Data: 2002-11-21 19:44:45
Temat: Re: OT (ZUS)
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chciałbym na zupełnym marginesie dyskusji sprecyzować moje
zdanie w kwestii, którą kiedyś "potrąciliśmy" w innym miejscu.
"... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> napisał obok:
> W trójce była audycja Kuby S. z pytaniem wiodącym "czy
> zlikwidować zus". Oprócz rozsądnych i głębszych wypowiedzi,
> dominowała tendencja typu - "jak to możliwe, żebyśmy płacili
> na tych staruchów"...
Dawno temu napisałem coś takiego (w sprawie zasiłków dla
bezrobotnych):
"W tej chwili mamy w Polsce właśnie taką sytuację - powszechnego,
z tym, że przymusowego ubezpieczenia. Pracujący płacą część
zarobionych pieniędzy na umowne składki, z których wypłacane
są zasiłki. Osobiście jestem za pełną wolnością i pełną odpowie-
dzialnością za swoje decyzje. W tej chwili mam cholerny
przymus - nawet nie mogę wybrać innego ubezpieczyciela czy
wynegocjować lepszych warunków wypłat zasiłków."
Dalej fragment dyskusji:
"Amnesiac" w news:rlbvrusffcs1ju9jodqv8ic7d8eonltkng@4ax.com...
/.../
> Społeczność może oczywiście
> w podobny sposób "umywać ręce" od wielu różnych kwestii. Pozostaje
> pytanie, czy wówczas społeczeństwo będzie miało jeszcze jakiekolwiek
> atrybuty wspólnoty. Czy nie zamieni się w zbiorowisko prywatnych osób,
> między którymi relacje będą stawać się coraz bardziej problematyczne.
A do tego trzeba dodać dziurę pokoleniową, gdzie przecież już istniejących
zasiłkowiczów wszelkiej maści (w tym emerytów zasłużonych) trzeba
obsłużyć finansowo z aktualnych składek, których, gdyby nie było
przymusu nikt by przecież nie płacił.
Nie płacąc na utrzymanie poprzedniego pokolenia, zrywa się nawet te
pozory więzi społecznych jakie jeszcze istnieją. System redystrybucji
międzypokoleniowej, mimo niechęci płatników, wiąże wszystkich
w jedną całość i skłania do myślenia globalnego - ma jednak swoje
pozytywy.
> Pozdro,
> --
> Amnesiac
S."
Odniosłem wrażenie, że zostałem źle zrozumiany, więc dopiszę kilka zdań.
Można wyobrazić sobie dwa skrajne modele ubezpieczeń społecznych
Pierwszy - na emerytury składają się wyłącznie aktualnie pracujący, na
bieżąco finansując zobowiązania emerytalne państwa. Drugi - każdy sam
zbiera pieniądze na swoją emeryturę, przez całe swoje zawodowe życie.
W czasach jaśnie nam panującego socjalizmu w pełni realizowano pierwszy
model ubezpieczeń, zresztą w wielu krajach do dziś w dużej części tak to
funkcjonuje. Obecnie w Polsce przebudowujemy system w kierunku
drugiego modelu - nie wiem, czy dojdzie do skrajnej jego postaci.
Moim zdaniem drugi model ma kilka bardzo istotnych zalet:
- jest niewrażliwy na przemiany demograficzne zachodzące na przestrzeni
dziesięcioleci. Gdyby zachować pełną "redystrybucję międzypokoleniową",
należałoby w Polsce w najbliższych latach albo coraz bardziej zwiększać
składkę na ZUS, albo coraz bardziej obniżać wypłacane emerytury.
Niestety, społeczeństwo się starzeje - i rady na to nie ma...
- jest odporny na bezrobocie (w pierwszym modelu przy bezrobociu
sięgającym 20% pozostali pracujący musieliby o 25% zwiększyć składki
emerytalne, pomijając konieczność wypłacania zasiłków dla bezrobotnych,
lub w podobnej proporcji należałoby obniżyć emerytury);
- żaden "gówniarz" nie miałby prawa powiedzieć, że opłaca emeryturę
"staruchom"; każdy "staruch" miałby natomiast pełne prawo powiedzieć:
to są moje pieniądze i wara wam, "gówniarzom", od nich.
Długo by dyskutować nad najlepszą realizacją systemu emerytalnego (jeden
zakład czy wiele funduszy, ścisła kontrola państwa czy pełna dowolność
w wyborze ubezpieczyciela, dopuszczalny udział inwestycji w akcje,
obligacje krajowe czy zagraniczne, instytucje nadzoru, banki - gwaranci,
itd., itp.). Oczywisty i olbrzymi jest natomiast problem w sytuacji przebudowy
modelu z pełnej redystrybucji na pełną samowystarczalność ubezpieczonego.
Napisałem w którymś momencie o "pełnej wolności" i "pełnej
odpowiedzialności". Proszę to potraktować przede wszystkim jako postulat,
którego poważne potraktowanie mogłoby doprowadzić do wdrożenia
racjonalnych i odpowiedzialnych zachowań w społeczeństwach. Jak
wiele innych postulatów, ten zapewne również jest dyskusyjny.
Natomiast w żadnym wypadku nie popieram radykalnego i natychmiastowego
wprowadzenia tego postulatu w czyn w zakresie reformy naszego
kochanego ZUS-u! Pełna dowolność każdego człowieka w dysponowaniu
składką być może doprowadziłaby do kompletnego załamania się systemu
emerytalnego (chociaż słyszałem opinie osób pracujących, że ZUS jest
niepotrzebny - po co jego pieniądze mają wędrować tak okrężną drogą,
w dodatku oskubywane są przez wiele instytucji i stado urzędników, lepiej
gdyby wprost utrzymywał swoich rodziców - emerytów). Tutaj popieram
przymus - choćby przez najbliższe 30 - 40 lat, aż do ustabilizowania się
systemu w postaci tego drugiego modelu.
Dodam na koniec, że mam dużo wątpliwości, czy po 89 roku w sprawie
reformy systemu emerytalnego zrobiono wszystko, co należało i co
było możliwe. Podstawowy mój zarzut dotyczy prywatyzacji. Według mnie
wszystkie pieniądze otrzymywane ze sprzedaży przedsiębiorstw i nierucho-
mości należących do skarbu państwa należało przeznaczyć na budowę
nowego funduszu emerytalnego. Ale tak się nie stało. W dodatku dużo
krwi popsuł (i nadal psuje) zapis o rozdawnictwie części akcji załogom
dotychczas pracującym w prywatyzowanych firmach. Im kto wyżej i
dłużej siedział, tym więcej dostał. Niektórzy przez to twierdzą, że dawni
nomenklaturowi "kolesie" dostali najwięcej. Jeśli nawet nie jest to prawda,
to i tak jeden dostał 200 zł, inny 15 000 zł, a większość (choćby
nauczyciele czy lekarze, którzy do końca świata będą czekali na
"prywatyzację" ich branż) mogli polizać cukierki przez szybę.
I ten "drobiazg" więcej mógł się przyczynić do rozbijania solidaryzmu
społecznego niż hipotetyczna delegacja uprawnień państwa na niższe
szczeble organizacji czy instytucje pozarządowe.
Tyle moich wyjaśnień.
Pozdrawiam.
--
Sławek
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|