Data: 2000-04-17 10:42:33
Temat: Re: Odp: Odp: Odp: do psychologów ( no inie tylko bo chyba ich tu mało )
Od: "Moncia" <m...@h...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
INTense napisał(a) w wiadomości: ...
>To rzeczywiście dobre rozwiązanie - nie nastawiać się _tylko_ na tę
osobę...
>Sam mam tego typu problemy, tylko, że w odwrotną stronę. Człowiek wyprówa
>sobie żyły, stara się bardzo, rezygnuje z wielu rzeczy... ufa, że wszystko
>dla Niej... Wkrótce coś się zaczyna psuć... Niby wszystko jest po staremu,
>ale inaczej... Ta osoba ani mnie nie olewa, ale daje się wyczuć takie
jakieś
>znużenie. Pojawiają się jeszcze inne problemy, zła atmosfera. Jakby te
>"idealne" działania z naszej strony wywoływały w bliskiej osobie coś w
>rodzaju sprzężenia zwrotnego, ale wszystko w sferze podświadomości. Związek
>chyli się ku upadkowi...
>Macie też takie doświadczenia? Czy mnie rozumiecie?
No właśnie, chyba każdy był (jest) i w takim związku. Dobrze określiłeś te
reakcje - znurzenie. Miałam raz takie doświadczenie..., no i było to chyba
jeszcze gorsze, niż brak uczuć ze strony mężczyzny. Facet zalewał mnie swym
uczuciem, narzucał się nawet w chwilach, kiedy po prostu chciałam mieć
minutkę spokoju. Nie chciał przyjąć do wiadomości i wręcz ignorował moją
potrzebę bycia samej czy też spotkania się z przyjaciółmi - bez niego.On
przejął moje zainteresowania, nawet mój sposób wypowiedzi. A ile można gapić
się w lustro? No i stwierdziłam, że nie mam do czynienia z człowiekiem,
tylko z jakoś zmutowaną kopią mnie samej. Nie muszę chyba dodawać, jak się
to skończyło...
Przyznaję, że sama też - chyba z nadmiaru miłości, ale też z NISKIEJ
SAMOOCENY nieraz tak się zachwywałam. Koniec - chyba znasz.
Może nie wprowadzaj radykalnych cięć, ale musisz zmienić swe zachowanie, i
przy tym stosunek do samego siebie.
- Ja właśnie zaczynam to robić...
Pozdrówka
Moncia
|