Data: 2010-04-23 18:10:33
Temat: Re: Ocenzurowano - Tylko dla homo...
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Piotr wrote:
> W dniu 2010-04-23 19:12, vonBraun pisze:
>
>> Druch wrote:
>>
>>> "Druch" <e...@n...com> wrote in message
>>> news:hqsimc$37m$1@news.dialog.net.pl...
>>>
>>>> Dziwi mnie ten brak wpływy poniewaz dotychczas psychologia
>>>> pokazawala jak bardzo wazne sa dla rozwoju dziecka
>>>> postacie jak ojciec i matka.
>>>> Teraz mowi sie o tym, ze rodzina z tata-i-tata a wiec bez matki
>>>> (albo mama-mama czyli bez ojca) nie ma prawie zadnego wplywu.
>>>
>>>
>>>
>>> Jeszce kilka dni temu rozmawialem o powyzszym z psychologiem.
>>> Czy ta nowa koncepcja z braku wplywu,
>>> nie wynika z myslenia zyczeniowego, i z politycznej poprawnosci?
>>>
>>> Druch
>>>
>> Wyniki badań naukowych nie biorą się z politycznej poprawności.
>> Polityczna poprawność może wpłynąć jedynie na podejmowane tematy
>> badawcze (np. badania mające jako zmienną niezależną "rasę ludzką"
>> były marginalizowane na pewnych uczelniach). Sądzę, że jeśli szukasz
>> na siłę argumentów przeciw,to cofnij się do mojego wcześniejszego
>> postu, gdzie podałem jak na tacy. (1) Badania są tylko w ramach jednej
>> kultury (USA i Zachód - z ich społeczeństwem z "zanikającym ojcem"),
>> 2)Tylko do okresu dojrzewania.
>> Problem w tym, że niewiele jeszcze wiadomo.
>> pozdrawiam
>> vonBraun
>
>
> No cóż, przez ponad rok pracowałem w pewnej specjalistycznej jednostce
> badawczej
> i z moich obserwacji wynika, że zleceniodawca (inwestor) badań ma bardzo
> duży wpływ na ich wynik, nawet przy zachowaniu rzetelności tej jednostki,
> ponieważ są metody, które jeśli wynik ma się nie różnić zbytnio od normy,
> to dobierając stosowne kryteria bez trudu wykażą jego poprawność.
> Czasem nawet zlecenie konkretnie dotyczyło wykazania, że obiekt A ma
> cechę B
> i za to było płacone, nawet z hojną premią za 'terminowość' ;-)
> Piotrek
Dlatego powszechną praktyką jest powtarzanie badań, zwłaszcza
takich,które wydają się sprzeczne z teorią. Rzeczywistości nie da się
oszukać.
Widywałem już niejednokrotnie "odkrycia", które były przykładem
"chciejstwa" - sam uczestniczyłem niedawno w pracy,która
pogrzebała pomysł zaburzeń funkcji poznawczych w pewnym schorzeniu,
pokazując, na większej grupie niż dotąd, dlaczego wcześniejsze prace
wykazywały że "coś jest". Powody były takie jak piszesz - koledzy przed
nami błędnie interpretowali wyniki (być może nawet naciągali).
Drugi problem to finansowanie prac - raczej nikt nie brałby poważnie
publikacji w tym temacie, gdyby finansowało to np.:
"INTERNATIONAL LESBIAN, GAY, BISEXUAL, TRANS AND INTERSEX ASSOCIATION";-)
Piszę tu o badaniach finansowanych przez instytucje naukowe,z
pieniędzy podatników, publikowane w recenzowanych czasopismach.
Czy sytuacje, które opisujesz miały miejsce w jednostce mającej status
uczelni wyższej i dodatkowo finansowane były z pieniędzy podatników?
Czy rezultatem była publikacja w recenzowanym czasopiśmie obecnym na
Liście Filadelfijskiej? Podejrzewam, że nie. A jeśli nawet tak, to
żywot takich "odkryć" jest krótki, a wiarygodność autorów raczej nie
jest do odzyskania po czymś takim.
pozdrawiam
vonBraun
|