Data: 2011-02-15 16:54:44
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ja wrote:
> vonBraun napisał(a):
>
>>Ja wrote:
>>
>>>medea napisaďż˝(a):
>>>
>>>
>>>>W dniu 2011-02-15 13:55, vonBraun pisze:
>>>>
>>>>
>>>>>Poniewaďż˝ kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi, chyba powinnaďż˝
>>>>>przeczyta� to co napisa�a� jeszcze raz i g��boko zastanowi� si�
sk�d
>>>>>Ci si� to wzi�o i czy nie "st�d"...
>>>>
>>>>Hm... Kiedy w pierwszym po�cie opisa�e� histori� Twojego przyjaciela,
>>>>napisa�e� (mam wra�enie, �e bez w�tpliwo�ci), �e s� obecnie
szcz�liwym
>>>>ma��e�stwem. W nast�pnych postach zacz��e� ujmowa� szcz�liwe
ma��e�stwo
>>>>w cudzys�owie - odebra�am to jako zmian� stanowiska. I tego nie
>>>>rozumiem. Czy fakt, �e to m�czyzna zadzia�a�, co� zmienia? Nawet
je�li
>>>>za�o�ymy, �e kobieta nie d��y�a w spos�b �wiadomy do korzystnych
zmian,
>>>>tylko jej zachowanie zosta�o zmodyfikowane niejako poza jej
>>>>�wiadomo�ci�. O to chodzi?
>>>>
>>>>
>>>>
>>>>>A odpowied� na to co jest w wersji "tekstowej" brzmi: wynik zale�a�by
>>>>>od tego na ile psycholo�ka pokona�a swoje ograniczenia w motywacji do
>>>>>przerabiania ch�opak�w na chipsy i czy b�d� dostatecznie sprytny je�li
>>>>>nie.
>>>>>
>>>>
>>>>Ha ha ha (tubalnym g�osem). Napisa�am "pomoc r�wnorz�dn�", bo
za�o�y�am,
>>>>�e Twoja pomoc nie by�a nastawiona na robienie z kogo� chips�w.
>>>>Wstawi�am "psycholo�k�", �eby relacja by�a podobna.
>>>>Nie wiem, czy czasem nie jesteďż˝ bardziej uprzedzony do kobiet, niďż˝ ja do
>>>>m�czyzn. ;)
>>>>
>>>>Pozdrawiam
>>>>Ewa
>>>
>>>Nie jest, robi�a to celowo, by sobie co� wsk�ra� w�asnego. Niedojrza�e
>>>kobiety.
>>
>>Mnie w tej sytuacji zastanawia jak si� traktuje w �yciu PRAWD�.
>>
>>Czy prawda jest warta tyle ile os�b j� podziela, ile os�b uda si�
>>skaptowa� do tego �eby zadzioba�, zakraka�, zakwaka� jedne prawdy
>>kosztem drugich?
>>
>>Czy aby na pewno rozmawiamy tu o "niewinnych zabawach" czy o sprawach
>>podstawowych?
>>
>>Prawdy trzeba szuka� wbrew sobie, w b�lu i l�ku je�li to potrzebne.
>>Je�li to potrzebne z lup� lub mikroskopem.
>>
>>Jak zobaczy� co� co da si� tak �atwo zadzioba� i zakwaka�?
>>
>>Oto jedna z uczestniczek zrozumia�a juz jak�� prawd� i b�dzie
>>poszukiwa�a m�czyzn z minimum 8 kieszeniami.
>>
>>pozdrawiam
>>vonBraun
>
>
> Za dużo się Chironów naczytałeś.
> Nie ma czegoś takiego że ktoś jest w posiadaniu prawdy, bo prawda to
> Bóg, więc nie jest możliwe abyś miał prawo własności do posługiwania
> się Bogiem. Prawdy nikt nie posiada, jest jedynie droga do prawdy,
> czyli im więcej odkrywamy, nie zasypiamy w jakiś ustaleniach im więcej
> chcemy zrozumieć , tym samym zdemaskować fałsze w których ludzie
> tkwią ,tym bardziej wchodzimy na drogę do prawdy. Ktoś kto uważa że
> posiada prawdę[ uważa że posiada Boga], czyli wszystko co sobie
> powieszchownie ustali i potępia pod to ustalenie, zwalcza by to
> ustalenie pozostało---idzie w drugą stronę. Czyli pierwsze to
> dojrzałość drugie to niedojrzałość, która zamiast szukać porozumienia,
> zasłania się ustaleniami ale tylko pod swoją korzyść je interpretując.
Nie. Ja piszę o metodach poszukiwania prawdy, a nie o tym, że złapałem
Pana Boga za nogi. Ale jest jedna prawda, której zaprzeczyć będzie Ci
bardzo trudno :-). Związek między dwojgiem ludzi może być damsko męską
grą ale może być też stałym, wzajemnym poszukiwaniem prawdy o drugim
człowieku. W tej prawdzie jest miejsce dla mężczyzny "as is" i dla
kobiety "as is".
Dlaczego wybiera się grę a nie "poszukiwanie prawdy"?
Dlatego, że na dnie gracza jest lęk przed ujawnieniem drugiej osobie
własnej egzystencji. U podłoża leży "nieśmiertelne" przekonanie, ża jaki
jestem /"as is"/ jestem nie wart miłości.
pozdrawiam
vonBraun
|