| « poprzedni wątek | następny wątek » |
671. Data: 2011-02-17 16:28:38
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiUżytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ijjh0j$1u5$1@inews.gazeta.pl...
> Minimalna liczba osób w jednym badaniu zwykle nie spada poniżej 30.
> Wybrałem 1 badanie, które podawało najwyższy stwierdzony wskaźnik
> genetyczny(60%) aby się asekurować. W podręczniku który wykorzystałem
> porównywane jest 8 badań. Średni procent z nich uzyskany to 28%. Jeśli
> każde miało minimalną sensowna liczbę uczestników to dane pochodzą od
> minimum 280 osób.
> Nawiasem słyszałem o innym ciekawym adopcyjnym badaniu w którym rodziny
> oceniano pod względem stylu wychowania. Po wydzieleniu rodzin w których
> stosowane były "agresywne" metody wychowawcze oraz "przyjacielsko łagodne"
> na podstawie badań psychologicznych okazało się że wskaźnik
> zachorowalności dzieci mających rodzica schizofrenicznego różnił się o 10
> procent. Tak więc nawet i dzisiaj umiemy zapobiec 10% schizofrenii tylko
> poprzez znane metody psychologiczne - pomijam farmakologię.
No to teraz mogę z większym spokojem powiedzieć, że jest w tym jakaś
pociecha,
a i podany przez Ciebie argument 'czystej świadomości' położony na twardej
ziemi
daje się być może trochę po tej ziemi pociągnąć :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
672. Data: 2011-02-17 16:49:55
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiUżytkownik "Aicha" <b...@t...ja> napisał w wiadomości
news:ijjgcf$45r$1@news.onet.pl...
> Powiedz mi, czy Ty z żoną wychodzisz "na miasto"?
> On ze mną nie chciał wychodzić nawet na spacer. Imidż mu rzekomo psułam :>
A widzisz. Taki detal, ale istotny. Jeśłi jest dokładnie tak jak mówisz,
to problemem nie są same wyjścia, ale brak fundamentalnego komfortu
w przebywaniu razem, pokazywaniu się razem. To jednak coś innego.
> Nie tylko.
> "Jest ktoś kto mnie kocha takim, jakim jestem.
> Kocha i akceptuje, choć nieobca jej pokusa by mnie zmienić.
> Próbowała...Przegrała...
> Choć wciąż wygrywa..."
> (zdaje się, że naruszam kopirajt, ale chyba będzie mi to wybaczone)
No dobrze, ale zastępujesz krwistego faceta ideą-wierszem. Rozumiem, że
tego kogoś przy Tobie ciągle nie ma ? Bo jak jest - to inasza bajka i eot :)
> Bardzo możliwe. Zatroszczony był :) Ale kiedy pozycja "właściciela"
> została zachwiana (być może ten właściciel też miał skazę na ego albo
> potrzebował "gwarancji" stałości), jego kolega z pracy oberwał (ustnie) za
> to, że rozmawia ze mną przez telefon!
> Za to wcześniej, pocałunek z innym kolegą zupełnie nie zrobił na nim
> wrażenia - bo był mnie pewien i było wiadomo, że na pocałunku się skończy.
> Reszta chłopaków, wszyscy młodsi, za to była zszokowana z lekka.
> Może i masz rację... w pewnej chwili, świadomie "wysmyknęłam" mu się z
> rąk... Ale miałam powody - patrz piętro niżej.
No dobra. Wychodzi że bardzo długo dojrzewaliście do tej decyzji
o rozejściu. Ja to nazywam 'wgniataniem w glebę'. Widać jak na dłoni,
że związek nie ma przyszłości, że nie funkcjonuje - a delikwent ciągle
sprawdza, wrzuca kolejne eksperymenty - i ciągle nie dowierza wynikom.
Masakra ... To jest przykre - bo ta sama energia powinna teoretycznie
iść w próby poprawy, szukania porozumienia, wspólnej płaszczyzny
- a idzie w zbieranie toksycznych dowodów, że sypiasz z wrogiem.
Coś takiego funkcjonowało w małżeństwie moich rodziców. To jest
jakieś nieporozumienie totalne, szczególnie, że dochodzi jeszcze czasem
asymetria postaw - jedna strona szuka porozumienia, a druga jej starania
kompletuje jako dowody na nie i mówiąc łagodnie - miesza wszystko
z błotem. Zamiast skończyć na szybkiej decyzji, mamy niepotrzebny,
na wskroś niszczący proces niszczenia, zabijania szacunku do drugiego
człowieka ...
> Ale! po tym, czego się dowiedziałam od córki (tu odsyłam do archiwum) na
> temat jego zachowania, ogarnął mnie wstręt. Kiedyś przychodziłam do
Nie wiem o co chodzi, ale w sumie to już nie muszę ...
> mówiąc o seksie... Nie bardzo sobie wyobrażałam dalsze życie z kimś, kogo
> nie byłam w stanie znieść. Moja znajomość z kim innym w tym momencie to
> był ważny, ale jednak poboczny wątek. Ja już po prostu odcięłam się
> mentalnie i fizycznie, nie mogąc tak naprawdę wyjaśnić mu dlaczego.
Jasne. Pozostaje tylko to pytanie - po co było tak długo w tym tkwić
- a sądzę, że trwało to trochę. Ale tak to w praktyce niestety jest.
Nie chciałbym jednak być w JEGO skórze - siedzieć pod jednym
dachem z kobietą, która czuje fizyczny wstręt - a jednak siedzi.
Takie cuś trzeba leczyć albo ciąć. Widzę tu po Twojej stronie jakieś
zaniechanie - i rozumiem też wzbierającą w facecie agresję. Generalnie
wydaje mi się, że uczucie fizycznego wstrętu w związkach, bez
próby pracy z nim - to jedno z piekieł, na którego dnie ludzie
po prostu tracą zmysły i należy tam przebywać tak krotko, jak
siętylko da.
To może być zabawa dla emerytów, którzy inaczej juz podchodzą
do własnej cielesności i po prostu muszą olać. Ale nie dla
młodych ludzi, którzy teoretycznie wchodzą dopiero w życie i zaczynają
rodzić dzieci.
> czułam. Takie wieczne dziecko, zatrzymane w jakiejś fazie rozwoju :)
No to pozostaje chyba powiedzieć: Uffff ... Dobrze, że to przeszłość ...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
673. Data: 2011-02-17 16:56:27
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynkizażółcony wrote:
> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:ijjh0j$1u5$1@inews.gazeta.pl...
>
>> Minimalna liczba osób w jednym badaniu zwykle nie spada poniżej 30.
>> Wybrałem 1 badanie, które podawało najwyższy stwierdzony wskaźnik
>> genetyczny(60%) aby się asekurować. W podręczniku który wykorzystałem
>> porównywane jest 8 badań. Średni procent z nich uzyskany to 28%. Jeśli
>> każde miało minimalną sensowna liczbę uczestników to dane pochodzą od
>> minimum 280 osób.
>> Nawiasem słyszałem o innym ciekawym adopcyjnym badaniu w którym
>> rodziny oceniano pod względem stylu wychowania. Po wydzieleniu rodzin
>> w których stosowane były "agresywne" metody wychowawcze oraz
>> "przyjacielsko łagodne" na podstawie badań psychologicznych okazało
>> się że wskaźnik zachorowalności dzieci mających rodzica
>> schizofrenicznego różnił się o 10 procent. Tak więc nawet i dzisiaj
>> umiemy zapobiec 10% schizofrenii tylko poprzez znane metody
>> psychologiczne - pomijam farmakologię.
>
>
> No to teraz mogę z większym spokojem powiedzieć, że jest w tym jakaś
> pociecha,
> a i podany przez Ciebie argument 'czystej świadomości' położony na
> twardej ziemi
> daje się być może trochę po tej ziemi pociągnąć :)
Nawiasem, są takie choroby genetyczne mózgu które wystąpią u 100%
bliźniaków jednojajowych - te nie pozostawią pola manewru.
Schizofrenia też może być "mniej i bardziej dziedziczna" - szanse
bliźniaka jednojajowego będa mniejsze jesli jego brat/siostra zachorują
na najcięższą postać - np. schi proste z objawami wyłacznie negatywnymi
i znaczną komponenta otępienną, w porównaniu z sytuacją gdy objawy będą
nawracające, objawy głównie wytwórcze, zaś otępienie minimalne.
Jednak nie widziałem badania grupowego gdzie uzyskano 100%
współwystepowania.
pozdrawiam
vonBraun
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
674. Data: 2011-02-17 16:58:41
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Użytkownik "performerka" <m...@i...pl> napisał w wiadomości
news:e52540fc-52ca-4db0-b0e1-77d3b09bfe27@r4g2000vbq
.googlegroups.com...
On 17 Lut, 15:30, "Ghost" <g...@e...pl> wrote:
>> >Nie ma gorszego sukinsynstwa ni facet bijacy kobiete albo na odwrot.
>
>> Na odwrot jest trudniejsze. Facetowi latwiej nawet samym zaslanianiem sie
>> bolesnie zniechecic do czynow reko.
>No mnie wystarczy mocniej scisnąc za nadgarstek...
Mozna i calkowicie biernie... wystawic lokiec.
>> >Przemocy cielesnej i psychicznej nie da si usprawiedliwic n i c z y
>> >m.
>
>> O, psychicznie to juz kobitce latwiej by bylo.
>Generalizujesz. Baba gnębi słowami a chlop 'wymownym' milczeniem,
>czyli jest po równo.
Hah, milczenie jest najwyzsza forma dezaprobaty.
>> >A
>> >propo. Pomaganiem alkoholikowi zajmuje sie AA a nie rodzina i dzieci,
>> >(to nie ich obowiazek,) ktorzy
>
>> AA nie ma szans bez rodziny.
>Znasz zasady AA i współuzależnionych?
Ogolnie, ale i owszem. Cala rodzina musi byc umoczona.
>BTW dorosle dzieci alkoholików, spuścizna po pijaczku dozgonna
>czestokroc.Nie mam litosci.
Rzeco?
>> >nie maja nic wspolnego jego stanem. Oni tak, najch tniej zwalaja win
>>
>> Ale co to ma do rzeczy? Na jednego spada maz alkoholik na innego rak -
>> tak
>> bywa.
>Rak nie jest na wlasne zyczenie, alkoholizm, hazard, narkotyki tak -
>taka rożnica.
A to Ci ciekawostka - co to jest "wlasne zycznie" i skad ta pewnosc?
>> >30, nie piopre jago zaszczanych gaci, nie karmie jak nie daje na
>> >jedzenie w przeciwnym razie jestem wsp uzale niona" - zycie
>> >niegdysiejsze mnie tego nauczylo.
>>
>> Naprawde zostawilabys narabanego goscia na mrozie?
>Raczej tak.
Nie idz ta droga. Mozesz zalowac.
>Palilam fajki i rzuciłam sama, żaden terapeuta raczej nie
>powie ci, ze uzależnienie od danej substancji rozni sie od siebie
>nasileniem
>u uzależnionego, wiec nie mam usprawiedliwienia. Zaczelam palic, na
>wlasne zyczenie choc od poczatku mi nie służyło. Jak sie chce to mozna
>wszystko.
Kolezanka wyznania Kosciola Silnej Wolnej Woli jak widze. A dziesiec baniek
w rok, dajesz rade zarobic?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
675. Data: 2011-02-17 17:20:41
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiW dniu 2011-02-17 17:49, zażółcony pisze:
>> Powiedz mi, czy Ty z żoną wychodzisz "na miasto"?
>> On ze mną nie chciał wychodzić nawet na spacer. Imidż mu rzekomo
>> psułam :>
> A widzisz. Taki detal, ale istotny. Jeśłi jest dokładnie tak jak mówisz,
> to problemem nie są same wyjścia, ale brak fundamentalnego komfortu
> w przebywaniu razem, pokazywaniu się razem. To jednak coś innego.
Coś w tym jest, co mówisz. W pewnym momencie zaczął się od nas (i mnie i
dziecka) opędzać. Tzn. przytulanie się nie było już mile widziane. A
wcześniej mogliśmy się od siebie nie odrywać przez 2 doby :)
> No dobrze, ale zastępujesz krwistego faceta ideą-wierszem. Rozumiem, że
> tego kogoś przy Tobie ciągle nie ma ? Bo jak jest - to inasza bajka i
> eot :)
I jest i nie ma. To bardzo dziwny związek na odległość :) Tylko dla
tfardzieli ;)
> Coś takiego funkcjonowało w małżeństwie moich rodziców. To jest
> jakieś nieporozumienie totalne, szczególnie, że dochodzi jeszcze czasem
> asymetria postaw - jedna strona szuka porozumienia, a druga jej starania
> kompletuje jako dowody na nie i mówiąc łagodnie - miesza wszystko
> z błotem. Zamiast skończyć na szybkiej decyzji, mamy niepotrzebny,
> na wskroś niszczący proces niszczenia, zabijania szacunku do drugiego
> człowieka ...
Ja chciałam, i tak ja pisałam, byłam zdecydowana, bo dla mnie sytuacja
nie miała odwrotu. Potem było już takie szarpanie się, przeprowadzanie
go do osobnego pokoju itp. (to nie tak łatwo zrobić separację, kiedy się
mieszka _razem_). Na szczęście trwało to "tylko" kilka miesięcy.
>> Ale! po tym, czego się dowiedziałam od córki (tu odsyłam do archiwum)
>> na temat jego zachowania, ogarnął mnie wstręt. Kiedyś przychodziłam do
> Nie wiem o co chodzi, ale w sumie to już nie muszę ...
http://groups.google.com/group/pl.sci.psychologia/ms
g/1bd568537d80961e?hl=pl
>> mówiąc o seksie... Nie bardzo sobie wyobrażałam dalsze życie z kimś,
>> kogo nie byłam w stanie znieść. Moja znajomość z kim innym w tym
>> momencie to był ważny, ale jednak poboczny wątek. Ja już po prostu
>> odcięłam się mentalnie i fizycznie, nie mogąc tak naprawdę wyjaśnić mu
>> dlaczego.
> Jasne. Pozostaje tylko to pytanie - po co było tak długo w tym tkwić
> - a sądzę, że trwało to trochę. Ale tak to w praktyce niestety jest.
> Nie chciałbym jednak być w JEGO skórze - siedzieć pod jednym
> dachem z kobietą, która czuje fizyczny wstręt - a jednak siedzi.
> Takie cuś trzeba leczyć albo ciąć. Widzę tu po Twojej stronie jakieś
> zaniechanie - i rozumiem też wzbierającą w facecie agresję.
Ależ ja chciałam! (patrz: dwie kwestie wyżej)
> Generalnie
> wydaje mi się, że uczucie fizycznego wstrętu w związkach, bez
> próby pracy z nim - to jedno z piekieł, na którego dnie ludzie
> po prostu tracą zmysły i należy tam przebywać tak krotko, jak
> siętylko da.
Bardziej bałam się fizycznego uszkodzenia. Psychika jakoś nie wysiadła,
pewnie dzięki mocnemu wsparciu/doładowaniu pozytywnymi, ale nie
bezkrytycznie, emocjami z zewnątrz.
--
Pozdrawiam - Aicha
http://wroclawdailyphoto.blogspot.com/
Jak nie pisać po angielsku
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
676. Data: 2011-02-17 17:24:25
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiOn 17 Lut, 17:58, "Ghost" <g...@e...pl> wrote:
> >> >Nie ma gorszego sukinsynstwa ni facet bijacy kobiete albo na odwrot.
>
> >> Na odwrot jest trudniejsze. Facetowi latwiej nawet samym zaslanianiem sie
> >> bolesnie zniechecic do czynow reko.
> >No mnie wystarczy mocniej scisnąc za nadgarstek...
>
> Mozna i calkowicie biernie... wystawic lokiec.
'niewinny ' lokiec tez moglabym odrabac we snie, z wariatka to
nigdy nic nie wiedomo...ju nou? - jak to mowi cb.
> >> >Przemocy cielesnej i psychicznej nie da si usprawiedliwic n i c z y
> >> >m.
>
> >> O, psychicznie to juz kobitce latwiej by bylo.
> >Generalizujesz. Baba gnębi słowami a chlop 'wymownym' milczeniem,
> >czyli jest po równo.
>
> Hah, milczenie jest najwyzsza forma dezaprobaty.
no i trafna odpowiedz na watpliwosci Redarda zarazem
> >> >A
> >> >propo. Pomaganiem alkoholikowi zajmuje sie AA a nie rodzina i dzieci,
> >> >(to nie ich obowiazek,) ktorzy
>
> >> AA nie ma szans bez rodziny.
> >Znasz zasady AA i współuzależnionych?
>
> Ogolnie, ale i owszem. Cala rodzina musi byc umoczona.
jak jest na up a nie na down
> >BTW dorosle dzieci alkoholików, spuścizna po pijaczku dozgonna
> >czestokroc.Nie mam litosci.
>
> Rzeco?
Współuzależnienie od alkoholickiego myslnia - bez picia - nie
slyszałeś?
poczytaj ciekawa sprawa.
np : http://www.biomedical.pl/nalogi/dda-dorosle-dzieci-a
lkoholikow-194.html
> >Rak nie jest na wlasne zyczenie, alkoholizm, hazard, narkotyki tak -
> >taka rożnica.
>
> A to Ci ciekawostka - co to jest "wlasne zycznie" i skad ta pewnosc?
dwa tyg. temu w mrozny dzien na prawie pustym bazarze w piwialni
z pijaczkami zobaczyłam wychodzac z toalety, kobiete ok 40 lat
grala na automacie. Ubierałam kurtkę i moj wzrok, na chwile spoczał
ja niej i tym z jakim zacieciem ciagnie te wajhe i patrzala w te
owoce. Kobieta wyraznie sie
zawstydziła, (bo i ja musiałam miec dosc jednoznaczna mine) by za
sekundke
zdzielic mnie spojrzeniem, jakbym to ja byla na jej miejscu. Nie wiem,
byc
moze, czekala tam na autobus,(przystanku pks.pkp tam nie bylo) a moze
wpadla se 'pociagnac'
miedzy sniadaniem a obiadem dla dzieci. widok byl zalosny, bo ja za
zadne
pijondze i zadne rozrywki nie siadzialabym w zaszczanym bardze z
pijakami.
to jest proszenie sie o klopoty na wlasne zyczenie. moze i
wyprzedzilam fakty, ale
musialbys zobaczyc ta kobiete i jej oczy. mnie w zyciu nie przyszlo
by do glowy, zeby
podejsc do takiej maszyny choc kiedys staly w sklepie w ktorym robie
zakup.tyle.
> >> >30, nie piopre jago zaszczanych gaci, nie karmie jak nie daje na
> >> >jedzenie w przeciwnym razie jestem wsp uzale niona" - zycie
> >> >niegdysiejsze mnie tego nauczylo.
>
> >> Naprawde zostawilabys narabanego goscia na mrozie?
> >Raczej tak.
>
> Nie idz ta droga. Mozesz zalowac.
moze- wolna wola
> >Palilam fajki i rzuciłam sama, żaden terapeuta raczej nie
> >powie ci, ze uzależnienie od danej substancji rozni sie od siebie
> >nasileniem
> >u uzależnionego, wiec nie mam usprawiedliwienia. Zaczelam palic, na
> >wlasne zyczenie choc od poczatku mi nie służyło. Jak sie chce to mozna
> >wszystko.
>
> Kolezanka wyznania Kosciola Silnej Wolnej Woli jak widze. A dziesiec baniek
> w rok, dajesz rade zarobic?
A co to jest dziesiec baniek? nie pale - jestem astmatykiem,
dostatecznie
szkody se narobilam.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
677. Data: 2011-02-17 17:37:05
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki-`@'-
Użytkownik "performerka" <m...@i...pl> napisał
> Hah, milczenie jest najwyzsza forma dezaprobaty.
no i trafna odpowiedz na watpliwosci Redarda zarazem
Ja bym formalnie zwariował, gdyby ktoś ze mną
nie pogadał czasem...
:o)
> >> >A
> >> >propo. Pomaganiem alkoholikowi zajmuje sie AA a nie rodzina i dzieci,
> >> >(to nie ich obowiazek,) ktorzy
> >> AA nie ma szans bez rodziny.
> >Znasz zasady AA i współuzależnionych?
>
> Ogolnie, ale i owszem. Cala rodzina musi byc umoczona.
jak jest na up a nie na down
-
Ale przeca nie w tym problem...
> >BTW dorosle dzieci alkoholików, spuścizna po pijaczku dozgonna
> >czestokroc.Nie mam litosci.
> Rzeco?
Współuzależnienie od alkoholickiego myslnia - bez picia - nie
slyszałeś?
poczytaj ciekawa sprawa.
np : http://www.biomedical.pl/nalogi/dda-dorosle-dzieci-a
lkoholikow-194.html
-=
Dzięks, zaraz poczytam.
> >Rak nie jest na wlasne zyczenie, alkoholizm, hazard, narkotyki tak -
> >taka rożnica.
>
> A to Ci ciekawostka - co to jest "wlasne zycznie" i skad ta pewnosc?
dwa tyg. temu w mrozny dzien na prawie pustym bazarze w piwialni
z pijaczkami zobaczyłam wychodzac z toalety, kobiete ok 40 lat
grala na automacie. Ubierałam kurtkę i moj wzrok, na chwile spoczał
ja niej i tym z jakim zacieciem ciagnie te wajhe i patrzala w te
owoce. Kobieta wyraznie sie
zawstydziła, (bo i ja musiałam miec dosc jednoznaczna mine) by za
sekundke
zdzielic mnie spojrzeniem, jakbym to ja byla na jej miejscu. Nie wiem,
byc
moze, czekala tam na autobus,(przystanku pks.pkp tam nie bylo) a moze
wpadla se 'pociagnac'
miedzy sniadaniem a obiadem dla dzieci. widok byl zalosny, bo ja za
zadne
pijondze i zadne rozrywki nie siadzialabym w zaszczanym bardze z
pijakami.
-
Tylko Ci się tak zdaje...
Mogę to udowodni.ć, ale po co Ci to...
Co, Siostra ? :o/
to jest proszenie sie o klopoty na wlasne zyczenie. moze i
wyprzedzilam fakty, ale
musialbys zobaczyc ta kobiete i jej oczy. mnie w zyciu nie przyszlo
by do glowy, zeby
podejsc do takiej maszyny choc kiedys staly w sklepie w ktorym robie
zakup.tyle.
-
Tobie, Sisotra, widzę wyrażnie,
jeszcze wiele rzeczy nie przyszło do głowy...
Sorry., ale tak to wygląda
na pierwszy rzut oka.
A przecież piszesz takie wiersze,
że można skonać przy nich i uznać życie za udane...
Jak to możliwe ?
:o/
zdar
Twój brat
juda.~
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
678. Data: 2011-02-17 17:53:24
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiOn 17 Lut, 18:37, "ojciec s'wiety.~" <juda.el.a...@witkiewicz-
kazmirski.pln> wrote:
> -`@'-
>
> Użytkownik "performerka" <m...@i...pl> napisał
>
> > Hah, milczenie jest najwyzsza forma dezaprobaty.
>
> no i trafna odpowiedz na watpliwosci Redarda zarazem
>
> Ja bym formalnie zwariował, gdyby ktoś ze mną
> nie pogadał czasem...
> :o)
>
> > >> >A
> > >> >propo. Pomaganiem alkoholikowi zajmuje sie AA a nie rodzina i dzieci,
> > >> >(to nie ich obowiazek,) ktorzy
> > >> AA nie ma szans bez rodziny.
> > >Znasz zasady AA i współuzależnionych?
>
> > Ogolnie, ale i owszem. Cala rodzina musi byc umoczona.
>
> jak jest na up a nie na down
> -
> Ale przeca nie w tym problem...
>
> > >BTW dorosle dzieci alkoholików, spuścizna po pijaczku dozgonna
> > >czestokroc.Nie mam litosci.
> > Rzeco?
>
> Współuzależnienie od alkoholickiego myslnia - bez picia - nie
> slyszałeś?
> poczytaj ciekawa sprawa.
> np : http://www.biomedical.pl/nalogi/dda-dorosle-dzieci-
alkoholikow-194.html
> -=
> Dzięks, zaraz poczytam.
>
> > >Rak nie jest na wlasne zyczenie, alkoholizm, hazard, narkotyki tak -
> > >taka rożnica.
>
> > A to Ci ciekawostka - co to jest "wlasne zycznie" i skad ta pewnosc?
>
> dwa tyg. temu w mrozny dzien na prawie pustym bazarze w piwialni
> z pijaczkami zobaczyłam wychodzac z toalety, kobiete ok 40 lat
> grala na automacie. Ubierałam kurtkę i moj wzrok, na chwile spoczał
> ja niej i tym z jakim zacieciem ciagnie te wajhe i patrzala w te
> owoce. Kobieta wyraznie sie
> zawstydziła, (bo i ja musiałam miec dosc jednoznaczna mine) by za
> sekundke
> zdzielic mnie spojrzeniem, jakbym to ja byla na jej miejscu. Nie wiem,
> byc
> moze, czekala tam na autobus,(przystanku pks.pkp tam nie bylo) a moze
> wpadla se 'pociagnac'
> miedzy sniadaniem a obiadem dla dzieci. widok byl zalosny, bo ja za
> zadne
> pijondze i zadne rozrywki nie siadzialabym w zaszczanym bardze z
> pijakami.
> -
> Tylko Ci się tak zdaje...
> Mogę to udowodni.ć, ale po co Ci to...
> Co, Siostra ? :o/
>
> to jest proszenie sie o klopoty na wlasne zyczenie. moze i
> wyprzedzilam fakty, ale
> musialbys zobaczyc ta kobiete i jej oczy. mnie w zyciu nie przyszlo
> by do glowy, zeby
> podejsc do takiej maszyny choc kiedys staly w sklepie w ktorym robie
> zakup.tyle.
> -
> Tobie, Sisotra, widzę wyrażnie,
> jeszcze wiele rzeczy nie przyszło do głowy...
> Sorry., ale tak to wygląda
> na pierwszy rzut oka.
> A przecież piszesz takie wiersze,
> że można skonać przy nich i uznać życie za udane...
>
> Jak to możliwe ?
> :o/
>
> zdar
> Twój brat
> juda.~
Tomek a czemu mam sie litowac nad pijakami, narkomanami i
hazardzistami.
Jeden czloowiek cale zycie trzyma sie za morde, bo i niczym nie rozni
sie
od tego co sie za nia trzymac nie raczy a jak potem tamten sie zali ze
uzalezniony to ja mam padac przed jego krzywada na kolana i wspolczuc.
wspolczuje to ja raka, progerii, ślepoty i gluchoty albo ludziom
ktorym amputuja konczyny.
moje wiersze swiadcza o mojej wrazliwosci i empatii ale w w/w
wypadkach ich nie mam, za dużo autopsji . sorry.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
679. Data: 2011-02-17 18:10:51
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na WalentynkiDnia 2011-02-17 17:25, niebożę zażółcony wylazło do ludzi i marudzi:
> Użytkownik "performerka" <m...@i...pl> napisał w wiadomości
> news:e52540fc-52ca-4db0-b0e1-77d3b09bfe27@r4g2000vbq
.googlegroups.com...
> On 17 Lut, 15:30, "Ghost" <g...@e...pl> wrote:
>
>> Generalizujesz. Baba gnębi słowami a chlop 'wymownym' milczeniem,
>> czyli jest po równo.
> A, ja tu widzę jednak jakieś przegięcie w niewłaściwą stronę. O gnębieniu
> milczeniem to można mówić w relacji rodzic-dziecko. Jak facet włącza głośno
> telewizor albo muzykę - to można to ewentualie zrównać. Milczenie,
> czy po prostu wyjście to jednak coś bardziej neutralnego - i moim zdaniem
> jest to czasem warunek konieczny do tego, by powstała jakaś przestrzeń
> do dialogu.
> Faceci nie mogą bić, to kobiety mogą przez posiedzieć w ciszy
> - czapka z głów im nie spadnie, bez przesady.
Walnąć Ci?
Qra
--
degeneralizując
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
680. Data: 2011-02-17 18:10:53
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki-`@'-
Użytkownik "performerka" <m...@i...pl> napisał
> Twój brat
> juda.~
Tomek a czemu mam sie litowac nad pijakami, narkomanami i
hazardzistami.
-
Bo ja jestem pijakiem, narkomanem i hazardzistą ?
:o/
http://www.youtube.com/watch?v=Z5Z0rHJ-kfM&NR=1
Jeden czloowiek cale zycie trzyma sie za morde, bo i niczym nie rozni
sie
od tego co sie za nia trzymac nie raczy a jak potem tamten sie zali ze
uzalezniony to ja mam padac przed jego krzywada na kolana i wspolczuc.
-
Nie, nie...
Bym nie zniósł psychicznie, gdyby jakaś kobieta
padła prtzede mną na kolana,
a gdyby zechciała mnie pocałować w mój pierścień,
bym popełnił samobójstwo, poważnie...
wspolczuje to ja raka, progerii, ślepoty i gluchoty albo ludziom
ktorym amputuja konczyny.
moje wiersze swiadcza o mojej wrazliwosci i empatii ale w w/w
wypadkach ich nie mam, za dużo autopsji . sorry.
-
Jak tam uważasz, jesteś wolna...
zdar
juda.~
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |