Data: 2005-08-15 14:07:49
Temat: Re: OT postrzeganie niepełnosprawno?ci
Od: Maciej Bogucki <n...@B...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Scalamanca napisał:
[...]
> Chyba nie zauważyłeś, że wręcz przeciwnie. :) To znaczy nie
> odeszliśmy od tematu, bo z Adamem rozmawiamy właśnie o
> spotkaniach ON - tak, w miejscu publicznym, w samym centrum
> Warszawy się te spotkania odbywają, pośród stolików, przy których
> siedzą ludzie sprawni. Nie wywołujemy sensacji, kelnerzy są mili,
> jak dla wszystkich klientów.
A pro pos kelnerów. Wiem, że był to incydent jednostkowy ale korci mnie
opowiedzieć go Wam. Będąc z koleżanką z roku w kawiarni w moim mjeście
poprośiliśmy o rachunek. Po zapłacie podczas wstawania, zachwiałem się i
stłukłem szklankę. Mimo niepełnosprawności jest to u mnie zdarzenie
odosobnione, dlatego nie nawykłem do zwracania baczniejszej uwagi na
naczynia przy wstawaniu. Wyjąłem portfel aby pokryć szkody a ty
koleżanka dostała w rękę zmiotkę, wiadro, smatę.... Ja cały chodziłem z
nerwów :/
[...]
> Czy inni ludzie patrzą na ON jak na idootów? Owszem, kiedy się
> idiotycznie zachowujemy. I tyle.
Nie do końca zgadzam się z tym. Zależy to w dużej mierze też od
'wizualnego stopnia niepełnosprawności' i jest to wprost proporcjonalne
;). Wózki czy kule nie są dla wielu oznaką inności ale nieskoordynowane
ruchy, wada wymowy, brak możliwości zapanowania nad grymasem twarzy już
tak. Jestem wstanie przytoczyć szereg prykładów, nie tylko z własnego
życia i wcale nie w marginalnych sytuacjach, traktowania nas nie zgodnie
z ogólnymi zwyczajami i oczekiwaniami. Jak potraktować panią psycholog
mającą pacjęta maturzystę skierowanego przez dyrektora liceum celem
wystawienia pisemka do ministerstwa o indywidualne egzaminy maturalny i
wstępny. Pani psycholog zaczyna badanie na poziomie 10-cio latka
spokojnie acz podniesionym tonem aby po 2-ch godzinach dojść do
normalnego tonu i pełnych, rozbudowanych zdań. Co zrobić gdy jadąc
autobusem a mając porażenie mózgowe widać twarze wlepione w szybę i
rzadnego chętnego na ustąpienia miejsca a na widok eleganckiego
starszego pana noszącego laseczkę raczej do ozdoby pojawia się
uprzejmość? Takie przykłady można mnożyć i nie zależą one od
wykształcenia ani wieku czy miejsca. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że w
wielu wypadkach sami się kreujemy na większe kaleki niż jesteśmy. Jest
to prawda bezsporna. Nie jest to jednak domena tylk ON. ON mają ku temu
większe możliwości.
Skłonny jestem na zaproponowanie Wam nazwy 'kalectwo mentalne'. Myślę,
że kalectwo mentalne w dużej mierze wynosimy z domu i środowiska w
którym żyjemy. Każdy z nas ma inny próg stosunku negatywnych i
pozytywnych doświadczeń po którym 'kalectwo mentalne' się zmienia. Inny
bagaż doświadczeń, inne potrzeby a stąd wynika takie a nie inne
'kalectwo mentalne'.
Bizon w kilku słowach opisał zmiany w swoim poruszaniu się od wózka do
laski i roweru. To na pewno są problemy i chylę przed nim czoła.
Podziwiam ludzi którzy po trwałej utracie zdrowia otrząsnęli się. Są
jednak osoby które sytuacje z omijania przeszkód mogą opowiadać jak
'czarny humor' i co zrobić jeśli zaczyna brakować czasu na prostą drogę
której nie trzeba omijać?
Co do wizerunku ON w mediach, może innym razem.
Bye ;)
|