Data: 2003-04-17 10:27:21
Temat: Re: Odp: Odp: Do PowerBoks
Od: Amnesiac <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Thu, 17 Apr 2003 00:08:27 +0200, "PowerBox" <p...@w...pl> wrote:
>> Uwaga trafna. Problem w tym, że jest to koronny argument
>> nowo-religiantów wszelkiej maści, chyba zdajesz sobie z tego sprawę.
>> Jest w tym coś z myślenia gnostycznego.
>
>- według mnie jest to myślenie oparte na rzeczywistości, przypadkowo tylko
>zbieżne z przekonaniami innych ludzi - tu sekciarzami.
Ba! Któryż islamista nie zgodziłby się z powyższym?
>- z tej perspektywy zaczynam Cię rozumieć. Moim zdaniem (prawie) każdy
>człowiek jest zdolny do samokontroli, tylko nawykowo rezygnuje z tej
>możliwości.
Możliwe, że masz rację. Miałbyś również rację, gdybyś napisał, że
"każdy człowiek jest zdolny do połamania sobie palców, tylko nawykowo
rezygnuje z tej możliwości". Różnica między nami jest taka, że ja (w
obu przypadkach) nie martwię się z tego powodu.
>- interesujące porównanie, tylko szkoda, że z wydźwiękiem tak pejoratywnym.
Nie dla każdego kastracja musi mieć wydźwięk pejoratywny. Dla mnie ma,
ponieważ jest brutalnym okaleczeniem człowieka, pozbawiającym go
bardzo istotnej (rzekłbym nawet - konstytutywnej) części samego siebie
(nie tylko w znaczeniu "fizycznym"). Kastracja emocjonalna również
pozbawia człowieka tego, co współdecyduje o jego istocie. Typ
człowieka, który jest Twoim bohaterem, to typ człowieka ułomnego.
>Prawie mówimy o tym samym, ale ja jestem na stanowusku typu: "możesz i to
>jest dobre" a Ty "nie jesteś w stanie i to dobrze, bo to jest złe".
Tak, myślę, że mamy na myśli mniej więcej to samo. Potwierdzam, że MZ
"jest to złe". Wszystko, co redukuje człowieka do jakiejś
wyidealizowanej postaci, jest dla mnie podejrzane.
>- weźmy sytuację z daleka, w której gracz giełdowy chce kupić kontrakty.
>Wie, że to jest odpowiedni moment i że racjonalnym jest kupno ale boi się i
>poci ze strachu - w wyniku czego wygrywają emocje i traci.
Ten przykład pokazuje pewien sposób Twojego rozumowania. Chciałbyś
model człowieka-gracza giełdowego rozciągnąć na wszystkie aspekty
doświadczenia ludzkiego. Dla mnie to jest straszne. Nawet człowiek
"racjonalny" w różnych kontekstach kieruje się rozmaitymi formułami
racjonalności. "Postępowanie racjonalne" gracza giełdowego jest czymś
zasadniczo odmiennym od "postępowania racjonalnego" - dajmy na to -
członka rodziny. Nie wiem dlaczego tak bardzo opierasz się uznaniu
różnorodności ludzkiego doświadczenia. MZ wszystkie "jednostronne"
teorie, takie, które wyjaśniają zachowanie człowieka w jednolity
sposób (poprzez sprowadzenie do wspólnego mianownika wszystkich jego
aktywności) są ze swej istoty fałszywe.
>Żeby było jasne
>to zawsze wygrywają emocje, tylko chodzi o to, żeby były odpowiednie, tzn
>racjonalne w stosunku do sytuacji, czyli do rzeczywistości. Moje podejście
>zakłada to, że każdym zachowaniem rządzą emocje a tzw "intelekt" jest
>jedynie świadomym narzędziem wpływania na emocje, elementem umożliwiającym
>zaistnienie rzadkiego zjawiska samokontroli, sterowania wciąż obecnymi
>emocjami.
Jeśli - jak piszesz - zawsze wygrywają emocje (z czym się zgadzam), to
intelekt nie może na nie w żaden sposób wpływać. Gdyby wpływał, to
zwyciężałby intelekt, a nie emocje. W konsekwencji owo "rzadkie
zjawisko samokontroli" nie mogłoby zaistnieć. Uważam, że rozum może
manipulować przy emocjach, ale tej jego "działalności" bardzo daleko
do tego, co nazywasz "samokontrolą".
>Zachowanie naszego gracza, czy zdołowanego pacjenta psychiatryka
>jest obiektywnie nieracjonalne w świetle kontekstu otoczenia i "emocjonalne
>wytrzebienie" jest lekarstwem i ma jak najbardziej pozytywny wymiar. Wielu
>to czuje i mówi wypatrując możliwości "emocjonalnej kastracji" np: - żebym
>tylko mógł przestać się przejmować itd...
Być może kojarzysz, niedawno na grupie jakiś chłopak narzekał na swój
nadmierny popęd seksualny. Zaproponowałbyś mu kastrację jako lekarstwo
na tę dolegliwość? Czy uznałbyś, że ma ona "jak najbardziej pozytywny
wymiar"?
>- człowiek nie może nie mieć żadnych emocji. Powiedzmy mamy pacjenta z silną
>depresją - on "ma silne negatywne emocje" i właśnie z tego powodu jest
>pacjentem. Jeżeli tylko mógłby dojść do siebie i zastąpić negatywne emocje
>neutralnymi - to przestał by być pacjentem.
Zgadzam się z tym, że człowiek nie może mieć żadnych emocji. W pewnym
zakresie zatem "wysiłek kastracyjny" jest bezskuteczny. Ale tylko w
pewnym zakresie. Może bowiem, nie unicestwiając emocji, radykalnie je
rozproszyć/sfragmentaryzować. W efekcie będziemy mieli człowieka,
posiadającego pragnienia, które jednak będą tak pokawałkowane, że w
prosty sposób doprowadzą go do jakiegoś stanu neurotycznego. To jest
przypadek osoby, której niby wszystko w życiu się układa, wszak jest
bystra, zdolna, rozumiejąca świat wokół siebie, ale której zabrakło
"sensu tego wszystkiego". Takiego sensu sam rozum nigdy nie dostarczy.
--
Amnesiac
|