chwili i jej
konsekswencje. Nie ma znaczenia czy jestes osoba wierzaca, czy nie, ale z
pewnoscia spotkalas sie ze slowami 'od naglej i niespodziewanej smierci
uchowaj nas panie'. Zwierze to nie czlowiek, nie ma takiej swiadomosci, ale
kiedy nachodza mnie czasami takie mysli, jak Ciebie, bo nachodza,
przypominaja mi sie slowa, ktore gdzies kiedys przeczytalam, ze zwierzeta
cierpia z godnoscia, a kiedy przychodzi ich czas udaja sie w odosobnione
miejsce i odchodza w milczeniu. Bardzo chcialabym, aby tak bylo w naszym
przypadku i nie jest mi obcy bol serca i zamglone oczy na widok cierpiacego
zwierzaka. Moze mi jest latwiej, bo nie widze zaslonietych futrem oczu.....

--
pozdrawiam cieplo
poranna mgla


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-25 01:05:12

Temat: Re: Ostateczne pozegnania
Od: "PEPE" <p...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Joanna <c...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:B825E861.21273%c...@p...onet.pl...
> Witajcie,
>
> Jak sobie poradzic z ostatecznoscia, z koncem malego kociego istnienia?

uprzedzam, ze mam za soba konce i kocie, i psie, i krolicze, i mysie.....
to moze obrazoburcze co powiem, ale czy podobnie przejmujemy sie losem
rybki. ktora zdechla w akwarium?
chyba nie, bo do rybki nikt sie nie tuli, nie glaszcze, w oczy nie patrzy...
a czy jej zwierzece zycie gorsze?
pp

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-25 02:16:36

Temat: Re: Ostateczne pozegnania
Od: "Eryk" <e...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


Uzytkownik "Joanna" <c...@p...onet.pl> napisal w wiadomosci
news:B825E861.21273%chironia@poczta.onet.pl...
> Witajcie,
>
> Jak sobie poradzic z ostatecznoscia, z koncem malego kociego istnienia?
> Jak spojrzec kotu w oczy i odwiezc go tam skad juz nie wroci?
> Czy zrobilibyscie to sami, czy poprosilibyscie innych?
> Tak bardzo boli kazda godzina... jeszcze kilka dni, moze tydzien. Wydluzam
> pozegnanie, ale to nie staje sie w zaden sposob latwiejsze.
>
> Jeszcze jest. Patrzy, mruczy...
> Chcialabym, zeby sam odszedl, ale to trwa zbyt dlugo...
> nie umiem mu patrzec w oczy...
> przepraszam
> Jo.
> :(((

Joasiu... znasz mnie... wiesz, ze jestem "koci Tata"... Ania powiedziala mi
dzis na zajeciach... Ja to przeszedlem... walczylem o Niego do konca... ale
czuje, ze powinienem Mu pomóc... zawiezc Go Tam i z Nim zostac...do konca.
Jestem z Toba, Eryk


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-25 11:16:28

Temat: Re: Ostateczne pozegnania
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


PEPE w news:9tpg26$q37$1@skipper.rmf.pl...
(...)
> do rybki nikt sie nie tuli, nie glaszcze, w oczy nie patrzy...
> a czy jej zwierzece zycie gorsze?
> pp

Czyli mamy pełna skalę... od kwiatka w doniczce - ot, takiego drobiażdżku,
poprzez rybkę, chomika, kota, psa .... do człowieka...
Znam opowieści jak to dzieci w piaskownicy trenują własną znieczulicę
dręcząc dżdżownice... albo żaby...
Ale pamiętam własny szok, gdy jako mniej niż dziesięciolatek, bawiąc się
dziecięcym łukiem i strzałami, celując, ale nie wierząc, że trafię - trafiłem
w łepek kury... z daleka całe szczęście.
Kura przysiadła zamroczona, a ja już płonąłem pod czupryną z przerażenia -
nie dlatego, że właściciel kury mnie stłucze, ale dlatego, ze mogłem ją
pozbawić życia...
Po kilku chwilach kura wstała i z wielkim krzykiem i lekko łukiem pobiegła dalej
-- a mnie na całe życie pozostał.... oprócz tego żywego dziś jeszcze obrazu,
szacunek do życia we wszelkich postaciach. Dzisiaj mój poziom 'ochrony'
rozpoczyna się tuż poza muchami i komarami. Gdy znajdę przypadkowego
pająka uwięzionego w wannie - biorę szklankę... skłaniam go by wszedł do niej,
a potem wynoszę za okna lub na korytarze... Pająki są szczególnie pożyteczne.

Domyślam się, że to pewnie dziwactwo...
Pomyśleć, jak wcześnie kształtuje się ludzka wrażliwość. I od czego zależy...

Jak widzisz Jo - sporo jest M wrażliwych. Szkoda, że nie tylko o to chodzi ;).
Trzymaj się!


serdeczności
All
~~~~~~~~~

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-11-25 13:59:34

Temat: Re: Ostateczne pozegnania
Od: <g...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> ="Joanna" <c...@p...onet.pl> wrote in message
> news:B825E861.21273%chironia@poczta.onet.pl...
> => Witajcie,
> =>
> => Jak sobie poradzic z ostatecznoscia, z koncem malego kociego istnienia?
> => Jak spojrzec kotu w oczy i odwiezc go tam skad juz nie wroci?
> => Czy zrobilibyscie to sami, czy poprosilibyscie innych?
> => Tak bardzo boli kazda godzina... jeszcze kilka dni, moze tydzien.
> Wydluzam
> => pozegnanie, ale to nie staje sie w zaden sposob latwiejsze.
> =>
>
>
> to taka z jednych z madrzejszych (wg mnie) osob kiedys napisala i moze
> troche ma wspolnego z topiciem a moze nie....jakkolwiek warto przeczytac
>
>
> O zabijaniu psa
>
> Nie pamietam, czy to nalezalo do treningu SS, czy innej nazistowskiej
> organizacji... Zolnierz dostawal psa, szczeniaka, którego wychowywal,
> tresowal, z którym sie zaprzyjaznial... zas na koncu musial go
> zastrzelic.
>
> Wszyscy, którzy to slysza, oburzaja sie o ten nieludzki pomysl. Ale
> bede bluLnierca, i powiem, ze w tym byl sens. Moge tylko miec
> zastrzezenie do pozbawienia zycia zywej istoty. Wybór psa wynikal
> zapewne z tego, ze oni nie przywiązaliby sie tak silnie do kwiatka
> hodowanego od nasionka... Ile razy, gdy wlozylismy w coswiele pracy,
> emocji, marzen, ego, nie potrafilismy sie od tego oderwac wtedy, gdy
> lepiej byloby dla nas juz to opuscic? Wielkie i szkodliwe zniewolenie.
> Uznalismy cosza nasze, za czesc nas. Bylo nam szkoda tego nie z
> milosci do tego, ale z wlasnego egoizmu, z niemoznosci oderwania sie
> od tego, co z siebie - jak sie nam wydaje - dalismy. Moze to dotyczyc
> związku, pracy, czegokolwiek...
>
> Co robisz dobrze? Kazdy ma jakieszdolnosci w jakiejsdziedzinie
> sztuki, albo przynajmniej sklania sie wewnetrznie do którejes z nich.
> Namaluj obraz, napisz opowiadanie, wyhaftuj cos,zrób rzezbe, zrób
> piekne naczynie z gliny, cokolwiek, do czego czujesz zapal, cokolwiek,
> z tego, w czym kiedykolwiek skrycie marzyles, aby byc mistrzem. Daj
> sobie czas na te prace. Niech trwa miesiac, dwa, trzy. Gdy dzielo
> bedzie gotowe, zniszczysz je, ale poswiec mu maksimum czasu, energii i
> serca. Gdy bedziesz pracowac z takim nastawieniem, i pamietajac, ze
> ono i tak zostanie zniszczone, mozliwe, ze wyjdzie ci cos bliskiego
> doskonalosci, cos, czego bys sie po sobie nie spodziewal. I wtedy
> zapragniesz to ocalic, a cwiczenie powtórzyc na czym innym. To próba,
> i przejdL ja. Zniszcz fizycznie swoje dzielo. Gdy to cwiczenie jest
> robione pod kierunkiem nauczyciela, niektórzy proszą o mozliwosc nie
> niszczenia tak, jakby prosili o zycie swojego dziecka. Mówią, ze
> podarują komus, ze porzuca na ulicy, w lesie - pytaja: "gdzie w tym
> bede ja, skoro nikt nie bedzie wiedzial, ze to moje?". Ale slyszą, ze
> problem lezy w ich dumie z powolania tego do istnienia, bez wzgledu na
> to, kto sie dowie i kto bedzie podziwial, i to musi zostac zniszczone,
> przez nich samych. Przez praktykowanie tego cwiczenia swiat stracil
> sporo naprawde ciekawych rzeczy, moze nie wybitnych dziel, ale rzeczy,
> obok których wiele osób nie przeszloby obojetnie. Tak, jak kiedys
> zostalo zabitych wiele psów.
>
> Duma stwarzania jest wieksza i grozniejsza od dumy z posiadania. Ta
> druga jest przynajmniej realnie przemijająca, i latwo te przemijalnosc
> dostrzec. Gdy raz cos stworzymy, nic nie zmieni juz faktu, ze byl w
> tym nasz udzial. NASZ. Atak na to uznamy za atak na nas. Dobrze jest
> umiec przerwac te nic. Pamietajmy, ze to my tworzymy wlasne demony, i
> my tworzymy zle dla nas sytuacje. Potem nie umiemy ich zniszczyc,
> odejsc od nich, bo gdzies w podswiadomosci tkwi przekonanie: z tym sie
> wiąze tak wiele MOICH emocji, MOICH cierpien, MOJEGO czasu, to jest
> czesc MNIE.
>
> Oszczedzaj zywe istoty, ale... przejdz choc raz przez to zabijanie
> psa. I zadbaj o to, aby przywiązanie do psa bylo dostatecznie silne.
> To jest doswiadczenie, które tworzy czlowieka zdolnego do wszystkiego,
> równiez do wszystkiego, co dobre.
>
> (C) 1999 Szams ad-Din
>
To co napisałeś(aś) jest bardzo niebezpieczne. To najwyższe stadium egoizmu.
Powtarzanie takiego ćwiczenia, nawet na przedmiotach, prowadzi do neutralizacji
własnego cierpienia, a od tego krok do odczłowieczenia. Kiedy się nie umie
cierpieć, nie umie się też kochać, a człowieczeństwo oparte jest na miłości.
Grażyna

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 10 ... 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

mania testowania
konkluzja
Dorrit EEG
Nowa grupa - alt.pl.psychologia.milos c - polecam :-))))
Spotkanie w Wawce.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »