Data: 2006-10-29 10:24:13
Temat: Re: Osobowosc schizoidalna
Od: "domeniks" <d...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> No tak. To wlasnie ja. Tylko 100 razy bardziej....
>
> W sumie to zauwazylem juz, ze moze jest to minimalnie mniej straszne niz
> brzmi
> ale jestem chyba wyjatkowo ciezkim przypadkiem.
Ale nie beznadziejnym- pamietaj o tym:)
>> Leki przeciwdepresyjne rzadko sa trafione za pierwszym razem i
>> ostatecznie nie sa rozwiazaniem problemow. Owszem, sa niezbedne w
>> poczatkowej fazie leczenia, bo pozwalaja dostrzec wjakis sposob, ze jest
>> nadzieja, ale bardzo szybko okzauje sie, ze potrzeba czegos wiecej niz
>> faszerowanie sie tabletkami. Dlatego niezbedny jest psycholog - w Twoim
>> przypadku terapia grupowa, w ktora Cie wrzucona na samym poczatku
>> spowodowala prawdopodobnie jeszcze wieksze wycofanie sie w glab siebie.
>> Moim zdaniem indywidualna terapia sprawdzilaby sie w pierwszym okresie
>> walki znacznie lepiej.
>
> Hmmm... no moze. W sumie tam mozna bylo w kazdej chwili mozna bylo
> poprosic o rozmowe z psychologiem tylko, ze nigdy nie wiedzialem co ja
> wlasciwie
> mam mu powiedziec.
Na poczatek powiedz mu wlasnie to - nie wiem co powiedziec - wiem ze mam
problem, z ktorym nie potrafie sobie poradzic i ktory skutecznie mnie
dezintegruje. Byc moze przez dlugi czas bedziesz to powtarzal, ale to nie
powod by nie sprobowac, by nie zawalczyc. Terapie zwykle maja "swoj czas
propagacji" (tak jak leki). Wazne jest to, zebys sie nie poddawal po
pierwszych kilku spotkaniach.
Oczywiscie mozna mowic- "uwierz w siebie i zacznij wychodzic do ludzi"-
niestety, tego typu slogany sa czesto nie do przejscia dla tych, ktorzy
doswiadczyli emocjonalnego paralizu wobec siebie i innych, dla tych, dla
ktorych kontakty miedzyludzkie wydaja sie byc "narzedziem wymierzonym
przeciwko Tobie" , ktory powoduje strach i coraz wieksze zagubienie.
Nadejdzie taki etap, kiedy bedziesz musial sie z tym zmierzyc, ale niezbedna
bedzie pomoc dzieki ktorej sytuacje, do tej pory bedace dla Ciebie
potwierdzeniem jak wielki masz problem, stana sie wyzwaniem, ktore potrafisz
pokonywac.
>> A co do pernazyny. Z tego co piszesz jestes raczej w desperacji niz
>> nadzieji na wyleczenie, nie sadze zatem by lek byl trafiony (zakladam ze
>> zazywasz go wiecej niz 3 tyg). Nie mam prawa oczywiscie podwazac decyzji
>> lekarzy i tak dalej, ale wyraznie Ci nie sluzy i to tez powinienes
>> przedstawic lekarzowi.
>
> Bralem to chyba z 6 tygodni. Wlasciwie to mialem wrazenie, ze nawet to
> dzialalo troche.
> Chyba, ze tylko tak sobie wmawialem. W kazdym czulem sie po tym jakby
> lepiej.
>
Hmmm. Jesli Ci pomagaly, nie powinienes byl przerywac, przynajmniej nie tak
szybko. I tu klania sie to co wczesniej napisalam- zaczynales czuc sie
lepiej, byc moze nawet zrodzila sie w Tobie nadzieja i chec do walki i
wlasnie wtedy potrzebne bylo odpowiednie ukierunkowanie jak to zaczac
wykorzystac przeciwko tej destrukcyjnej stronie osobowosci.
>> Podsumowujac - Zacznij walczyc o siebie, poniewaz nie tylko JEST NADZIEJA
>> ale i PEWNOSC na poprawe funkcjonowania z tym ZABURZENEM. Psycholog
>> przede wszystkim!
>> Wez pod uwage to, ze chorujacy na schizofrenie (chorobe, z ktorej Ty
>> posiadasz wylacznie maly ulamek), sa wspanialymi ludzmi, dobrymi
>> pracownikami i osobami, ktore tez potrafia sie realizowac. Niestety wciaz
>> stanowia zbyt maly odsetek chorujacych, ale to wynika z zacofania
>> spoleczenstwa w jakim zyjemy.
>
> No tak. Krotko mowiac musze isc do psychologa. Hmmmm.
Przede wszystkim nic nie musisz, ale widzisz, ze walczysz poki co z
wiatrakami. Jezeli potrafisz sie przyznac do tego, ze sobie nie radzisz, a
dobre rady niewiele daja, zrob jeszcze jeden krok i poszukaj dobrego
specjalisty. Absolutnie nie stawiaj tego kroku w tyl!
> Dzieki za odpowiedz.
>
|