Data: 2011-02-15 17:06:23
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: Ja <7...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
vonBraun napisał(a):
> Ja wrote:
>
> > vonBraun napisaďż˝(a):
> >
> >>Ja wrote:
> >>
> >>>medea napisaďż˝(a):
> >>>
> >>>
> >>>>W dniu 2011-02-15 13:55, vonBraun pisze:
> >>>>
> >>>>
> >>>>>Poniewaďż˝ kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi, chyba powinnaďż˝
> >>>>>przeczyta� to co napisa�a� jeszcze raz i g��boko zastanowi� si�
sk�d
> >>>>>Ci si� to wzi�o i czy nie "st�d"...
> >>>>
> >>>>Hm... Kiedy w pierwszym po�cie opisa�e� histori� Twojego przyjaciela,
> >>>>napisa�e� (mam wra�enie, �e bez w�tpliwo�ci), �e s� obecnie
szcz�liwym
> >>>>ma��e�stwem. W nast�pnych postach zacz��e� ujmowa� szcz�liwe
ma��e�stwo
> >>>>w cudzys�owie - odebra�am to jako zmian� stanowiska. I tego nie
> >>>>rozumiem. Czy fakt, �e to m�czyzna zadzia�a�, co� zmienia? Nawet
je�li
> >>>>za�o�ymy, �e kobieta nie d��y�a w spos�b �wiadomy do
korzystnych zmian,
> >>>>tylko jej zachowanie zosta�o zmodyfikowane niejako poza jej
> >>>>�wiadomo�ci�. O to chodzi?
> >>>>
> >>>>
> >>>>
> >>>>>A odpowied� na to co jest w wersji "tekstowej" brzmi: wynik zale�a�by
> >>>>>od tego na ile psycholo�ka pokona�a swoje ograniczenia w motywacji do
> >>>>>przerabiania ch�opak�w na chipsy i czy b�d� dostatecznie sprytny
je�li
> >>>>>nie.
> >>>>>
> >>>>
> >>>>Ha ha ha (tubalnym g�osem). Napisa�am "pomoc r�wnorz�dn�", bo
za�o�y�am,
> >>>>�e Twoja pomoc nie by�a nastawiona na robienie z kogo� chips�w.
> >>>>Wstawi�am "psycholo�k�", �eby relacja by�a podobna.
> >>>>Nie wiem, czy czasem nie jesteďż˝ bardziej uprzedzony do kobiet, niďż˝ ja do
> >>>>m�czyzn. ;)
> >>>>
> >>>>Pozdrawiam
> >>>>Ewa
> >>>
> >>>Nie jest, robi�a to celowo, by sobie co� wsk�ra� w�asnego.
Niedojrza�e
> >>>kobiety.
> >>
> >>Mnie w tej sytuacji zastanawia jak si� traktuje w �yciu PRAWD�.
> >>
> >>Czy prawda jest warta tyle ile os�b j� podziela, ile os�b uda si�
> >>skaptowa� do tego �eby zadzioba�, zakraka�, zakwaka� jedne prawdy
> >>kosztem drugich?
> >>
> >>Czy aby na pewno rozmawiamy tu o "niewinnych zabawach" czy o sprawach
> >>podstawowych?
> >>
> >>Prawdy trzeba szuka� wbrew sobie, w b�lu i l�ku je�li to potrzebne.
> >>Je�li to potrzebne z lup� lub mikroskopem.
> >>
> >>Jak zobaczy� co� co da si� tak �atwo zadzioba� i zakwaka�?
> >>
> >>Oto jedna z uczestniczek zrozumia�a juz jak�� prawd� i b�dzie
> >>poszukiwa�a m�czyzn z minimum 8 kieszeniami.
> >>
> >>pozdrawiam
> >>vonBraun
> >
> >
> > Za du�o si� Chiron�w naczyta�e�.
> > Nie ma czego� takiego �e kto� jest w posiadaniu prawdy, bo prawda to
> > B�g, wi�c nie jest mo�liwe aby� mia� prawo w�asno�ci do
pos�ugiwania
> > siďż˝ Bogiem. Prawdy nikt nie posiada, jest jedynie droga do prawdy,
> > czyli im wi�cej odkrywamy, nie zasypiamy w jaki� ustaleniach im wi�cej
> > chcemy zrozumie� , tym samym zdemaskowa� fa�sze w kt�rych ludzie
> > tkwi� ,tym bardziej wchodzimy na drog� do prawdy. Kto� kto uwa�a �e
> > posiada prawd�[ uwa�a �e posiada Boga], czyli wszystko co sobie
> > powieszchownie ustali i pot�pia pod to ustalenie, zwalcza by to
> > ustalenie pozosta�o---idzie w drug� stron�. Czyli pierwsze to
> > dojrza�o�� drugie to niedojrza�o��, kt�ra zamiast szuka�
porozumienia,
> > zas�ania si� ustaleniami ale tylko pod swoj� korzy�� je
interpretuj�c.
>
> Nie. Ja pisz� o metodach poszukiwania prawdy, a nie o tym, �e z�apa�em
> Pana Boga za nogi. Ale jest jedna prawda, kt�rej zaprzeczy� b�dzie Ci
> bardzo trudno :-). Zwi�zek mi�dzy dwojgiem ludzi mo�e by� damsko m�sk�
> gr� ale mo�e by� te� sta�ym, wzajemnym poszukiwaniem prawdy o drugim
> cz�owieku. W tej prawdzie jest miejsce dla m�czyzny "as is" i dla
> kobiety "as is".
>
> Dlaczego wybiera siďż˝ grďż˝ a nie "poszukiwanie prawdy"?
>
> Dlatego, �e na dnie gracza jest l�k przed ujawnieniem drugiej osobie
> w�asnej egzystencji. U pod�o�a le�y "nie�miertelne" przekonanie, �a
jaki
> jestem /"as is"/ jestem nie wart mi�o�ci.
>
> pozdrawiam
> vonBraun
Nie zrozumiałeś. Bo ja właśnie piszę o tym samym. Tylko to Biblijnie
zinterpretowałem. Tak więc droga cnoty, droga do prawdy to szukanie
porozumienia w relacji damsko-męskiej. Druga droga to droga niecnoty i
grzechu, czyli nie szukanie zdrowej relacji damsko-męskiej, tylko
wykorzystywaniem drugiej osoby pod własne egocentryczne zaspokojenie,
to egocentryczne niedojrzałe podejście bierze się z braku
elastyczności i na pałę przyjmowanie ustaleń. Ta twoja psycholodżka to
strasznie niedojrzała osoa, bo utoneła w abstrakcjach i uważa je za
najważniejsze, tym samym jej osobowość nie dojrzała, zawsze będą z nią
takie problemy chyba że dojrzeje. A relacja damsko-męska to nie prawda
ale odkrywanie prawdy, bo tą osobę odkrywasz skrawek po skrawku,
ciężka praca, ale to jest właśnie cnota, bo ta ciężka praca nie kończy
się aż do śmierci z tą osobą ,ale owocuje głębszym porozumieniem, a
nie manipulacjami gdzie się kogoś nie widzi bo oddało się jakieś
urojonej abstrakcyjnej prawdzie.
|