Data: 2007-10-30 21:08:46
Temat: Re: Od realu do wirtuala.
Od: Ikselka <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sky pisze:
XL:
>> Wolę
>> wybaczać śmiesznostki niż mieć świadomość bezradności wobec czyjejś
>> tragedii - to oczywiste.
>
> Najwiekszą tragedią jest uważanie czegoś w życiu za tragedię...
> Świadczy o braku umiejetności doceniania daru życia jako takiego
> i wszystkiego co nas spotyka w życiu za dar -szansę na Pełne Życie
> i to właśnie jest największa tragedia -widać tak Fra jak i innych...
Najwiekszą izolacją jest odrzucanie czegoś w życiu poprzez izolację...
Świadczy o braku umiejetności doceniania daru życia jako takiego
i wszystkiego co nas spotyka w życiu za dar -szansę na Pełne Życie
Piszesz same tautologie - można wstawić cokolwiek :-)
>> Przy zetknięciu w realu ludzie przeważnie
>> zyskują - tak się stało i tym razem, i to zadziałało w obie strony. Ty
>> nie masz takiej szansy (w całej ogólności, bo nie o mnie tu chodzi -
>> moje wybaczenie czy zdanie o Tobie oczywiście zwisa Ci równo), sam/a
>> sobie ja odbierając pre factum swoją postawą...
>> :-/
>
> Rozumiem że odmawiasz mi z góry decyzji bezwarunkowego pozytywnego odbioru
> mojej osoby
Pozytywny odbiór nigdy nie jest bezwarunkowy, a raczej taki może być
tylko na początku - kredyt punktów, jakaś początkowa "fał zero", którą
korygują w dół warunki (jeśli ciało bezwładne - oczekujące biernie) lub
w górę dodatkowy napęd (jeśli ciało ma silnik i chce mu sie postarać).
> warunkując swoją akceptację moimi zabiegami o nią [okazaniem że
> mi na niej zależy...]
Warunkując? Zastanów się. Miałeś tę akceptację "na wejściu". Co będzie
"na wyjściu" - zależy, bo to już tam, w trybach wirtualnej (tylko na
Twoje własne życzenie) maszyny, dane są przetwarzane. I to tylko te,
które sam udostępniasz o sobie... wirtualnie. Nie szkoda Ci?
Rozszerz moje rozważania na ogół ludzi - nie skupiaj się na mojej,
jednostkowej, akceptacji Ciebie, a będziesz miał obraz nie całkiem
optymistyczny.
> Nie widzisz że sama sobie niniejszym odbierasz szansę
> na bezwarunkową
> akceptację innych więc i samej siebie?
Nie widzę. Ja się staram - mam mocny silnik. Zdobywam punkty u ludzi, u
Ciebie. Zdążyłeś już na to ponarzekać zresztą, prawda? A wiesz, czemu? -
bo nie możesz dostarczyć realnych danych na dalsze swoje punkty u mnie.
A oczekujesz akceptacji.
> No widać nie widzisz...czyżby cię Fra
> zaraziła?
> Być może...ot co znaczy się zaangażować w kogoś "realnie"... ;)))
Nie podlegam wpływom - nawet tak sympatycznych i uroczych osób, jaka
okazała się w realu (!!!) Fra.
> Zastanów się więc czy rozważanie naszego spotkania w realu w ogole ma sens
A czy Ty rozważasz je w ogóle, aby mogło mieć ten sens? Przecież aby coś
miało sens, to należy przynajmniej brać pod uwagę ewentualność, a to
wcale nie wynika ani z Twego postępowania, ani z Twoich postów.
> [ale się niektórzy będą cieszyć! że hej...! Taki Blu na ten
> przykład...wreszcie
> przestanie na cię bluzgać...gratulacje! ;) ]
To ma być dla mnie jakikolwiek argument, że to "cóś" mnie nie zbluzga? -
sobie nie żartuj, please. Piszesz bez sensu, jak zazdrośnik - w ogóle i
w szczególe. Czy "to cóś" mnie zbluzga, czy nie, jest dla mnie mniej
istotne, niż to, czy mnie błoto spod kół samochodu opluszcze... Da się
do pralni - są ludzie od tego, by oczyszczać (specjalnie użyłam tego
akurat słowa - zauważ).
--
XL wiosenna
|