Data: 2010-04-23 19:14:23
Temat: Re: Ocenzurowano - Tylko dla homo...
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Piotr pisze:
> W dniu 2010-04-23 21:05, Paulinka pisze:
>> Piotr pisze:
>>> W dniu 2010-04-23 20:52, Paulinka pisze:
>>>> vonBraun pisze:
>>>>> Piotr wrote:
>>>>>
>>>>>> W dniu 2010-04-23 20:10, vonBraun pisze:
>>>>>>
>>>>>>> Piotr wrote:
>>>>>>>
>>>>>>>> W dniu 2010-04-23 19:12, vonBraun pisze:
>>>>>>>>
>>>>>>>>> Druch wrote:
>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> "Druch" <e...@n...com> wrote in message
>>>>>>>>>> news:hqsimc$37m$1@news.dialog.net.pl...
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>> Dziwi mnie ten brak wpływy poniewaz dotychczas psychologia
>>>>>>>>>>> pokazawala jak bardzo wazne sa dla rozwoju dziecka
>>>>>>>>>>> postacie jak ojciec i matka.
>>>>>>>>>>> Teraz mowi sie o tym, ze rodzina z tata-i-tata a wiec bez matki
>>>>>>>>>>> (albo mama-mama czyli bez ojca) nie ma prawie zadnego wplywu.
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Jeszce kilka dni temu rozmawialem o powyzszym z psychologiem.
>>>>>>>>>> Czy ta nowa koncepcja z braku wplywu,
>>>>>>>>>> nie wynika z myslenia zyczeniowego, i z politycznej poprawnosci?
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> Druch
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Wyniki badań naukowych nie biorą się z politycznej poprawności.
>>>>>>>>> Polityczna poprawność może wpłynąć jedynie na podejmowane
>>>>>>>>> tematy badawcze (np. badania mające jako zmienną niezależną
>>>>>>>>> "rasę ludzką"
>>>>>>>>> były marginalizowane na pewnych uczelniach). Sądzę, że jeśli
>>>>>>>>> szukasz na siłę argumentów przeciw,to cofnij się do mojego
>>>>>>>>> wcześniejszego postu, gdzie podałem jak na tacy. (1) Badania są
>>>>>>>>> tylko w ramach jednej kultury (USA i Zachód - z ich
>>>>>>>>> społeczeństwem z "zanikającym ojcem"), 2)Tylko do okresu
>>>>>>>>> dojrzewania.
>>>>>>>>> Problem w tym, że niewiele jeszcze wiadomo.
>>>>>>>>> pozdrawiam
>>>>>>>>> vonBraun
>>>>>>>>
>>>>>>>>
>>>>>>>>
>>>>>>>> No cóż, przez ponad rok pracowałem w pewnej specjalistycznej
>>>>>>>> jednostce badawczej
>>>>>>>> i z moich obserwacji wynika, że zleceniodawca (inwestor) badań
>>>>>>>> ma bardzo
>>>>>>>> duży wpływ na ich wynik, nawet przy zachowaniu rzetelności tej
>>>>>>>> jednostki,
>>>>>>>> ponieważ są metody, które jeśli wynik ma się nie różnić zbytnio
>>>>>>>> od normy,
>>>>>>>> to dobierając stosowne kryteria bez trudu wykażą jego poprawność.
>>>>>>>> Czasem nawet zlecenie konkretnie dotyczyło wykazania, że obiekt
>>>>>>>> A ma cechę B
>>>>>>>> i za to było płacone, nawet z hojną premią za 'terminowość' ;-)
>>>>>>>> Piotrek
>>>>>>>
>>>>>>> Dlatego powszechną praktyką jest powtarzanie badań, zwłaszcza
>>>>>>> takich,które wydają się sprzeczne z teorią. Rzeczywistości nie
>>>>>>> da się oszukać.
>>>>>>> Widywałem już niejednokrotnie "odkrycia", które były przykładem
>>>>>>> "chciejstwa" - sam uczestniczyłem niedawno w pracy,która
>>>>>>> pogrzebała pomysł zaburzeń funkcji poznawczych w pewnym
>>>>>>> schorzeniu, pokazując, na większej grupie niż dotąd, dlaczego
>>>>>>> wcześniejsze prace wykazywały że "coś jest". Powody były takie
>>>>>>> jak piszesz - koledzy przed nami błędnie interpretowali wyniki
>>>>>>> (być może nawet naciągali).
>>>>>>>
>>>>>>> Drugi problem to finansowanie prac - raczej nikt nie brałby
>>>>>>> poważnie publikacji w tym temacie, gdyby finansowało to np.:
>>>>>>> "INTERNATIONAL LESBIAN, GAY, BISEXUAL, TRANS AND INTERSEX
>>>>>>> ASSOCIATION";-)
>>>>>>> Piszę tu o badaniach finansowanych przez instytucje naukowe,z
>>>>>>> pieniędzy podatników, publikowane w recenzowanych czasopismach.
>>>>>>>
>>>>>>> Czy sytuacje, które opisujesz miały miejsce w jednostce mającej
>>>>>>> status uczelni wyższej i dodatkowo finansowane były z pieniędzy
>>>>>>> podatników?
>>>>>>> Czy rezultatem była publikacja w recenzowanym czasopiśmie obecnym
>>>>>>> na Liście Filadelfijskiej? Podejrzewam, że nie. A jeśli nawet
>>>>>>> tak, to żywot takich "odkryć" jest krótki, a wiarygodność autorów
>>>>>>> raczej nie jest do odzyskania po czymś takim.
>>>>>>>
>>>>>>> pozdrawiam
>>>>>>> vonBraun
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> Widzę, że chcesz koniecznie wierzyć w to co piszesz.
>>>>>> Otóż dowolna organizacja może założyć dowolną firmę lub być
>>>>>> cichym udziałowcem i zlecić tak badania, że chyba tylko jakaś
>>>>>> rządowa służba wywiadowcza dojdzie co skąd i jak.
>>>>>> A metod uzyskania rzetelnie oczekiwanych wyników jest mnóstwo,
>>>>>> od najprostszych, ocen zintegrowanych w oparciu o dobór
>>>>>> odpowiednich kryteriów
>>>>>> poprzez przekazanie zleceniodawcy wszystkich wyników badań
>>>>>> i opracowaniu analizy wybranych przez niego,
>>>>>> aż po naprawdę przemyślne, nie naruszające w żadnym wypadku
>>>>>> dobrego imienia i rzetelności jednostki badawczej.
>>>>>> Ja pracowałem w jednostce przy uczelni wyższej, a zlecenia były różne
>>>>>> jednak największe (nawet wielomilionowe) od spółek skarbu państwa
>>>>>> i urzędów państwowych.
>>>>>> Przy tych najbardziej kosztownych byli oczywiście obecni
>>>>>> recenzenci z zachodnich
>>>>>> prestiżowych uczelni i jednostek badawczych, a nawet stanowiły potem
>>>>>> materiał do prac naukowych, oczywiście surowy materiał,
>>>>>> zawierający komplet wyników
>>>>>> i obiektywnych kryteriów, jednak lojalność wobec zleceniodawcy
>>>>>> była zachowywana.
>>>>>> Po dziś dzień moja firma chętnie korzysta z usług tej jednostki, a
>>>>>> także
>>>>>> rekomendujemy ją firmom współpracującym z nami i wyniki tej jednostki
>>>>>> prawdopodobnie z uwagi na lojalność zawodową są raczej nie do
>>>>>> podważenia w kraju przez inne jednostki.
>>>>>> Piotrek
>>>>>>
>>>>> Czy opisany przez ciebie proceder zabezpiecza sfałszowane wyniki
>>>>> przed powtórzeniem badań przez inny zespół badawczy? Powtórzeniem
>>>>> na większej grupie z zachowaniem właściwych norm metodologicznych?
>>>>
>>>> Ostatnio miałam okazję zobaczyć, jak działa jeden z wiodących
>>>> ośrodków badawczych w Polsce i jak się modyfikuje metody dla potrzeb
>>>> klientów.
>>>> Tutaj chodziło o płotkę, czyli stworzenia narzędzi w ramach Programu
>>>> Innowacyjna Gospodarka, ale sam sposób i działanie mocno dyskusyjne.
>>>
>>> Ostatnio byłem na konferencji, którą kończył wykład pewnego profesora
>>> z naszego prestiżowego (na Europę) instytutu.
>>> Odczyt dotyczył certyfikacji.
>>> Na koniec odczytu profesor wyświetlił planszę ze swoim numerem telefonu
>>> i powiedział wprost do ponad 100 ludzi na sali,
>>> że jak ktoś miałby problem z certyfikacją to proszę dzwonić.
>>> Wstępny koszt to 50 tys i czas oczekiwania do miesiąca.
>>> Myślałem że z krzesła spadnę, ale na sali nie zrobiło to wrażenia,
>>> choć jak zauważyłem, chyba wszyscy zanotowali ten numer.
>>> Niestety ja też.
>>
>> A certyfikowanie to już zupełnie inna bajka. Nowy, nieodkryty obszar
>> dla przedsiębiorców. Certyfikować można teraz wszystko.
>> Zawsze znajdziesz jeleni, którzy się zarżną za kolejny nic nie
>> znaczący certyfikat, z kolejnego nic nie znaczącego kursu.
>
> No nie, tu chodziło o obowiązkową certyfikację produktów i urządzeń
> oznakowaniem CE.
> Certyfikat z dowolnego kursu to mogę wydrukować sobie sam i to w dodatku
> znacznie ładniejszy ;-)
A tu się mylisz mój drogi :) W niektórych obszarach musisz się podeprzeć
firmą, która ma prawo wydawać takie certyfikaty.
Przyznaję Ci jednak rację, miałeś na myśli większy kaliber ważności
certyfikatu :)
--
Paulinka - pięknie wykropkowana biedronka
|